Test Oppo Enco X: dobrze wycenione słuchawki True Wireless dla audiofilów?

Zaskoczyło mnie bardzo, że to właśnie Oppo zaprosiło do współpracy słynną markę Dynaudio. Przecież na rynku słuchawek bezprzewodowych mamy całe zatrzęsienie bardziej zasłużonych dla tej niszy firm, które dotąd nie pokusiły się o kooperację z jakimś uznanym producentem. Zanim ktoś powie: hola hola, przecież Samsung pracuje z AKG a JBL z Harmanem! Nic z tego – obie te marki po prostu wykupiły zasłużonych partnerów. Test Oppo Enco X uświadomił mi jednak, że „wolna” współpraca to coś, co pozwala zakwitnąć własnej wizji dźwięku!

Oppo Enco X: specyfikacja

Oppo Enco X / fot. Offtech
  • Przetworniki: dynamiczny 11 mm + zbalansowany przetwornik membranowy 6 mm
  • Czułość przetworników: 104dB @1 kHz
  • Zakres częstotliwości: 20 Hz-20 kHz
  • Kodeki: LHDC / AAC / SBC
  • Tryby redukcji hałasu/transparentne: Max Noise Cancellation /Noise Cancellation/Transparency/Off
  • Bluetooth 5.2
  • Pojemność baterii: 44 mAh (słuchawki) / 535 mAh (etui)
  • Czas pracy z ANC: 4h, dzięki doładowaniu w etui 20 h
  • Obsługa ładowania bezprzewodowego Qi

Zanim przejdziemy dalej, muszę podkreślić jedno – choć producent chwali się zastosowaniem kodeka LHDC (alternatywa dla LDAC o przepustowości 900kbps i obsłudze rozdzielczości do 24 bitów i próbkowania do 96 kHz), który od Androida w wersji 10 jest zaszyty w systemie, to skorzystamy z niego jedynie parując słuchawki z najwyższymi modelami telefonów Oppo!

Niestety, wygląda na to, że bezpłatny kodek, który obsługują słuchawki, jest aktywowany wyłącznie w przypadku współpracy na linii Oppo-Oppo, a posiadacze smartfonów innych marek obejdą się smakiem. Takie celowe ograniczanie funkcjonalności to przykra praktyka i trochę dziwi, że młoda marka decyduje się na podobne rozwiązania, bo marketingowo to strzał w stopę.

Oppo Enco X / fot. Offtech

Świetnym rozwiązaniem jest zastosowanie podwójnych przetworników (umieszczone koncentrycznie a nie obok siebie, jak w klasycznych zestawach), co sprawia, że jeden z nich jest odpowiedzialny za tony wysokie, a drugi przejmuje niższe i średnicę. W słuchawkach True Wireless to rzadko spotykana opcja, choć zdarzyła się choćby w przypadku Budsów Samsunga (test Samsung Galaxy Buds Pro), co zaprocentowało wyróżniającym się w tej klasie cenowej brzmieniem.

Warto dodać, że Bluetooth 5.2 zapewnia niskie opóźnienia, a z każdej ze słuchawek możemy korzystać autonomicznie. Na pokładzie nie zabrakło ANC z trybem transparentnym (odpowiadają za to 3 mikrofony) oraz specjalnego układu, mającego zapewnić nam ochronę przed szumami wiatru, który zwykle uniemożliwia rozmowy na świeżym powietrzu.

Gdyby nie samobój z LHDC Oppo Enco X miałyby sporą przewagę nad zdecydowaną większością konkurentów w kwocie do 800 zł – szkoda, że producent tak łatwo z niej zrezygnował.

Oppo Enco X: budowa

Oppo Enco X / fot. Offtech

Opakowanie Oppo Enco X świadczy o tym, że mamy do czynienia z urządzeniem o sporych aspiracjach: eleganckie, białe opakowania skrywa drugie, w którym znajdziemy zawartość zestawu.

Konstrukcja etui i ułożenie słuchawek Oppo jest podobna do tego, co proponuje choćby FreeBuds 4i (test Huawei FreeBuds 4i), ale tutaj udało się uniknąć problemów z wyjmowaniem z niego słuchawek.

Oppo Enco X / fot. Offtech

Dodatkowo etui może się podobać, zwłaszcza dzięki specyficznemu wyprofilowaniu z „posrebrzaną” ramką, ładnie wkomponowanym logotypom Oppo i Dynaudio (to drugie – pewnie nieprzypadkowo – jest sporo większe i bardziej rzuca się w oczy), dyskretnej diodzie powiadomień na przednim panelu i możliwości bezprzewodowego ładowania Qi.

Słuchawki z kolei swoją długością (a raczej krótkością) przypominają Airpodsy Pro czy FreeBuds Pro (test Huawei FreeBuds Pro), ale są zaskakująco wygodne w obsłudze i punktują pomysłowym sterowaniem. Świetne wrażenie wywierają detale w rodzaju użytych materiałów – znajdziemy tu tworzywo sztuczne świetnej jakości o nietypowym połysku i metalowe wstawki w postaci siateczek zabezpieczających mikrofon i przetwornik. Wygląda to naprawdę super.

Oppo Enco X: sterowanie i aplikacja

Oppo daje nam do ręki proste sterowanie, złożone z tradycyjnych gestów w postaci tapnięć (od jednego do trzech) oraz przeciągnięcia po końcówkach słuchawek, dzięki którym regulujemy głośność. Takie rozwiązanie sprawdza się na co dzień kapitalnie, a dzięki aplikacji HeyMelody możemy dostosować sterowanie do własnych preferencji.

Niestety sama aplikacja jest dość uboga, a najbardziej dziwi w niej niewiara w dobry gust użytkownika – bo jak inaczej wytłumaczyć brak korektora graficznego, pozwalającego dostroić brzmienie do swojego gustu? Otrzymujemy tu namiastkę w postaci 3 preinstalowanych ustawień i … tyle. Podobnie ANC możemy wybrać słabe lub mocne, bez żadnych odcieniu pomiędzy.

Jakość aktywnej redukcji hałasów jest bardzo dobra, ale nie wyśmienita: brakuje tu nieco tłumienia bardziej nietypowych dźwięków (zwłaszcza o wyższej tonacji) czy nieregularnych odgłosów. Za to muzyka w tle czy rozmowy obok nas po włączeniu ANC przestają istnieć.

Oppo Enco X: brzmienie

Oppo Enco X / fot. Offtech

Za brzmienie Oppo Enco X odpowiada duńska marka Dynaudio i powiem od razu – usłyszymy to błyskawicznie! To nie są zwyczajne słuchawki, bo wychwycimy tu moc zastrzeżoną dla urządzeń wyższej klasy, które potrafią oddawać złożone amplitudy wahań pomiędzy cichym a głośnym fragmentem utworu.

Najłatwiej określić to zestrojenie jako nastawione na wydobycie siły i dynamiki z tego, co słyszymy – świetnie sprawdza się to w muzyce rockowej i klasycznej, gdzie aranżacje symfoniczne nabierają rozmachu zarezerwowanego dla sporo większych słuchawek!

Oppo Enco X / fot. Offtech

Jak brzmią słuchawki w różnych gatunkach muzycznych? The Poets of Rhytm, serwujące mieszankę funka, rocka, jazzu i psychodelicznych klimatów brzmią na Opo niezwykle świeżo, z tendencją do wyłapywania smaczków tła. Mimo silnego, hipnotyzującego basu bez przeszkód usłyszymy wszystkie niuanse perkusji czy zagrywek klawiszowych, a przede wszystkim przekaz jest niezwykle spójny i angażujący.

ZZ Top z „La Grange” brzmi tak, że oczyma duszy widzimy, jak zmierzamy do tytułowego przybytku! Właśnie w takich kawałkach ujawnia się moc Dynaudio, które ma niezwykłą moc rzeczywistego oddawania dźwięków tak, że mamy wrażenie obcowania z graniem na żywo!

Co ciekawe, moc nadawania życia muzyce działa także w przypadku przekombinowanych aranżacyjnie utworów w rodzaju „Operacji na otwartym sercu” Mikromusic i Roguckiego, które na słabszym sprzęcie potrafi niemiłosiernie przymulić.

Oppo Enco X / fot. Offtech

Siłę oddawania dynamiki utworu udowodniło odegranie „The Ecstasy of Gold” z 2016 roku (Czech National Symphony Orchestra z albumu „Morricone At the Oscars”) – gwarantowane ciary na plecach! To właśnie na takich utworach wykłada się sporo konkurencyjnych modeli: mamy tu do czynienia z szerokim polem dźwiękowym, w którym trzeba oddać złożoność tonacji poszczególnych sekcji instrumentalnych. Oppo wychodzi z tej próby wyśmienicie, zapewniając wychwycenie detalu w oceanie orkiestry i możliwość wsłuchania się w kadencje dźwięków.

Oppo Enco X: wady i zalety

Mam wrażenie, że Oppo zapoczątkuje nowy trend w rozwoju słuchawek True Wireless – zamiast ciągłych eksperymentów mniejsze marki zaczną współpracować z potęgami ze świata audio, które pomogą wydźwignąć ich słuchawki z muzycznego niebytu.

Oppo Enco X / fot. Offtech

Oczywiście, jak to się ładnie mówi: z piasku bata nie ukręcisz – dlatego też chwała Oppo za to, że dostarczyła Dynaudio świetne rozwiązanie w postaci dwudrożnych współosiowych przetworników, które miały duży potencjał do ukształtowania.

Oby więcej takich prób kooperacji!

Słuchawki Oppo Enco X to bardzo dobry wybór dla fanów wymagającej muzyki, potrzebującej sporej mocy i zdolności do odtworzenia szerokiego pejzażu brzmieniowego. Kalsyka, metal, rock, nietypowa muzyka gatunkowa, etno, ambient – to wszystko dzięki Enco X nabiera życia, różnorodności, smaku i odcieni.

Zalety:

  • świetne, żywiołowe brzmienie, które trudno spotkać w słuchawkach True Wireless
  • bardzo dobra jakość basu, świetnie brzmiącego w muzyce gitarowej
  • przemyślane, bogate sterowanie z możliwością dostosowania do swoich gustów
  • dla posiadaczy topowych smartfonów Oppo dostepny kodek LHDC
  • ładna, oryginalna konstrukcja i świetną jakość wykonania
  • dobra bateria
  • lekkie i wygodne w uchu
  • solidne ANC z trybem transparentnym

Wady:

  • jak na konstrukcję o audiofilskim pochodzeniu to brzmienie jest mocno rozrywkowe
  • przeciętna aplikacja z brakiem indywidualnego ustawienia korektora w aplikacji i tylko dwustopniowym ANC,
  • tylko użytkownicy topowych smartfonów Oppo mają dostęp do LHDC, cala reszta zostaje przy AAC.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

NAJNOWSZE