Test Amazfit Cheetah: niby smartwatch dla biegaczy, a i tak go polubiłem!

Amazfit Cheetah to kolejny zegarek ze stajni chińskiej marki, która od dłuższego czasu robi wszystko, żeby zawrócić w głowie fanom typowo sportowych (i dodajmy zwykle kosztownych) marek, jak Garmin (zobacz test Garmin Epix 2, czyli topowego smartwatcha dla wymagających) czy Polar (test Polar Vantage M2, który pokazał, że czasem zegarki dla sportowców nie powinny udawać smartwatchy).

Ale największym zagrożeniem Amazfit jest moim zdaniem dla gracza z tego samego podwórka, czyli Huawei! Od kiedy smartwatche Hua ugrzęzły w konkursach piękności i coraz mniej idą w software oraz nowe możliwości, a coraz bardziej starają się designem i materiałami uzasadniać często obłędne ceny, to właśnie Amazfit wykorzystuje skrzętnie swoje pięć minut i wypuszcza zegarek za zegarkiem.

Amazfit Cheetah / fot. OffTech
Amazfit Cheetah / fot. OffTech

I co z tego – część z Was może powiedzieć, że Huawei też lubi zasypywać nas premierami. Niby tak, ale od wprowadzenia nowej linii urządzeń Amazfit idzie do przodu, a Huawei drepcze w miejscu, mieląc te same pomysły.

Amazfit Cheetah miał swoją premierę już jakiś czas temu i w tym tekście niedawno tłumaczyłem się, dlaczego recenzuję go dopiero teraz. W skrócie – było już kilka poważnych aktualizacji, a sam zegarek to jeden z najlepszych – ale nie bez wad! – modeli dla osób, które po prostu szukają lekkiego, wygodnego, dokładnego i nieźle wyposażonego zegarka z nastawieniem sportowym.

No dobra, do tego pojawiło się kilka dobrych testów tego modelu (choćby na blogu Dziewczyny Endorfiny, która m.in. biegała z mapami offline na tym zegarku) i zwyczajnie zabrałem się za inne rzeczy, żeby oszczędzać nerwy 😉

Ale po kilku tygodniach zauważyłem, że na moim nadgarstku ciągle pręży się Gepard, a do tego nie mam ochoty zmieniać go na inny model! Jeśli jesteście ciekawi, co spodobało mi się w tym urządzeniu i jaki inny smartwatch w końcu zmusił mnie do zmiany warty, zapraszam do szybkiego testu Amazfit Cheetah (bez Pro na końcu)!

Tradycyjnie w podsumowaniu znajdziecie link do offtechowej recenzji Amazfit Cheetah na You Tube!

Amazfit Cheetah: specyfikacja

Amazfit Cheetah / fot. OffTech
Amazfit Cheetah / fot. OffTech
  • Wyświetlacz: 1,39″, AMOLED, 454 x 454 px
  • Budowa: koperta z włókna polimerowego, silikonowy pasek, cyfrowa koronka
  • Wodoszczelność 5 ATM
  • Pozycjonowanie: GPS, GLONASS, Galileo, BDS, QZSS
  • System operacyjny: Zepp OS
  • Czujniki: akcelerometr, barometr, kompas, magnetometr, pulsoksymetr, żyroskop, światła
  • Wbudowany mikrofon (brak głośnika!)
  • Funkcje: monitorowanie aktywności sportowych (ponad 150), alarm, kalendarz, kalkulator, prognoza pogody, timer, powiadomienia o połączeniach, SMS, e-mail, krokomierz, licznik spalonych kalorii, monitorowanie snu, stresu, tętna, pokonane piętra w górę, pomiar dystansu, wykrywanie stylu podczas pływania, sterowanie odtwarzaczem muzyki na smartfonie, ćwiczenia oddechowe, lokalizator telefonu,
  • Czas pracy: do 14 dni normalnego użytkowania według producenta, realnie 5-7 dni.
  • Obwód nadgarstka: 150 – 220 mm
  • W zestawie ładowarka na piny
  • Wymiary: koperta 46,7 mm, grubość 11 mm, waga z paskiem 47 g, bez paska 32 g
  • Cena w styczniu 2024: od 849 zł (regularna to 1049 zł)
W ostatnim akapicie znajdziecie kolejny argument, który zmusił mnie do napisania tego testu. Otóż od kilkunastu dni można kupić Cheetah za mniej, niż 900 zł i jest to cena, która sprawia, że urządzenie jest jeszcze bardziej warte zachodu i wyraźnie tańsze od Watcha GT4 od Huawei!

Amazfit Cheetah to jeden z najwygodniejszych smartwatchy na rynku

Amazfit Cheetah / fot. OffTech
Amazfit Cheetah / fot. OffTech

Wśród inteligentnych zegarków można z grubsza wyróżnić te, które stawiają na lekką konstrukcję i starają się minimalizować wagę urządzenia i te, jakie mają bardziej przypominać standardowy czasomierz, jaki musi swoje ważyć.

Cheetah zdecydowanie pasuje do tej pierwszej kategorii i kusi niską masą (zaledwie 47 g z paskiem!), choć nie każdemu będzie podobała się jego sportowa kolorystyka oraz tworzywa sztuczne, wzmacniane polimerami.

Tu od razu muszę zaznaczyć, że Amazfit wykonał świetną pracę przy projekcie zegarka, bo choć znajdziemy tu delikatnie sferyczne, wypukłe szkiełko, to jest ono wykonane z tak odpornego szkła, że po wielu tygodniach użytkowania bez żadnej taryfy ulgowej (oraz zabezpieczenia na ekranie) nie mam na nim żadnej ryski.

Amazfit Cheetah / fot. OffTech
Amazfit Cheetah / fot. OffTech

Sama ramka wokół ekranu nosi już ślady użytkowania, bo pojawiły się delikatne odpryski po uderzeniach w twarde powierzchnie, jednak wyświetlacz dalej lśni jak nowy.

Pasek kojarzył mi się nieco z tym, co można spotkać w średniopółkowych Polarach i Suunto: jest wybitnie lekki i przewiewny, a do tego nie powoduje żadnych podrażnień skóry – przynajmniej u mnie. Całość jest komfortowa i można zapomnieć, że w ogóle mamy coś na nadgarstku.

Obsługa jest bezproblemowa i przyjemna – stanowi miks dotykowego ekranu, cyfrowej koronki i dodatkowego „wciskanego” przycisku, który można przeznaczyć do własnego skrótu. Koronka pracuje obłędnie i jest to poziom tego, co w nowych seriach GT oferuje Huawei.

Amazfit Cheetah i wiarygodność podawanych wyników treningowych

Amazfit Cheetah / fot. OffTech
Amazfit Cheetah / fot. OffTech

Biorąc pod uwagę sportowe korzenie tego zegarka podejrzewam, że większość zainteresowanych nim osób najpierw spojrzy na to, jak Cheetah radzi sobie z analityką i jaka jest jakość pracy jego czujników.

Powiem z marszu: nie spodziewałem się, że w niektórych sportach – tych, gdzie tętno nie wzrasta tak gwałtownie, jak np. podczas intensywnego biegu interwałowego czy ciężkiego treningu siłowego, Amazfit będzie mógł konkurować z pasem na klatkę piersiową Polara!

Zresztą, zobaczcie sami: poniżej screeny z treningu siłowego oraz biegu na bieżni.

Trening siłowy: Amazfit Cheetah vs Huawei Watch GT Runner

Siła Amazfit Huawei
Max. tętno 146 ud/min 149 ud/min
Śr. tętno 102 ud/min 108 ud/min
Spalone kalorie 467 kcal 458 kcal

 

W przypadku treningu siłowego nie zestawiłem zegarka z pasem, bo myli się on w odczycie tętna tak samo, jak smartwatch Huawei – po prostu nadgarstkowy pomiar nie jest w stanie nadążyć za amplitudą wzrastającego i opadającego błyskawicznie po obciążającej serii tętna tak samo, jak elektrody Polara.

Ale porównanie wyników pokazuje jednoznacznie, że oba zegarki są na niezwykle zbliżonym poziomie i oba mogą sprawdzić się nawet przy tak wymagającym treningu.

Trening na bieżni: Amazfit Cheetah vs Polar H10

Bieżnia Amazfit Polar
Max. tętno 164 ud/min 163 ud/min
Śr. tętno 128 ud/min 129 ud/min
Spalone kalorie 262 kcal 308 kcal

 

W przypadku bieżni, gdzie nie mamy do czynienia z tak dynamicznymi zmianami tętna, Cheetah niemal dotrzymał kroku pasowi Polara – różnica o symboliczną „jedynkę” to coś niesamowitego!

A co potrafi monitorować zegarek podczas wysiłku na zewnątrz?

Wiemy już, że Cheetah bardzo dobrze radzi sobie z kontrolą podstawowych parametrów naszej aktywności i to zarówno tam, gdzie mamy do czynienia z dużymi interwałami tętna, jak w treningu siłowym, jak i podczas bardziej jednostajnego i dłuższego wysiłku (np. bieg na bieżni).

Skoro nie ma powodów do tego, by czepiać się rezultatów pracy czujników i algorytmów, przyjrzyjmy się uważniej temu, co Amazfit potrafi podczas treningów na zewnątrz – a pewnie to najbardziej zainteresuje docelową grupę użytkowników tego zegarka, czyli biegaczy 🙂

Tu od razu dopowiem, że biegacz ze mnie mizerny i po prostu zabrałem ze sobą zegarek na długi marsz po mieście – trochę zmian tętna było, a trasa o długości 3,34 km pozwala już wysnuć jakieś wnioski.

Co zatem zobaczymy w podsumowaniu aktywności jak marsz/bieg na zewnątrz?

Będą to:

  • dystans,
  • całkowity czas,
  • czas treningu,
  • średnie tempo,
  • najlepsze tempo,
  • średnia prędkość,
  • maksymalna prędkość,
  • średni rytm,
  • maksymalna częstotliwość kroków,
  • średni krok,
  • kroki,
  • najwyższa wysokość,
  • najniższa wysokość,
  • średnia wysokość,
  • wspinaczka razem,
  • przewyższenie,
  • obniżenie,
  • spalono,
  • średnie tętno,
  • tętno maksymalne,
  • tętno minimalne,
  • aerobowy TE,
  • bieżące obciążenie treningowe.

Po rozpisce powyższych wartości zobaczymy wizualizacje, obejmujące wykresy:

  • prędkości,
  • tętna i tętna po treningu,
  • stref tętna,
  • wysokości,
  • dystrybucji gradientowej (podjazd, płasko, zjazd),
  • rytm,
  • krok,
  • efekt treningu,
  • szczegóły na kilometr.

Nie wiem, jak Wy, ale ja uważam, że jest naprawdę dobrze w zakresie analityki i ilości podawanych danych. I co najzabawniejsze, nie tylko w kategorii zegarków z klasy Huawei, ale urządzeń sportowych w ogóle – w tym takich tuzów jak Suunto, Garmin czy Polar.

Podobnie jak w przypadku GTS4, także Cheetah potrafi rozpoznawać ćwiczenia siłowe (jak to robił poprzednik, zobaczycie w tym nagraniu) i robi to na poziomie Garmina – czyli nie, nie zgadliście, nie wybitnie, a … średnio. Ale w obu zegarkach możecie po treningu samodzielnie poprawić w apce źle rozpoznane ćwiczenia, więc dla chcącego nic trudnego 😉

Pamiętajmy też o integracjach z zewnętrznymi serwisami – znajdziemy tu możliwość eksportu danych treningowych do Google Fit, adidas Running, Stravy, Komoot, Relive czy … Apple Health.

Amazfit po prostu solidnie odrobił zadanie domowe i wie, jak wkraść się w łaski – także niedzielnego, jak ja – sportowca.

Czy warto kupić Amazfit Cheetah?

Amazfit Cheetah / fot. OffTech
Amazfit Cheetah / fot. OffTech

Amazfit Cheetah to wybitnie sportowy zegarek: choć koperta jest spora, to nie wystaje poza mankiet koszuli, a do tego pasek jest lekki i bardzo przewiewny. Wyświetlacz AMOLED – jak zwykle w przypadku tej marki – kusi czernią, bogactwem kolorów oraz solidnym podświetleniem, dzięki czemu bez problemu skorzystamy z niego na zewnątrz nawet w słoneczny dzień.

Do tego mamy tu bardzo rozbudowaną i przeważnie tak samo dokładną analitykę sportową oraz codzienną (tu warto wyróżnić pomiar za jednym przyciśnięciem aż 4 wskaźników – tętna, saturacji, poziomu stresu i częstotliwości oddechu), której niestraszne porównania z referencyjnymi pasami na klatkę piersiową (no, poza treningiem siłowym – ale tu nie znalazłem jeszcze mocnego).

Cheetah sprawdzi się na nadgarstkach sportowców, ale też tych osób, które lubią korzystać z zegarka bardziej „modowo” – to znaczy korzystać z niego do lajtowego sprawdzania codziennej aktywności, odczytywania powiadomień, sprawdzania pogody, sterowania muzyką, zerknięcia na mapkę, poprawy produktywności (apka Pomodoro) itp. podstawowych czynności.

Właśnie w takim modowym sosie Amazfit sprawdzi się świetnie, bo atrakcyjny ekran AMOLED genialnie uzupełniają jedne z najbardziej dopracowanych tarcz, jakie znajdziemy w inteligentnych zegarkach.

Amazfit Cheetah: zalety

  • sportowy design, komfort noszenia i niska waga – zegarka niemal nie czuć na nadgarstku,
  • bardzo dobry poziom czujników aktywności oraz samej analityki,
  • ogrom wskaźników potreningowych,
  • piękny ekran AMOLED z masą efektownych tarcz z AoD,
  • czas pracy realnie wynoszący około tygodnia,
  • świetna obsługa i płynnie działająca cyfrowa koronka,
  • integracje z zewnętrznymi serwisami,
  • dokładny GPS,
  • dobra analityka snu i rozpoznawanie drzemek,
  • możliwość pobrania map offline, które mamy bezpośrednio na ekranie zegarka.

Amazfit Cheetah: wady

  • brak realizacji połączeń po Bluetooth,
  • brak płatności zbliżeniowych,
  • dopiero rosnący sklep z aplikacjami,
  • ciągle ta sama ładowarka z mało stabilnymi pinami – czekam na bezprzewodową jak u Huawei!

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

NAJNOWSZE