Sonos Ray to najnowszy i … najmniejszy soundbar z rodziny kultowej amerykańskiej marki, który – w przeciwieństwie do ostatniej premiery podobnego urządzenia (tu pisaliśmy o Sonos Beam Gen 2) … trudno pochwalić.
No dobrze, może raczej powinienem powiedzieć, że trudno pochwalić już na podstawie możliwości i specyfikacji, bo Ray – w przeciwieństwie do większości urządzeń tej marki – po prostu nie za bardzo ma nas czymś do siebie przekonać.
Sonos Ray, czyli najmniejszy i najsłabiej wyposażony soundbar z portofolio Sonosa!
Myślę, że każdy, kto miał styczność z produktami Sonosa, wie, czego można się po nich spodziewać.
Będzie to przede wszystkim świetna aplikacja, banalna obsługa, łatwość tworzenia multiroomu i łączenia rożnych typów urządzeń w jeden spójny system. Ogromnym plusem będzie też specjalna seria hybryd, stworzonych wspólnie z Ikeą – mowa oczywiście o słynnej grającej lampie i obrazie.
Ideą Sonosa jest współpraca nawet totalnie różnych sprzętów. Multiroom z lampki i głośnika One? Czemu nie! Właśnie ta wolność w tworzeniu niemal dowolnych zestawień sprawia, że system jest tak kuszący – tym bardziej, że nawet grający obraz Ikea/Sonos gra zaskakująco dobrze.
W krajobraz możliwości Sonosa wkracza właśnie nowość w postaci małego (7 x 56 x 10 cm) soundbara o nietypowej, pionowej przedniej ściance.
W środku umieszczono cztery przetworniki klasy D, które zasilają dwa eliptyczne głośniki średnio-niskotonowe oraz dwa ustawione pod kątem przetworniki wysokotonowe. Falowody wewnątrz obudowy separują kanały i częstotliwości, aby uzyskać lepsze wrażenie przestrzenności dźwięku.
I tu pojawia się pierwszy problem, który trochę studzi zapał fanów marki – za bas odpowiadają bass reflexy, a nie autonomiczne przetworniki. Podobnie wadą nie do przeskoczenia dla części użytkowników będzie brak złącza HDMI (oczywiście to odnosi się również do eARC). Telewizor mamy podłączyć poprzez wejście optyczne (przewód w zestawie), a dostęp do Internetu zapewni port Ethernet.
Idąc za ciosem: Ray nie dekoduje lubianych, gęstych formatów, takich jak Dolby Atmos czy DTS:X!
Co w takim razie potrafi to urządzenie? Przede wszystkim obsługuje Stereo PCM, Dolby Digital 5.1 i DTS Digital Surround, AirPlay oraz … może być łączony z innymi modelami Sonos!
Mam wrażenie, że właśnie ta ostatnia cecha może przekonać do zakupu tego malucha te osoby, które już posiadają inne głośniki marki i chcą dalej rozszerzać możliwości domowego audio.
Sonos Ray: kluczowe cechy
Według producenta najważniejsze cechy nowego soundbara to:
- Dźwięk, który wypełnia pomieszczenie – Specjalnie zaprojektowane falowody niosą dźwięk po całej przestrzeni, a dzięki zaawansowanemu przetwarzaniu precyzyjnie rozmieszczają jego komponenty.
- W pełni zbalansowany – Opatentowana konstrukcja systemu bass reflex odpowiada za niskie tony z idealnie wyważonym basem. Niestandardowa akustyka precyzyjnie harmonizuje średnie i wysokie częstotliwości.
- Dostrojony do perfekcji – Nad projektem Ray czuwała Rada Dźwięku Sonos złożona m.in. z muzyków i filmowców. Dzięki funkcji Trueplay można bardziej dostroić dźwięk, aby uzyskać najlepsze wrażenia słuchowe w każdym pomieszczeniu.
- Dźwięk bez zakłóceń – Technologia Sonos Speech Enhancement zapewnia czystość dźwięku, dzięki której wyraźnie słychać każde słowo, natomiast funkcja Night Sound zmniejsza intensywność głośnych efektów podczas wieczornych seansów.
- Kompaktowa konstrukcja – Sonos Ray można ustawić na szafce RTV lub schować we wnęce komody. Jego niewielkie rozmiary nie będą problemem w żadnym pomieszczeniu.
- Ekologiczne opakowanie – Pudełko i poduszki ochronne wykonane są w 100% z papieru pochodzącego z recyklingu.
Cena Sonos Ray to 1399 zł – i może to być spora przeszkoda, bo za niewiele więcej (o ile nie zależy nam na rozwijaniu ekosystemu Sonosa) możemy kupić soudbar z bezprzewodowym subwooferem (Teufel Cinebar 11 recenzja).