Test Suunto 5 Peak: niedrogi smartwatch dla sportowców po fińsku? Zamawiam!

Suunto 5 Peak to jeden z tych zegarków dla fanów sportu, które śmiało wchodzą w funkcje smart i chcą być czymś więcej, niż najlepszym kompanem treningowym.

Wbrew pozorom nisza, gdzie znajdziemy urządzenia z wielkiej trójki Garmin, Polar i właśnie Suunto, jest stale pożądana i takie modele świetnie radzą sobie właśnie na styku smartwatchy i zegarków multisportowych!

Suunto 5 Peak / fot. OffTech
Suunto 5 Peak / fot. OffTech

Miałem przyjemność przez kilka tygodni użytkować Suunto 5 Peak i powiem wprost: to niezwykły zegarek dla kogoś, kto chce poprawiać swoją kondycję, ale zaledwie poprawny smartwatch.

Najzabawniejsze jest to, że i tak śmiało mogę go polecić, bo w tej klasie cenowej (w połowie sierpnia na stronie producenta zapłacimy za niego zaledwie około 1150 zł) sportowcy raczej zaakceptują dwa główne kompromisy, jakie musiały się tu znaleźć!

Suunto 5 Peak: specyfikacja

Suunto 5 Peak / fot. OffTech
Suunto 5 Peak / fot. OffTech
  • Budowa: koperta ze stali nierdzewnej i tworzywa sztucznego, silikonowy pasek, plastikowe „szkiełko” na wyświetlaczu
  • Wodoszczelność 3 ATM
  • Obwód nadgarstka: 130 – 210 mm
  • Czas pracy na baterii: do 10 dni normalnego użytkowania, do 100 godzin w trybie treningu
  • Koperta: 43 mm, grubość 12,9 mm, waga 39 g
  • System operacyjny: własny, integracja z aplikacją mobilną Suunto
  • Wyświetlacz: MiP, kolorowy, 1,1″, rozdzielczość 218x 218px
  • Monitoring ponad 80 trybów sportowych
  • Nawigacja: GPS, GLONASS, GALILEO, QZSS, BEIDOU
  • Funkcje: budzik, mapy i nawigacja, stoper, timer
  • Opcje telefoniczne: podgląd wiadomości, powiadomienia, szybkie odpowiedzi
  • Śledzenie aktywności: krokomierz, licznik kalorii, monitorowanie snu, stresu, tętna, plany treningowe, pomiar prędkości, wydajności i obciążenia organizmu, Fat burner
  • Sterowanie odtwarzaczem muzyki na smartfonie

Suunto 5 Peak to kombajn treningowy, który potrafi zaskoczyć ilością agregowanych danych nawet te osoby, które dotąd korzystały z urządzeń Garmina czy Polara.

To chyba największy komplement, jaki można wytoczyć w kierunku tego rodzaju urządzenia, bo w przypadku nowej odsłony 5tki widać wyraźnie, że producent skupił się przede wszystkim na rozbudowanej analityce, którą zamknięto w niewielkiej i lekkiej obudowie.

Takie podejście jest oczywiście zrozumiałe, bo zegarek z nieco mniejszą kopertą niż popularne dziś rozmiary (przypomnę, że mamy tu do czynienia z 43 mm, a za „typowy” smartwatchowy wymiar dla kobiety przyjmuje się 42 mm, natomiast męski od 44 mm w górę) powinien dobrze wyglądać na mniejszych i średnich nadgarstkach, dzięki czemu jest uniwersalny.

Sprawdzamy, jak Suunto 5 Peak poradził sobie w czasie długofalowego testu!

Suunto 5 Peak to zgrabny, lekki i wygodny towarzysz na nadgarstku

Suunto 5 Peak / fot. OffTech
Suunto 5 Peak / fot. OffTech

Zegarek otrzymujemy w opakowaniu charakterystycznym dla marki i muszę powiedzieć wprost, że na widok Suunto 5 Peak przypomniałem sobie ponad pół roku, jaki przyjemnie spędziłem z Suunto 7 na nadgarstku.

„Piątka”, podobnie jak starszy brat, zamknięta jest w zgrabnym sześcianie, skrywającym elegancko ułożony zegarek na papierowej, zamykanej rolce, w której ukryto ładowarkę – i właśnie ona jest na tyle ciekawym rozwiązaniem, że należny się jej odrębny akapit.

Sam zegarek już na pierwszy rzut oka kojarzy się z fińską sztuka projektowania i nietrudno odgadnąć, z jaką marką mamy tu do czynienia. Co ciekawe, w przeciwieństwie do większych modeli jak wspomniana 7ka czy 9tka, 5 Peak zachowując podobną stylistykę i subtelną elegancję, wyróżniającą urządzenia tej marki spośród sportowej konkurencji, robi to w wersji (dosłownie i w przenośni) lajt!

Suunto 5 Peak / fot. OffTech
Suunto 5 Peak / fot. OffTech

Kiedy pierwszy raz wziąłem zegarek do ręki, miałem wrażenie, jakby samo urządzenie było lżejsze niż silikonowy pasek! To przedziwne uczucie, bo nosząc większe zegarki Suunto miałem odczucie korzystania z solidnego, tradycyjnego czasomierza, a tu można wychwycić podobieństwo choćby do tego, co proponuje Polar w nowej odsłonie modelu Vantage (sprawdź test Polar Vantage M2).

Niestety, choć taka lekkość konstrukcji jest przez wielu użytkowników czymś bardzo pożądanym, to słabe zabezpieczenie wyświetlacza – już nie.

Na (nie)szczęście, nauczony doświadczeniem z Polarem, wiedziałem już, żeby zbytnio nie poniewierać zegarkiem – jeśli ktoś obawia się o ekran, polecam na wszelki wypadek zainwestować kilkanaście złotych w szkiełko ochronne, jakich pełno znajdziemy na necie do tego modelu.

Tak jak do zabezpieczenia ekranu, tak mam też zastrzeżenia do jego kolorystyki i podświetlenia. Muszę wyraźnie zaznaczyć, że na pewno nie jest to zegarek dla osób, które preferują ładne AMOLEDy, bo w tego rodzaju urządzeniach zwyczajnie ze świecą ich szukać!

Suunto 5 Peak / fot. OffTech
Suunto 5 Peak / fot. OffTech

Mamy tu do czynienia z LCD w technologii MiP, prezentującym dość wyblaknięte kolory i przeciętnie podświetlonym (nie znalazłem opcji regulacji podświetlenia!).

Suunto sprytnie wybrnęło w jakiś sposób z ograniczeń ekranu, bo zastosowało czytelne piktogramy i sporą czcionkę, unikając kolorowych bajerów, które na tego rodzaju wyświetlaczu wyglądałyby dość słabo.

Na pewno treści na tarczy zegarka są widoczna nawet ze sporej odległości, na plus trzeba też zaznaczyć obecność Always on Display. Możemy ustawić tylko 5 tarczy zegarka, ale są one wyraźnie różne od siebie (z czym we wspomnianym już Vantage M2 miał problem Polar) i łatwo edytujemy ich zawartość.

Suunto 5 Peak / fot. OffTech
Suunto 5 Peak / fot. OffTech

Dość zabawnie wygląda kwestia uzupełniania energii 5-tki, bo w zestawie znajdziemy ładowarkę z … klipsem 🙂 Takie rozwiązanie wymaga od nas na początku odrobiny wprawy (bo mimo zapięcia możemy zwyczajnie nie trafić w piny), ale później odwdzięczy się bezstresowym użytkowaniem. Nie ma mowy, żeby przypadkowo odłączyć zegarek podczas ładowania i mam wrażenie, że dokładnie o to chodziło!

Na koniec wrócę do paska – choć pechowo dostałem do testów mniejszą wersję, to udało mi się zapiąć zegarek na przedostatnią dziurkę, tak, żeby wypróbować dodatkowe zapięcie – bo poza standardową klamerką mamy tu także stalowy trzpień, który trzyma końcówkę paska lepiej niż szlufka (no i … wygląda to efektowniej).

Suunto 5 Peak / fot. OffTech
Suunto 5 Peak / fot. OffTech

Reasumując: Suunto 5 Peak to kompaktowy, mega wygodny i lekki towarzysz sportowca, którego świetne materiały i jakość wykonania obniża plastikowa ochrona wyświetlacza i sam ekran, jaki w dobie AMOLEDów cechuje się przeciętną kolorystyką, kontrastem i podświetleniem.

Mam wrażenie, że taka już dola zegarków multisportowych ze średniej-niższej półki cenowej, bo podobną politykę materiałową prowadzi główny konkurent Suunto, czyli Polar.

Suunto 5 Peak: menu i obsługa

Suunto 5 Peak / fot. OffTech
Suunto 5 Peak / fot. OffTech

Wypada zacząć od tego, że zegarek nie posiada obsługi dotykowej (co osoby korzystające ze zwykłych smartwatchy, a nie mających przed 5tką do czynienia z zegarkami multisportowymi) na pewno nieco zdziwi.

Od razu jednak muszę Was uspokoić, bo jeśli chodzi o wygodę i intuicyjność obsługi, to Suunto jak zwykle stanęło na wysokości zadania i już po kilku minutach z urządzeniem nie powinniście mieć żadnych kłopotów z jego użytkowaniem. Warto dodać, że jeśli mamy jakieś wątpliwości w kwestii sterowania, to pomoże nam je zażegnać samouczek, jaki znajdziemy na zegarku.

Na prawej stronie koperty znajdziemy trzy przyciski, na lewej – dwa.

Użycie prawego górnego przycisku przenosi nas do menu, gdzie znajdziemy:

  • ćwiczenie – kolarstwo, bieganie, biegi przełajowe, pływanie w basenie, chodziarstwo, trening siłowy, inny (tu znajdziemy wszystkie treningi, jakie oferuje ten model),
  • nawigacja (POI, trasy, twoja lokalizacja, ustawienia nawigacji (motyw jasny/ciemny, format położenia, wybór systemów GPS),
  • dziennik (aktywności treningowe – dużo danych i podstawowe wykresy bez konieczności przechodzenia do aplikacji),
  • stoper,
  • ustawienia.
Suunto 5 Peak / fot. OffTech
Suunto 5 Peak / fot. OffTech

Ostatni punkt menu, czyli ustawienia, dzielą się na:

  • ogólne informacje – wersja oprogramowania, asysta GPS, numer seryjny itp., aktualizacja oprogramowania, godzina/data, język, dźwięki, podświetlenie, oszczędzanie energii, osobiste – dane użytkownika, zresetuj urządzenie,
  • alarmu – budzik, wschód/zachód słońca,
  • łączność – tryb offline, sparowane urządzenia, wykrywanie,
  • nawigacja – motyw, format, system,
  • aktywność – całodzienne tętno, kroki, kalorie, powiadomienia,
  • trening – wskazówki, cele kondycyjne, cel treningowy, strefy intensywności (możemy sami ustawić strefy tętna i tempa dla różnych rodzajów aktywności!),
  • sen – godziny monitoringu snu, docelowy czas snu, tryb nie przeszkadzać,
  • włączone/wyłączone sterowanie muzyką,
  • powiadomienia (włącz/wyłącz),
  • ekran zegarka – wybór tarcz i ich dostosowanie (5 tarcz, które można edytować).

Dolny przycisk po prawej stronie koperty przenosi nas pomiędzy głównymi ekranami zegarka – coś jak przerzucanie ekranów przeciąganiem w lewo np. w Huawei (sprawdź test Huawei Watch GT Runner) i zobaczymy tu:

  • aktualne tętno,
  • poziom stresu z wykresem w czasie,
  • liczbę kroków z wykresem w czasie i analogicznie spalone kalorie,
  • ostatni trening + plan tygodniowy,
  • sen z analizą,
  • analiza poziomu sprawności (uwzględnia wiek, płeć, VO2 Max i wymaga spaceru bądź biegu).
Suunto 5 Peak / fot. OffTech
Suunto 5 Peak / fot. OffTech

Kończąc funkcje poszczególnych przycisków dopowiem, że prawy środkowy wywołuje menu zarządzania muzyką, jaka „leci” ze smartfona (głośniej/ciszej, play/pauza, następny/poprzedni utwór).

Górny przycisk po lewej stronie odpowiada za podświetlenie czy zmianę elementów wyświetlanych na tarczy AoD, natomiast dolny – cofanie podczas przemieszczania się po ustawieniach i menu.

Taki układ przycisków jest intuicyjny i szybko wchodzi nam w krew, a ich przyjemna, cicha i sprężysta praca sprawia, że używamy ich z przyjemnością.

Samo menu jest proste, przejrzyste, a zgromadzone informacje – także dzięki piktogramom, jakie znamy z innych zegarków Suunto – są łatwo przyswajalne i nie zabierają nam niepotrzebnie czasu.

Na ogół system zegarka działa szybko i responsywnie, choć od czau do czasu zdarzają się delikatne przycinki i żeby było zabawnie, głównie podczas przemieszczania się między ekranami, a nie np. w treningach czy zaawansowanych ustawieniach.

Nie są to jednak jakoś mocno irytujące spowolnienia, a raczej wyglądają jak zgubienie elementu animacji.

Suunto 5 Peak: aplikacja

Jakie było moje zdziwienie, kiedy okazało się, że aplikacja do obsługi Suunto 5 Peak to dokładnie ten sam programik, który pamiętam z pracującego pod kontrolą Wear OS Suunto 7! To świetna wiadomość, bo apka należy do ścisłej czołówki i może stawać w szranki z topowymi propozycjami konkurencji, czyli Garminem i Polarem.

W ogóle mam wrażenie, jakby to właśnie oprogramowanie było kluczową przewagą tych marek nad głównie chińskimi konkurentami – bo mamy tu potężną analitykę, rozbudowane statystyki, sieć społecznościową i łatwe udostępnianie danych!

Poniżej znajdziecie główne ekrany aplikacji Suunto:

Jak widzicie, program skupia się na naszej formie i na pierwszym planie eksponuje czas trwania treningów w tym miesiącu, podgląd ostatnich trzech, utrzymanie kondycji, ostatni trening, zasoby (coś jak Body Battery od Garmina), analizę snu, liczbę kroków z wykresem 5 dniowej średniej, liczbę kalorii z 5-dniową średnią, przemieszczanie się w dany miesiącu, minuty aktywności.

Niżej znajdziemy analizy poszczególnych treningów, efektownie oznaczonych wizualizacjami, pozwalającymi na pierwszy rzut oka rozpoznać rodzaj ćwiczenia. Oczywiście treningi udostępniamy w serwisie Suunto i sami decydujemy, jak mają chronić nasza prywatność.

Po przesunięciu ekranu głównego w lewo sprawdzimy kalendarz z naszymi ćwiczeniami, kolejny ekran to trendy (treningi, postęp, aktywność, sen i odpowiadające im wykresy), ostatni ekran to mapa, której wizualizację możemy zmieniać samodzielnie (2D, teren, nawierzchnia drogi, mapa popularności, moje szlaki, ciekawe miejsca POI).

Aplikacja Suunto potrafi naprawdę wiele i nie mam obiekcji, żeby postawić ją w jednym rzędzie obok Polara i Garmina!

Suunto 5 Peak: możliwości sportowe i dokładność pomiarów (sport, sen, GPS)

Suunto 5 Peak / fot. OffTech
Suunto 5 Peak / fot. OffTech

Zastosowanie sportowe to coś, w czym Suunto 5 Peak czuje się jak ryba w wodzie! Zacznę od ciekawostki, która wyśmienicie obrazuje potencjał urządzenia w tej dziedzinie: otóż w menu znajdziemy opcje parowania zegarka z zewnętrznymi czujnikami, takimi jak czujnik tętna, rowerowy, mocy czy stopy! Dodatkowo zegarek łatwo udostępni dane, które sam odnotowuje, innym urządzeniom.

Choć ten model może pochwalić się wodoodpornością na teoretycznie niezbyt wysokim poziomie 30 m (mniej o 20 m niż poprzednia wersja 5tki), to bez przeszkód można używać go do nurkowania do tej głębokości.

Warto zaznaczyć, że w aplikacji znajdziemy mapy cieplne – oznacza to, że szybko zauważymy, jakie trasy biegowe czy rowerowe w naszej miejscowości są popularne. Kolejną ciekawostką jest opcja wyznaczania trasy biegowej – możemy wskazać ją manualnie w apce, po czym przenieść do zegarka i ten, za pomocą prostej, liniowej wizualizacji, poprowadzi nas wybraną ścieżką.

Suunto 5 Peak / fot. OffTech
Suunto 5 Peak / fot. OffTech

W tym miejscu jedna uwaga: zegarek nie posiada własnego pomiaru wysokości i pobiera tę wiadomość z sygnału GPS.

OK, rzućmy teraz okiem, w czym może wesprzeć nas Suunto. Będą to następujące możliwości:

  • opcje planowania trasy według nawierzchni,
  • Burner – wskazówki, jak szybko spalamy tłuszcz w trakcie treningu,
  • do 100 godzin działania w trybie GPS,
  • monitorowanie ponad 80 trybów sportowych oraz snu, regeneracji i obciążenia organizmu,
  • łatwość odkrywania nowych tras dzięki mapom 3D i mapom cieplnym aktywności,
  • alarm wschodu i zachodu słońca.

W praktyce zegarek potrafi zachwycić ilością agregowanych danych, a do tego okazuje się wiarygodnym kompanem treningowym, dobrze radzącym sobie z każdym aspektem analityki.

Niżej znajdziecie wyniki testu urządzenia podczas monitorowania sportu, snu i dokładności GPS.

Suunto 5 Peak vs Polar H10: jazda rowerem

Po zakończonej rundce jazdy rowerem w warunkach miejskich Suunto uraczyło mnie całym pakietem danych.

W aplikacji znalazłem:

  • mapkę trasy z możliwością jej odpalenia w trybie filmowym, gdzie widzimy przyśpieszoną animację pokonanej ścieżki (coś na kształt tego, co proponuje Huawei),
  • możliwość dodania własnego komentarza,
  • czas trwania,
  • odległość,
  • średnia prędkość,
  • średnie tętno,
  • max. prędkość,
  • max. tętno,
  • kalorie,
  • czas potrzebny na regeneracje,
  • wskaźnik TSS,
  • wskaźnik PTE,
  • wskaźnik EPOC,
  • wznoszenie (w metrach),
  • czas wznoszenia,
  • opadanie,
  • czas opadania,
  • punkt najwyższy,
  • punkt najniższy,
  • udostępnianie aktywności (prywatnie, obserwujący, publicznie),
  • wykres stref tętna z możliwością wyświetlenia na mapie,
  • wykres prędkości (+ mapa),
  • porównanie z dokonaniami na poprzedniej trasie,
  • rekord życiowy na tym dystansie,
  • podsumowanie 30 dni,
  • czas, prędkość i tętno na poszczególnych okrążeniach.

Mapę możemy dowolnie przybliżać, przesuwać czy zmieniać jej style, a samą aktywność udostępnić jako zdjęcie danych bądź link do serwisu on-line.

Ze względu na objętość testu nie zdecydowałem się na przytaczanie większej ilości parametrów, tylko skupiłem na najważniejszych danych – znajdziecie je w poniższej tabeli, gdzie wyniki pomiarów Suunto 5 Peak zestawiłem z pasem na klatkę piersiową Polar H10.

Jazda rowerem Suunto 5 Peak Polar H10
Max. tętno 145 ud/min 145 ud/min
Śr. tętno 105 ud/min 106 ud/min
Spalone kalorie 299 kcal 235 kcal

Cóż, trudno nie zauważyć, że Suunto spisało się na medal! Znajdziemy tu identyczne tętno maksymalne i tylko 1 punkt różnicy w średnim.

Kalorie są – jak zwykle w zestawieniu dowolnego urządzenia z H10 – wyższe, ale wspominałem już wielokrotnie o tym, że to jest właśnie pięta achillesowa tego genialnego skądinąd pasa.

Reasumując: zegarek świetnie sprawdzi się na nadgarstku fana sportów rowerowych, gwarantując imponującą ilość zbieranych danych, efektowne wizualizacje, łatwe dzielenie się wynikami czy w końcu mega dokładnymi pomiarami najważniejszych parametrów.

Suunto 5 Peak vs Polar H10: trening siłowy

Trening siłowy to jedno z trudniejszych zadań dla urządzeń z nadgarstkowym pomiarem tętna i podobnie jak dużo droższe konstrukcje (sprawdź test Garmin Fenix 7) nie radzą sobie one tak dobrze, jak pas na klatkę piersiową.

To rzecz jasna „wina” sporych przerw pomiędzy ćwiczeniami i krótkich serii z dużych obciążeniem, które w przypadku choćby przysiadu powodują gwałtowny wzrost tętna, szybko opadającego tuż po zakończeniu.

Właśnie tego szczytu zegarki zwykle nie wychwytują, stąd tak znacząca różnica w tętnie maksymalnym.

Siła Suunto 5 Peak Polar H10
Max. tętno 117 ud/min 147 ud/min
Śr. tętno 76 ud/min 87 ud/min
Spalone kalorie 172 kcal 201 kcal

Suunto 5 Peak vs Polar H10: bieżnia

W bieganiu na bieżni Suunto poradził sobie wyśmienicie! Sprawdźcie podstawowe dane w tabeli poniżej – różnice w tętnie – zwłaszcza maksymalnym – są na granicy błędu statystycznego. Ważna uwaga: nie testuję bieżni jednym tempem, ale interwałami 2 na 1, więc odczyt tętna na takim poziomie jest ogromnym sukcesem 5tki.

Wniosek z tego jednoznaczny – w zasadzie jedynym sportem, w którym recenzowane urządzenie miało problemy, było podnoszenie ciężarów w ćwiczeniach wielostawowych z submaksymalnym obciążeniem.

Poza tym Suunto 5 Peak to kapitalny towarzysz sportowca.

Bieżnia Suunto 5 Peak Polar H10
Max. tętno 159 ud/min 158 ud/min
Śr. tętno 140 ud/min 137 ud/min
Spalone kalorie 305 kcal 226 kcal

Suunto 5 Peak: jakość sygnału GPS

Jak już wspominałem, z Suunto miałem co nieco do czynienia i choć kiedyś przydarzył mi się epizod z wariującym GPS w 9-tce, to w 90% zegarki tej marki sprawdzają się pod względem nawigacji ponadprzeciętnie.

Podobnie jest z 5 Peak: urządzenie łapie fixa błyskawicznie i w czasie rejestrowania śladu trzyma go w zasadzie wzorcowo. Jedyny fragment, kiedy zegarek delikatnie (dosłownie o kilka metrów) zbłądził, musiał mieć miejsce w feralnym miejscu, bo … w tym samym czasie identyczne odchylenie wskazał Garmin!

Zresztą, zobaczcie sami:

Błąd w Matriksie, celowa nieścisłość GPS czy test pełnej mocy 5G – kto wie? Ważne, że dosłownie sekundowa nieścisłość trasy zgadza się niemal identycznie z tym, co odnotował konkurent, założony na drugi nadgarstek.

Suunto 5 Peak: analiza snu (przykład)

Analiza snu w Suunto nie należy do najbogatszych, bo w przeciwieństwie do Garmina, gdzie znajdziemy SpO2 czy częstotliwość oddechu (ba! częstotliwość oddechu podaje większość modeli Huawei!), będą tu raczej podstawowe dane, ale za to są one dość dokładne.

Znajdziemy tu czas, jakość snu, tętno minimalne, maksymalne, sen głęboki i przebudzenia.

Trzeba zaznaczyć, że podczas konfiguracji zegarka to my podajemy szacowany czas zasypiania i wstawania, warto więc wpisać realne dane, żeby Suunto nie zaczęło rozpoznawać snu np. podczas wieczornego seansu 😉

Reasumując: dane dotyczące snu zawierają to, czego wymagamy od takich analiz, ale nie jest to poziom topowej konkurencji. W zamian za to Suunto odwdzięczy się dobrą analityką i atrakcyjnie przedstawionymi zestawieniami.

Czy warto kupić Suunto 5 Peak?

Suunto 5 Peak / fot. OffTech
Suunto 5 Peak / fot. OffTech

Suunto 5 Peak jest przedstawicielem inteligentnych zegarków, zawieszonych pomiędzy smartwatchem a urządzeniem multisportowym.

W tej niszy znajdziemy również inne modele – z najbardziej znanych dość wspomnieć Polara (Vantage M2 czy Pacer) czy Garmina (od Forerunnerów po instincty) i każde z nich to sprzęt specyficzny.

Przede wszystkim kupując 5tkę musimy mieć świadomość, że funkcje inteligentne są tu obecne jedynie w podstawowym wymiarze i dużo bliżej jej do Polara, niż Garmina (bo ten ostatni upycha, gdzie się da, przynajmniej płatności).

Dostaniemy tu proste powiadomienia (bez podglądu pełnej treści, grafik czy możliwości własnej odpowiedzi) i opcję odrzucania połączenia.

Producent postawił na kolorowy wyświetlacz MiP i to jest cena, którą należy zapłacić za 10 dniowy czas pracy na jednym ładowaniu – jeśli znamy ją przed zakupem, nie powinniśmy mieć z nią później problemu.

Reasumując: Suunto 5 Peak to świetny wstęp do średniopółkowych zegarków multisportowych, które imponują zdolnościami analitycznymi i treningowymi, ale posiadają jedynie podstawowe funkcje, za które cenimy „prawdziwe” smartwatche.

Ale czy nie tak powinny właśnie wyglądać rozsądnie wycenione zegarki dla sportowców?

Suunto 5 Peak: zalety

  • lekka, kompaktowa i wygodna konstrukcja (zegarka niemal nie czuć na ręku),
  • bogata analityka z możliwością personalizowania treningu,
  • ponad 80 sportów do monitorowania,
  • rozbudowane statystyki treningowe z wieloma smaczkami charakterystycznymi dla poszczególnych sportów (np. w przypadku roweru prędkość pedałowania, okrążenia, średnia prędkość w czasie rzeczywistym itp.),
  • inteligentna aplikacja z adaptacyjnymi wskazówkami treningowymi,
  • opcje społecznościowe i łatwe udostępnianie danych+integracje ze znanymi serwisami w rodzaju Stravy,
  • ciekawostki dla biegaczy (Ghost Runner, wyznaczanie tras, mapy cieplne itp.),
  • czas pracy oscylujący wokół 8-10 dni na jednym ładowaniu,
  • świetny GPS,
  • proste funkcje „telefoniczne”: podgląd fragmentów powiadomień, możliwość odpowiedzi preinstalowanym tekstem, odrzucanie połączeń,
  • przyjemna haptyka – sprzężenie wibracji z używaniem przycisków,
  • łatwe parowanie z rozmaitymi czujnikami Bluetooth (od czujników na klatkę po czujnik mocy),
  • pakiet promocyjny Value Pack.

Suunto 5 Peak: wady

  • plastikowa powierzchnia ekranu, którą bez dodatkowej ochrony łatwo zarysujemy,
  • wyświetlacz MiP (energooszczędny, ale „blady”),
  • to ciągle zegarek multisportowy z dodanymi funkcjami smart – brak NFC, rozmów, pełnych odpowiedzi na powiadomienia, instalowania apek itp.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

NAJNOWSZE