Jeśli ktoś lubi gmerać w poszukiwaniu ciekawostek na temat smartwatchy, to z pewnością nazwa Pebble nie jest mu obca. Przypomnę tylko, że chodzi o jeden z pierwszych masowo produkowanych inteligentnych zegarków, które wyznaczyły trendy wśród tego typu urządzeń. Pebble Pace Pro brzmieniem odwołuje się do słynnego protoplasty, a jednocześnie drugi człon jego nazwy odnosi nas do lubianego Amazfit Pace, czyli smartwatcha, jaki pokazał, że „chinole” również mają rację bytu na tym rynku – bo wcześniej nie było to aż tak oczywiste.
Rzućmy okiem, czym może nas skusić ten model i gdzie może tkwić haczyk?
Pebble Pace Pro to indyjski budżetowiec z aspiracjami

Patrząc na Pebble Pace Pro trudno nie wychwycić źródeł inspiracji, bo ten zegarek wygląda jak klon Amazfitów serii GTS: mamy tu niemal identyczne kształty i przekątną wyświetlacza (1,7 cala vs. 1.65 GTS 1 i 1.75 GTS 3 generacji).
Nie do końca podoba mi się fakt, że producent nie uznał za stosowne pochwalić się jego rozdzielczością, ale biorąc pod uwagę cenę zegarka choćby na indyjskim Amazonie, gdzie wynosi ona w tej chwili niespełna 40$, nie spodziewałbym się czegoś nadzwyczajnego.
Zegarek na prawej stronie korpusu posiada fizyczny przycisk do obsługi, który wspiera standardowe sterowanie dotykowe ekranu. Dużą zaletą będzie aluminiowy korpus i waga 46 g (trudno porównać wagę z innymi urządzeniami, bo nie padła informacja o tym, czy to całość wraz z paskiem, czy sam smartwatch).
Urządzenie jest dostępne w 4 kolorach, a personalizację zapewni też 100 tarcz, które możemy ustawić na głównym ekranie dzięki dedykowanej aplikacji – co ciekawe, są tu również świetne monochromatyczne tarcze, odwołujące się do retro stylu z lat 80-tych.
Tym, co wyróżnia indyjskie Pebble, jest bogate zaplecze czujników: znajdziemy tu pomiar SpO2, monitorowania tętna i … ciśnienia krwi. Zwłaszcza ten ostatni będzie kuszący dla tych użytkowników, którzy chcą spróbować, na ile dokładne są niedrogie zegarki z taką funkcjonalnością. Dla porównania – budżetowe Kospety z pomiarem ciśnienia podają często wartości randomowe i to nawet wtedy, jeśli zegarki posiadają jakąkolwiek funkcję kalibracji.
Pebble Pace Pro: a może warto dać mu szansę?
No właśnie – zastanawiałem się, kto mógłby być zadowolony z takiego nołnejmowgo smartwatcha i wbrew pozorom uzbierałaby się całkiem spora lista zainteresowanych, ale pod jednym warunkiem – że dane, które gromadzi i przetwarza urządzenie, są przynajmniej zbliżone do tego, co rejestrują budżetowe modele Amazfit (Amazfit Band 5 recenzja) i Huawei (zobacz test Huawei Band 6).

Jeśli Pebble okiełznało analitykę na poziomie najniższych modeli bardziej znanych konkurentów, to może być naprawdę ciekawie.
Znajdziemy tu:
- aluminiową konstrukcja,
- wymienne paski,
- multum tarcz,
- 8 trybów sportowych,
- krokomierz, spalanie kalorii, śledzenie snu i aktywności, pomiar SPo2 i ciśnienia krwi,
- baterię pozwalającą do 15 dni pracy,
- wodoodporność,
- wbudowane gry,
- aplikację pogodową,
- sterowanie muzyką,
- wyciszać lub odrzucać połączeń,
- inteligentny alarm.
Całkiem nieźle jak na około 200 zł – o ile pomiary będą lepsze niż to, co proponują najtańsze chińczyki.