G-Shock MUDMAN GW-9500-1ER to mocarz i basta! Opinia długodystansowa.

G-Shock MUDMAN GW-9500-1ER to przedstawiciel kultowej serii, która – jak sama nazwa wskazuje – jest odporna na błoto i wodę, ale też może pochwalić się radiowym ustawianiem czasu i panelem solarnym ładującym baterię.

Miałem okazję testować go przez kilka miesięcy. Towarzyszył mi podczas wakacyjnego wyjazdu i sportowych aktywności. Przyznam, że oddawałem go z żalem, choć nie do końca jest to zegarek moich marzeń.

G-Shock MUDMAN GW-9500-1ER / fot. OffTech
G-Shock MUDMAN GW-9500-1ER / fot. OffTech

Dlaczego? Zapraszam do lektury recenzji, w której postaram się Wam wytłumaczyć czemu miłość do G-Shocka jest miłością trudną 😉

Garść podstawowych faktów, czyli o co chodzi z G-Shock MUDMAN GW-9500-1ER?

G-Shock MUDMAN GW-9500-1ER / fot. OffTech
G-Shock MUDMAN GW-9500-1ER / fot. OffTech

Urządzenie jest spore, jednak nie odbiega specjalnie rozmiarem od innych klasycznych modeli tej marki.

Zdecydowanie na plus oceniam tarczę, która, co przyjąłem z zaskoczeniem, nie jest zbyt duża. Obudowa zegarka jest potężna, natomiast sam wyświetlacz charakteryzuje się stosunkowo niewielkim rozmiarem. Mimo tego jest czytelny i widoczny. Ilość informacji, jaką na nim znajdziemy jest jak najbardziej wystarczająca. Do tego producent zadbał o prostotę obsługi.

G-Shock MUDMAN GW-9500-1ER / fot. OffTech
G-Shock MUDMAN GW-9500-1ER / fot. OffTech

Trzeba też podkreślić, że zegarek jest sensownie wyceniony. Można go obecnie zakupić w cenie około 1200 zł. Ze względu na jego trwałość należy spokojnie uznać, że będzie to wydatek na lata.

To co mi się nie do końca w nim podoba, to pasek. Być może za bardzo rozbestwiły mnie smartwatche, jednak mają one równie mocne paski, ale zdecydowanie bardziej delikatne i wygodniejsze w użytkowaniu. Tutaj mamy do czynienia z typowym G-Shockowym, sztywnym, bardziej plastikowym niż gumowym paskiem. Wrażenia w kontakcie ze skórą są po prostu przeciętne.

Muszę powiedzieć wprost, że brakuje w nim paska z wyższej półki – czegoś takiego, jak mają topowe Suunto czy Gaminy (zobacz test Garmin Epix 2).

Zgrany duet, czyli przyciski i wyświetlacz

G-Shock MUDMAN GW-9500-1ER / fot. OffTech
G-Shock MUDMAN GW-9500-1ER / fot. OffTech

Wróćmy jednak do tego, co mi się w Mudmanie podoba. Tym razem będą to przyciski: są one dosyć spore i łatwo je wcisnąć nawet w rękawicy. Z jednej strony mamy dwa przyciski funkcyjne typowe dla G-Shocków, czyli odpowiadające m.in. za stoper, timer czy alarm. Natomiast z drugiej znajdują się dodatkowe opcje, takie jak kompas, barometr czy wysokościomierz.

Co do tego ostatniego to jest on barometryczny, więc podaje wysokość przybliżoną. Trzeba zatem pamiętać, żeby go kalibrować. Natomiast kompas działa bez zarzutu. Jego wskazania nie różnią się od pomiarów kompasu cyfrowego, jaki znajduje się w telefonach.

G-Shock MUDMAN GW-9500-1ER / fot. OffTech
G-Shock MUDMAN GW-9500-1ER / fot. OffTech

Samo szkiełko wyświetlacza to zwykły minerał, jednak bez szwanku przetrwał on próbę wytrzymałości, jaką mu zafundowałem. Ponadto po kontakcie z wodą w trakcie wakacyjnej wyprawy nad morze zegarek się nie rozszczelnił i nie zaparował.

Więcej na temat samego działania kompasu, próbę wytrzymałości zegarka oraz omówienie najważniejszych funkcji możecie obejrzeć na offtechowym kanale YouTube.

Będę oddawał go z żalem!

Dlaczego? Przede wszystkim za funkcje, za które wszyscy G-Shocka lubimy, czyli w pierwszej kolejności wytrzymałość. Osobiście sprawdziłem, że potrafi znieść naprawdę dużo. I to nie tylko przetrwa mocarne urazy mechaniczne, ale trudno na nim zauważyć ich efekty – po prostu nie łapie rys ani przebarwień. I chociaż turysta ze mnie niedzielny, podobają mi się wszystkie dodatkowe opcje, takie jak opisywany kompas.

Warto wspomnieć o ładowaniu solarnym, dzięki któremu przestajemy martwić się o baterię – fajnym smaczkiem jest fakt, że o jej kondycję dba dodatkowo wygaszanie ekranu, kiedy urządzenie spoczywa odłożone w bezruchu.

Do tego zegarek wspaniale prezentuje się na męskim nadgarstku, ma duże przyciski i jest prosty w obsłudze. Do pozytywów należałoby jeszcze zaliczyć podświetlenie tarczy, co zwykle nie stanowi mocnej strony G-Shocków.

Czego mi brakowało? No cóż … o pasku już wspomniałem, a do tego musiałbym dodać brak funkcji smart – no, ale tu już wychodzi moje uzależnienie od smartwatchy 😉

Szukasz bardziej wypasionego i wskazówkowego G-Shocka? Sprawdź test G-Shock Mudmaster GWG-2000-1A1ER!

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

NAJNOWSZE