Jest tylko teraz i nie ma co się bać? Nowy utwór Męskiego Grania budzi skrajne emocje!

Jest tylko teraz to singiel promujący najnowszą edycję Męskiego Grania. Zaraz zaraz, to z powodu agresji Rosji odwoływane są kolejne, tradycyjne imprezy studenckie, a kampania piwowarska musi wyjść na swoje? Niezbadane są ścieżki branży muzycznej!

To oczywiście wierzchołek góry lodowej, bo dochodzi tu również kwestia jakości nowego kawałka – mam wrażenie (wspominałem już o tym przy okazji nagrody dla Ralpha Kaminskiego), że maniera „żeńskiego” grania rozchodzi się w towarzystwie pewnej grupy muzyków w tempie szybszym, niż omikron i co najgorsze – jak raz złapie, to już nie chce puścić!

Jest tylko teraz to najsłabszy kawałek w historii Męskiego grania?

Jest tylko teraz / fot. z teledysku Męskiego Grania na You Tube

Zanim ukazał się nowy kawałek Męskiego grania, już na necie huczało od ploteczek, że pewniakiem ma być Kwiat Jabłoni, dla którego ostatnie lata to prawdziwa rampa do sławy. I okazało się, że to była trafna prognoza, a skład uzupełnił Krzysztof Zalewski (to akurat dobry znak) i Borys Przybylski, znany jako Bedoes (tu się nie wypowiem, bo po prostu wcześniej o nim nie słyszałem, aczkolwiek szybki risercz w Wikipedii pokazuje, że gość ma talent do autopromocji).

Wiecie co zostaje w głowie po wysłuchaniu tego kawałka? Przekonanie, że mamy nad Wisłą naprawdę dobrych muzyków, czujących funka rodem z lat 70-tych!

Niestety, dotyczy to tych osób, których w teledysku nie zobaczymy (bo kto by skupiał uwagę na instrumentalistach!) i których potencjał marnuje mizeria tekstu. O ile hip-popowe frazy Bedoesa brzmią jak pierwszy randomowy kawałek z RMF, który jednym uchem wlatuje, drugim wylatuje, to przy pozostałej dwójce wokalistów miałem wrażenie, jakby przybrali manierę w stylu „polscy artyści śpiewają na festynie z okazji Dnia Dziecka w Prażnikach Dolnych”.

Do tego nie bardzo rozumiem, dlaczego tak skoczny i w zamyśle radosny kawałek ubrano w tak mroczny teledysk (ciemne i ciasne wnętrza lub czarno-białe kadry).

Nie sądziłem, że to powiem, ale bezmiar naiwności i łopatologii tekstu w połączeniu z popisami Zalewskiego zwyczajnie irytuje! Powstała piosenka, która mogłaby stanowić tło do jakiejś retro animacji Disneya (już widzę, jak np. chór lemingów wyśpiewuje „Nie ma co się bać! Nie ma co się bać”) a nie do festiwalu … piwa.

Bo do tego się to sprowadza – kampania piwowarska magią kasy i świeckiej tradycji kolejnych lat funkcjonowania koncertów wbiła klin w łepetyny wielu słuchaczy i nie zamierza odpuszczać. Niestety, spora część fanów muzyki uwierzyła, że rodzima popowa awangarda z aspiracjami ukryła się w Męskim Graniu i poza nią nie istnieje: to jest największy sukces inżynierów gustów.

Czy hymn Męskiego grania 2022 jest niestosowny?

Myślę, że nie tylko ja chciałbym móc napisać o nowym utworze Męskiego Grania i nadchodzących koncertach tak, jakby za naszą wschodnią granicą nie toczyła się wojna – taka prawdziwa, na śmierć i życie, o jakiej w Europie zdążyliśmy zapomnieć i włożyć ją grzecznie między bajki (albo obrazki z krainy mydełek z Aleppo).

Niestety, znana rzeczywistość rozpada się na naszych oczach i w którą stronę nie spojrzymy, okazuje się, że tam już czeka na nas coś niepokojącego – od inflacji, przez potencjalne pandemie, wojny, nową żelazną kurtynę i miliony mniej lub bardziej foliarskich teorii.

Czym twarze tegorocznej edycji Grania chcą ratować świat? Szykujcie błysk, sukienki i olśnienia w rodzaju „jest tylko teraz”! Choć brzmi to jak wypiski z pamiętnika 12-latki, to właśnie takie recepty podają nam polskie gwiazdy. Jest w tym jakaś ironia, że o bezpieczeństwie zapewniają nas osoby w typie Bedoesa, który ani nie wygląda, ani nie rapuje jak jakiś szczególny odważniak. Zresztą chyba zawsze Męskie granie „męskość” (taka niepoprawną politycznie, by nie rzecz – tradycyjną) miało tylko w nazwie i brzmi to tym bardziej ponuro.

Nie wiem co gorsze – czy podstarzali panowie w garniturach i czarnych BMW, twierdzących, że jesteśmy bezpieczni jak nigdy, czy ekipa oderwana od wegańskiego latte, zachęcająca, by własnym blaskiem pokonać zło tego świata.

Co się z nami porobiło? Czy tylko Bisz i Golden, w magicznym przeczuciu, uchwycili grozę naszego czasu? Wiem jedno – ja za tegoroczną receptę Męskiego Grania tym razem podziękuję.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

NAJNOWSZE