Test Sharp 65EQ7EA: najbardziej uniwersalny TV spośród budżetowych 65-calowców?

Pomysł na recenzję telewizora Sharp 65EQ7EA zawdzięczam jednemu z komentarzy na You Tube pod testem Philipsa The One (test Philips The One 65), gdzie padło pytanie o porównanie wspomnianych urządzeń.

Muszę przyznać, że z początkiem jakoś niespecjalnie miałem ochotę porównywać dwa rozmiarowo identyczne urządzenia o bardzo zbliżonej cenie, w z których jedno mogło pochwalić się Ambilight, a drugie nie – po kilku tygodniach z magią kolorów wydawało mi się to czymś w rodzaju kopania leżącego.

Jednak, gdy na spokojnie sprawdzałem możliwości Sharpa oraz to, jak zadbał o brzmienie tego modelu, to zrozumiałem, że to będzie idealne starcie!

Dwa podobne TV, ale jeden z nich stawia na wrażenia wizualne, drugi – dźwiękowe. Zapraszam na szybką recenzję Sharp 65EQ7EA!

Sharp 65EQ7EA: specyfikacja

Sharp 65EQ7EA / fot. OffTech
Sharp 65EQ7EA / fot. OffTech
  • Ekran: 65 ” 4K UHD/3840 x 2160, 50 Hz/60 Hz, QLED
  • Podświetlenie matrycy: Direct LED
  • HDR: HDR10, Dolby Vision, HLG
  • Optymalizacja ruchu: Active Motion 1000
  • Tuner: DVB-T2 (HEVC), DVB-T (MPEG-4), DVB-S2, DVB-S, DVB-C, analogowy
  • Tryb gry i sportu, Auto Low Latency Mode (ALLM), złącza HDMI 2.1
  • Kontrast dynamiczny: 1000000 :1
  • Funkcje poprawy obrazu: AQUOS Smooth Motion, AQUOS UltraClear Video Processor, czujnik światła, obsługa kodeka AV1, Quantum Dot Rich Colour
  • Smart TV: Android TV (wersja 11)
  • Łączność: Wi-Fi, Bluetooth, Chromecast
  • Obsługa Asystenta Google i HbbTV
  • Aplikacje: YouTube, Netflix, Prime Video, Apple TV, Disney+, HBO, Canal Plus Online, SkyShowtime, możliwosć instalacji własnych z Google Play
  • Głośniki: stereo Harman Kardon, 2 x 15 W,  wirtualny system dźwięku przestrzennego, korektor
  • Systemy dźwięku: Dolby Atmos, Dolby Audio, Dolby Digital, Dolby Digital Plus, DTS Virtual X, DTS-X
  • Złącza/czytniki: 4x HDMI 2.1, 2x USB, 1x czytnik kart pamięci micro SD, 1x Ethernet, 1 x cyfrowe wyjście optyczne, 1x Common Interface, 1x wyjście słuchawkowe

Sharp 65EQ7EA jest piękny: aluminium, nietypowa podstawa i wąskie ramki to jest to! 

Sharp 65EQ7EA / fot. OffTech
Sharp 65EQ7EA / fot. OffTech

Telewizor przychodzi do nas w ogromnym pudle, ale na szczęście jest bardzo sensownie zapakowany i bez problemu uda się go zmontować oraz ustawić z pomocą jednej dodatkowej osoby.

Wystarczy przykręcić z tyłu aluminiową podstawę (swoją drogą początkowo miałem obawy o jej stabilność pod obciążeniem około 20 kg, ale kilka śrub robi swoje i nic tu nawet nie drgnie), podpiąć zasilanie i źródła, po czym wybrać pilota, który będzie na towarzyszył podczas konfiguracji (tak, są w zestawie dwa!) i zasiadamy do pierwszych kroków z urządzeniem.

Sharp 65EQ7EA / fot. OffTech
Sharp 65EQ7EA / fot. OffTech

Te są banalne, bo przez całą procedurę jesteśmy prowadzeni za rączkę przez system Android – jest to podobne wsparcie, jak przy konfiguracji nowego telefonu 🙂

Wracając do samego Sharpa 65EQ7EA: to naprawdę efektowny telewizor, który robi wrażenie cieniutkimi, aluminiowymi ramkami (dotyczy to trzech, bo pod czwartą – dolną – znajdziemy głośniki!), stylową podstawą i niewielką głębokością (6,1 cm – oczywiście bez podstawy). Swoje dodaje eleganckie logowanie Sharpa na froncie i … Karman Hardon, które dumnie połyskuje przy jednej z dolnych krawędzi. 

Sharp 65EQ7EA / fot. OffTech
Sharp 65EQ7EA / fot. OffTech

Dolna ramka pokryta jest delikatną siatkowicą, a od nią zajdziemy system nagłośnienia kultowego Karmana. Kiedy wiemy już, co znajduje się pod ekranem, łatwiej zrozumieć soundbarowy styl tego elementu.

Muszę dodać, że choćby w przeciwieństwie do recenzowanego Hisense z podobnej półki cenowej (test Hisense 55U7HQ) wykonanie japońskiej konstrukcji jest bardzo solidne i nic tu nie odstaje, a ramki wokół wyświetlacza są bardzo stabilne i nie odstają.

65-calowiec Sharpa wygląda elegancko, klasycznie i robi wiele, żeby wydawać się być droższym urządzeniem, niż jest w istocie.

Sharp 65EQ7EA pracuje na Android TV i może iść z Flashem w zawody

Sharp 65EQ7EA / fot. OffTech
Sharp 65EQ7EA / fot. OffTech

Na pokładzie znajdziemy system Android 11 i jest to dobra wiadomość dla fanów prostoty na ekranie, możliwości instalowania apek ze sklepu Play oraz intuicyjnej konfiguracji. Obsługę uprzyjemniają dwa piloty (jeden bardziej rozbudowany z przyciskami numerycznymi i sterowania, drugi uproszczony i wyposażony w bezpośrednią obsługę asystenta Google) i szybka, płynna praca menu urządzenia.

Na głównym ekranie znajdziemy tu pogrupowane w kafelki aplikacje, takie jak Netflix, Disney, Amazon, You Tube i inne, a jeśli czegoś nam zabraknie (jak np. HBO), bez trudu doinstalujemy to z Google Play.

Oczywiście znajdziemy tu także ostatnio oglądane treści z możliwością szybkiego ich wznowienia czy ustawienia, które – jak przystało na Google – rozgryziemy intuicyjnie bez tracenia czasu na instrukcje.

Chciałbym podkreślić, że mimo 2 GB pamięci RAM codzienna praca z TV to prawdziwa przyjemność i nie spotkałem się z żadnymi spowolnieniami, które można by wychwycić gołym okiem.

Za to nie podoba mi się to, że Sharp nie był w stanie odczytać moich zewnętrznych dysków! Dotyczyło to zarówno standardowego HDD, jak i SSD-ka. Szkoda, bo jeśli macie kolekcję archiwalnych filmów/muzyki/zdjęć na większych pamięciach, to trzeba będzie kombinować.

Jakość i płynność obrazu jest bardzo dobra, ale to dźwięk potrafi najbardziej zaskoczyć

Sharp 65EQ7EA / fot. OffTech
Sharp 65EQ7EA / fot. OffTech

Jak już wspomniałem, znajdziemy tu matrycę VA z podświetleniem LED oraz usprawnieniem w postaci słynnych z marketingu Samsunga kwantowych kropek, które poprawiają zakres kolorów. Takie rozwiązanie bardzo dobrze wygląda, kiedy patrzymy na ekran „na wprost”, jednak wraz ze zmianą kątów obraz traci na jakości – trzeba o tym pamiętać.

Od razu zaznaczę coś, czego nieco mi brakowało podczas oglądania scen dziejących się w słabym oświetleniu. Niestety telewizor posiada bezpośrednie podświetlanie ekranu diodami LED bez ich strefowego wygaszania, przez co czernie bywają lekko zszarzałe.

Gdzieś na necie spotkałem się z żalami kilku użytkowników na temat jakości podświetlenia matrycy i spędziłem kilkadziesiąt minut na oglądaniu bardziej wymagających sampli w 4K, teoretycznie dedykowanych OLEDom ze względu na duże dozy czerni. I wiecie, co się okazało? Przede wszystkim mój testowy egzemplarz nie miał żadnych przejaśnień na ekranie, który był podświetlony równomiernie.

Do tego słabości QLEDa w reprodukowaniu czarni i kontrastów pomiędzy jasnym a ciemnym obrazem obnażają dopiero filmiki w rodzaju wychodzącego w przestrzeni kosmicznej zza planety słońca. Wówczas ułomności matrycy widać głównie podczas narastania źródła światła, gdy pojawiają się one wokół jego centrum wyraźnymi, elipsoidalnymi strefami.

Drugą sytuacją, kiedy można przyczepić się do ekranu, było nagranie z nocnej eksplozji wulkanu i przelewania się spiętrzonych mas lawy – tu styki rozbłysków towarzyszących wybuchowi z mrokiem nocy również demaskowały typ ekranu.

Sharp 65EQ7EA / fot. OffTech
Sharp 65EQ7EA / fot. OffTech

I to by było na tyle – bo inne piękne krajobrazy, zwłaszcza te, gdzie nie było takich kontrastów i walki światła z cieniem, wyglądają naprawdę dobrze! Zwłaszcza w trybie filmowym, który lekko temperuje podbitą kolorystykę standardowego i ma bardzo naturalny posmak.

Sharp pozwala cieszyć się dobrej jakości obrazem już w preinstalowanych trybach i nie musimy od razu uciekać się do kalibracji, żeby cieszyć się możliwościami odbiornika. W ustawieniach trybów obrazu znajdziemy:

  • użytkownik (tu personalizujemy),
  • standardowy,
  • żywy,
  • sport,
  • film,
  • gry,
  • eco.

Urządzenie dobrze radzi sobie z Dolby Vision i choć niekiedy odcienie skóry mogą wyglądać lekko nienaturalnie przez zbyt podkręcone kolory, to obraz jest ogółem dobrze skontrastowany i nasycony kolorystyką.

Bardzo podoba mi się naturalność ruchu, jaki prezentuje system Sharp. Możemy stopniować płynność (są trzy ustawienia), ale na najwyższym pojawia się już sztuczność, która razi nawet przy scenach z przechadzającymi się bohaterami, nie mówiąc już o sporcie.

A skoro jesteśmy już przy sporcie, to dwa zdania o nim oraz trybie gamingowym. Znajdziemy tu dedykowany tryb do tego celu, jednak nie poraża on drastycznym przeskokiem odwzorowania ruchu. Sporo niezależnych testów wykazało opóźnienia na poziomie 118 ms w 4K/50 ms w 1080p w trybie gry i są to wartości przeciętne.

Sharp 65EQ7EA / fot. OffTech
Sharp 65EQ7EA / fot. OffTech

Jak widzicie, obraz zapewniany przez Sharp 65EQ7EA stoi na solidnym poziomie i w zasadzie jego drobne słabości (katy widzenia, czerń) wynikają nie z winy producenta, ale typu zastosowanej matrycy, co przy tym rozmiarze i cenie dla mnie jest kompromisem łatwym do przełknięcia. 

Jest jeszcze coś, co sprawia, że korzystanie z tego urządzenia staje się o przyjemniejsze, niż z konkurentów z analogicznej półki. Tym czymś jest oczywiście dźwięk i od razu zdradzę, że wybór Harmana jako dostawcy audio był świetnym posunięciem. Choć teoretycznie otrzymujemy tu moc 2x15W, to w praktyce jest to wartość realna, a nie rodem z power audio 😉

Wracając do rzeczy: dwa fizyczne głośniki HK, umieszczone na przodzie telewizora, grają tak, że bez trudu mogą imitować tańsze (ale markowe!) soundbary! Ten efekt nabiera mocy, kiedy skorzystamy z DTS Virtual. Co ciekawe, to jeden z nielicznych modeli, jaki zadowalająco odtwarza muzykę (zresztą, sami posłuchajcie w teście na YT – link na końcu recenzji).

Dźwięk jest mocny, wyraźny, dość przestrzenny nawet w „zwykłym” stereo, a do tego pojawia się tu sporo dobrej jakości basu! Na pewno Sharp pozwoli cieszyć się bardziej kinowym dźwiękiem podczas oglądania filmów i seriali, niż jego podobnie wycenieni konkurenci, a do tego brzmi rozsądnie podczas odsłuchu muzyki z You Tube czy koncertów z zewnętrznych nośników jak DVD/BR.

Czy warto kupić Sharp 65EQ7EA?

Sharp 65EQ7EA / fot. OffTech
Sharp 65EQ7EA / fot. OffTech

Sharp 65EQ7EA to jeden z pewniaków, jeśli szukacie dużego urządzenia do 4 tysięcy złotych. Nie ma się co czarować, że w tej kwocie i przy tym rozmiarze można przebierać we wszystkomających modelach, bo kluczem do sukcesu w tak wymagającej niszy będzie sztuka kompromisu. 

Sharp wydobył dużo z obrazu realizowanego w technologii QLED i moim zdaniem kinomaniacy, korzystający z urządzenia w trybie obrazu film, nie będą mu mieli zbyt wiele do zarzucenia – sam czepiłbym się co jedynie wspomnianej jakości czerni, o której szerzej mówiłem przy analizie obrazu.

Telewizor kusi jakością wykonania i designem, co jest ważne nie tylko z punktu widzenia gustu kupującego, ale i łagodnego starzenia się urządzenia, które będzie przez wiele lat stanowiło element wyposażenia salonu.

Mamy tu świetną obsługę, proste dostosowanie obrazu i dźwięku do swoich oczekiwań, szybkie działanie systemu, dowolność instalowania aplikacji ze sklepu Google, dwa piloty w zestawie, porządny obraz z naturalnym odwzorowaniem ruchu i mocny dźwięk, który zawstydza konkurencję i jest żywym dowodem na to, że da się osiągnąć sensownie brzmienie bez soundbara.

Oczywiście nie zabrakło tu obsługi Dolby Vision i Audio, HDR10, HDMI 2.1 z obsługą VRR, ALLM oraz eARC. Chciałbym też odnieść się do pojedynku tanich a dobrych 65-calowców, gdzie w jednym narożniku postawiłbym omawianego Sharpa, natomiast w drugim – Philipsa The One.

O ile Philips skradnie serca osobom wyczulonym na efekty wizualne i grę świateł, tak Sharp będzie bardziej uniwersalny i pogodzi dobry obraz z dźwiękiem, który nie wymaga dodatkowe wsparcia w postaci soundbara!

Sharp 65EQ7EA: zalety

  • dobra relacja cena-możliwości-jakość,
  • banalna obsługa i dwa piloty w zestawie,
  • bardzo dobry, naturalny i płynny obraz,
  • dzięki intuicyjnym ustawieniom i preinstalowanym trybom łatwe dostosowanie obrazu i dźwięku do swoich potrzeb,
  • aż 4 HDMI 2.1 na pokładzie,
  • niezwykle szybki system Android TV oraz otwarta droga do instalacji apek z Google Play,
  • dobra czułość i jakość wbudowanego mikrofonu do obsługi Asystenta Google,
  • elegancki, niemal bezramkowy design i aluminium zastosowane do konstrukcji,
  • bardzo dobry dźwięk bezpośrednio z TV!

Sharp 65EQ7EA: wady

  • ekran to 60 Hz VA bez stref wygaszania, stąd czernie nie zachwycą fanów OLEDów,
  • nie odczytuje dysków przenośnych,
  • nie jest to model dla graczy.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

NAJNOWSZE