Jakiś czas temu pisałam o tym, że najnowsza odsłona Freebuds zmierza także i na nasz rynek. Nie chcę wyjść na kogoś, kto jest uprzedzony do danego produktu, ale przynajmniej część z moich przewidywań sprawdziła się kropka w kropkę, a szkoda!
Zaraz – zapytacie – zamiast powymądrzać się, jaka to ona nie przewidująca, to żałuje, że celnie wytypowała możliwe wady FreeBuds 4?
No właśnie! Szkoda, bo ten model wygląda cudownie (zwłaszcza w srebrnym kolorze – pokażcie mi drugie takie słuchawki!), jest wygodny i dobrze leży w uchu, oferuje banalne sterowanie i prostą (choć to akurat może być równocześnie zarzutem) aplikację.
Niestety, Huawei dał całą naprzód w basy i jak można się domyślać, 14,2 mm przetworniki robią co mogą, by zaoferować nam wrażenie rzeczywistego schodzenia do wspomnianych w materiałach promocyjnych … 40 kHz!
Huawei FreeBuds 4: specyfikacja i budowa
Chiński potentat wypracował już własny styl słuchawek bezprzewodowych i podejrzewam, że 9 osób na 10 widząc FreeBuds 4 bez pudła rozpozna, kto jest ich producentem.
Najnowsza odsłona FreeBuds jest zwyczajnie śliczna – na szczęście bliżej im do leciwej już 3-ki niż do wersji Pro, która moim zdaniem była nie dość, że niewygodna w codziennej obsłudze (wyjmowanie „pąków” to prawdziwe wyzwanie), to jeszcze etui było zwyczajnie za szerokie i grube, przez co trudno je było ukryć w niewielkich kieszonkach.
Tym razem etui ładujące zachowało charakterystyczny kształt (to właśnie FreeBuds 3 w kapitalnych wersjach kolorystycznych zwojowały nim rynek), to jest cieńsze i bardziej poręczne. Co ciekawe, mimo że wykonano je z plastiku, to srebrna wersja kolorystyczna sprawia wrażenie, jakby była wykonana z bardziej szlachetnego materiału.
Podobnie „pąki” dzięki srebrnemu wykończeniu nijak nie wyglądają na plastikowe i sprawiają wrażenie, jakby były słuchawkami z górnej półki cenowej.
Urządzenie obsługuje sterowanie dotykowe i możemy je dostosowywać w AI Life, która – ze względu na to, że znajdziemy w niej masę innych produktów marki, które tworzą cały ekosystem – ciągle jest tylko/aż poprawną aplikacją. Widać to na przykład w ustawieniach FreeBuds: w przeciwieństwie do większości słuchawek nie znajdziemy tam regulacji poziomu redukcji hałasów czy korektora, w którym dostosowalibyśmy muzykę pod swoje gusta.
Za to sterowanie jest naprawdę przyjemne, bo Huawei tradycyjne puknięcia uzupełnił ruchem góra/dół, którym regulujemy poziom głośności. Działa to o niebo lepiej, niż uszczypnięcia przy FreeBuds Pro (test Huawei Freebuds Pro). Podobnie jakości rozmów nie sposób zarzucić czegoś konkretnego, ale za to dostanie się nieco … baterii.
Czas pracy (czyli max. 2,5 h na jednym ładowaniu, kiedy słuchawki pracują w trybie ANC) jest zdecydowanie zbyt krótki – tu byle jaka konkurencja oferuje sporo więcej, a rekordziści potrafią podwoić ten czas i dorzucić coś ekstra.
Wspomniałam o ANC i nie zasługuje ono na dłuższą wypowiedź: po prostu jest i nieco zmniejsza hałas, jaki słyszymy, ale ten model nie ma szans w starciu z Huawei 3i bądź 4i, które są dużo tańsze od najnowszego modelu. Dotąd żaden producent nie poradził sobie z hałasem przy otwartej konstrukcji i Huawei nie jest tu wyjątkiem.
Specyfikacja słuchawek przedstawia się następująco:
- Bluetooth 5.2
- Budowa: douszne
- System audio: Stereo 2.0
- Aktywna redukcja hałasu ANC
- Średnica przetwornika: 14,3 mm
- Pasmo przenoszenia : 20 ~ 20000 Hz
- Kodeki: AAC, SBC
- Zasilanie: akumulator 410 mAh w etui, 30 mAh w słuchawce,
- Szybkie ładowanie: 15 min ładowania = 2,5h pracy
- Maksymalny czas pracy: do 4 h bez ANC do 22 h łacznie
- Potrójny układ mikrofonów
- Możliwość podłączenia dwóch urządzeń jednocześnie
- Dedykowana aplikacja
- Wskaźnik baterii
- Waga: 4,1 g (jedna słuchawka), 46,2 g (całość)
Niestety, Huawei FreeBuds 4 to brzmienie tłuste od basów
Nie ma co owijać w bawełnę – Huawei FreeBuds 4 brzmią dokładnie tak, jak można się spodziewać. Duży przetwornik, brak obsługi kodeków wysokiej jakości i przedziwne zestrojenie sprawiają, że słuchawki można polecić jedynie osobom uzależnionym od niskich tonów.
Najgorsze jest to, że procent postawił brzmienie na jedną kartę i albo jesteś jego zwolennikiem, albo nie wytrwasz z nim kilku minut. Już dawno nie słyszałam modelu, który brzmiałby aż tak kluchowato – zwłaszcza w cenie powyżej 400 zł trudno zaakceptować coś takiego. O ile można przymknąć oko na TWSy z dolnej półki cenowej, które mogą zaskoczyć podobnym dźwiękiem, to w tej klasie jest to niedopuszczalne.
Przypomnę przy okazji, że o ile Freebuds 4i (nasz test Huawei FreeBuds 4i) sprawiał, że odzyskaliśmy wiarę w to, że właśnie Huawei będzie królem dobrze wycenionego i tak samo grającego audio, to 4 koncertowo odrzuca dorobek zarówno wersji 4i, jak i słynnej 3i.
Wersje z „i” grały tak, jak mogliśmy oczekiwać od solidnych średniaków z portoflio potentata branży: choć bas potrafił zrobić swoje, to ogólnie brzmienie było raczej ześrodkowane i mogło spodobać się osobom słuchającym całego spektrum gatunków muzycznych. Nieważne, czy słuchałeś klasyki, rocka czy hip-hopu: na tych słuchawkach wszystko brzmiało po prostu dobrze!
FreeBuds 4 grają natomiast tak, że przy pierwszym włączeniu pomyślałam, że … ktoś przestawił korektor na basy. Sam dźwięk informujący o sparowaniu słuchawek już brzmi jak spod wody, a później ten rozlany ton towarzyszy nam na każdym kroku. Najgorsze jest to, że dłuższe korzystanie z FreeBuds 4 sprawia, że to przedobrzone brzmienie zaczyna wkradać się w nasze łaski – na szczęście jakikolwiek rockowy utwór z naszej playlisty wyrwie nas skutecznie ze szponów nadmiaru basu.
Trzeba powiedzieć wprost: to słuchawki, z których zadowoleni będą słuchacze preferujący potężne niskie tony, rozlewające się na całość tego, co słyszymy. Gdyby to był model Jabry, Sony czy nawet Soundcore, to bez trudu moglibyśmy skorzystać z korektora i ustawić brzmienie bardziej w stylu, jaki do nas przemawia. Niestety, Huawei wciąż nie dojrzał do wprowadzenia w aplikacji bardziej zaawansowanego equalizera niż wybór „więcej basów” lub „więcej wysokich tonów”.
Nie żartuję – tak własnie wygląda korektor w AI Life.
Nie chcę powiedzieć, że Huawei FreeBuds 4 są pomyłką. Na pewno to model o wybitnie rozrywkowym zestrojeniu, który z czasem potrafi przekonać do swojej interpretacji brzmienia, ale na rynku znajdziemy masę słuchawek True Wireless, zapewniających lepszy dźwięk, ANC i baterię.
Najbardziej zabawne jest to, że dwa modele już poznaliście: to tańsze i lepsze pod każdym względem FreeBuds 3i oraz 4i (recenzja Huawei FreeBuds 4i)!
Huawei FreeBuds 4: wady i zalety
Test Huawei FreeBuds 4 pokazał, że w przeciwieństwie do poprzedników w postaci 3i i 4i, trudno polecić najnowszy model jako słuchawki o dobrym brzmieniu i stosunku cena-jakość. Zabrakło tu konceptu na pogodzenie się z tym, co siłą rzeczy pociąga za sobą konstrukcja douszna, czyli słabsze działanie ANC oraz bardziej przestrzenne brzmienie, które Huawei postanowił za wszelką cenę dobić basem.
Trochę szkoda, bo to świetnie wykonane i wygodne słuchawki.
Wady:
- zbyt basowe brzmienie
- słaby czas pracy z ANC
- słabe ANC i brak jego regulacji (niby obsługuje je automatyka)
- zaledwie poprawna aplikacja
- cena (599 zł w momencie premiery!)
Zalety:
- wygodne, niewielkie etui i świetnie wyprofilowane słuchawki
- dobra jakość połączeń głosowych
- podwójne połączenie (nie tylko z urządzeniami Huawei)
- wygląd