TCL C805 to moja kolejna przygoda z telewizorem tej marki. W telegraficznym skrócie jest to 65-calowy miniLED, wspierany przez technologię QLED.
Jakiś czas temu testowałem TCL C845 i muszę podkreślić, że C805 znajduje się pięterko niżej w ofercie marki: mamy tutaj mniejszą jasność, mniej stref podświetlania, nie ma wbudowanego subwoofera – ewidentnie jest to inna liga.
Jednak C805 ma sporo zalet, za które nie da się nie lubić telewizorów tej marki, a poza tym – nie jest zbyt kosztowny 🙂
Podczas testów korzystałem głównie z trybu filmowego, ponieważ uważam, że TCL robi tu naprawdę kawał dobrej roboty i nie ma potrzeby poprawiania manualnie żadnych ustawień. Do tego urządzenie działa jak burza: system jest bardzo responsywny i bez trudu zainstalujemy tu wszystko, co pobierzemy ze sklepu Googla.
Jedyna rzecz, która może wymagać nieco przyzwyczajenia, to dość archaiczny pilot, jaki w porównaniu do minimalistycznych pilotów oferowanych przez inne marki wygląda niczym z innej epoki.
Muszę zaznaczyć, że nie będę się skupiał na testowaniu trybu Game Master Pro 2.0, ponieważ żaden ze mnie gracz. Jednak pamiętajmy o tym, że odświeżanie ekranu w przypadku tego telewizora to 144 Hz i jest to bardzo dobry wynik.
Ja bym się więc o tryb gry absolutnie nie obawiał.
Szybko i responsywnie, czyli dlaczego od razu polubimy ten telewizor
Praktycznie zaraz po uruchomieniu telewizora następuje start systemu. System to Google TV, który działa błyskawicznie. Już na wstępie zatem mamy coś, co sprawia, że z tego telewizora chce się zwyczajnie korzystać.
Oprócz trybu filmowego, producent oferuje nam tryb do gier, sportowy, standardowy i wzmocnienie HDR, które dodatkowo możemy jeszcze zmodyfikować. Zaawansowane ustawienia wideo pozwalają nam dostosować możliwości telewizora do naszych potrzeb.
Możemy w tym celu wykorzystać takie ustawienia jak np. tryb Ekspert czy Ruch, gdzie są do wyboru opcje wspomagające wyrazistość ruchy i dynamiczne przyspieszanie, chociaż i bez tego płynność ruchu jest wspaniała.
Na koniec coś, z czego TCL jest znany: możemy zapisać nasze ustawienia wideo do konkretnych źródeł – osobno dla bieżącego oraz wszystkich pozostałych.
Jak wygląda streaming?
Jeżeli chodzi o jakość podświetlenia to miniLED robi tutaj kapitalną robotę i nawet udaje mu się zbliżyć do poziomu OLED-a, czyli czerń jest tutaj naprawdę „czarna”, chociaż nie jest to efekt jak u topowych Samsungów (zobacz test SAMSUNG QE55S95C).
Bardzo mi się podoba, że urządzenie automatycznie wykrywa Dolby Vision i Dolby Atmos. Kolory i podświetlenie powodują, że obraz wygląda bardzo angażująco – zwłaszcza, że mówimy o urządzeniu, które kosztuje ok. 4,5 tysiąca zł. Telewizor pozwala cieszyć się nawet najbardziej wysmakowanym wizualnie filmem.
Naturalność kolorów, cienie, faktury, światło – wszystko to łącznie sprawia naprawdę ogromne wrażenie i powoduje, że trudno oderwać wzrok od ekranu. Dlatego uważam, że jest to telewizor, który wyśmienicie sprawdzi się do domowego kina – zwłaszcza nocnego, kiedy wyeliminujemy odblaski (ale to już nieco inny temat, wymagający nieco wyjaśnienia).
Oglądanie wydarzeń sportowych na tym ekranie to też duża przyjemność i mam tu na myśli zarówno płynność ruchu, jak i jego odwzorowanie oraz naturalność.
Ekran domowy i garść danych technicznych
Sprzęt dobrze sobie radzi również ze zwykłym obrazem telewizyjnym. Z pewnością jest to zasługa dobrej matrycy VA, jak również wystarczającej liczby stref, chociaż jest ich mniej niż w TCL C845.
Jasność szczytowa w HDR dochodzi do 1300 nitów, co daje całkiem niezły wynik. Procesor, jaki tutaj mamy to słynny Pentonic 700 uzupełniany przez 3,5 GB pamięci RAM, co przy Android w wersji 12 zapewnia naprawdę szybkie i sprawne działanie. Nie mam też żadnych zastrzeżeń do tego, jak menu telewizora wygląda.
Telewizor wyposażony jest w matrycę antyrefleksyjna, która jednak nie do końca spełnia swoje swoje zadanie i w pełni oświetlonym pomieszczeniu wszystko odbija się w nim jak w lustrze – stąd moja niedawna uwaga o tym, że najbardziej wymagające tytuły lepiej zostawiać na nocne seanse 😉
Podsumowując: obraz jest bardzo dobry, ale sporo brakuje mu do OLEDa (tu przy okazji ważna uwaga: żadna z fotek TV, na której widać włączony ekran, nie była w żaden sposób przeze mnie retuszowana!).
Jeżeli chcecie sami przekonać się jak działa ten model, to zapraszam do obejrzenia testu TCL C805 na offtechowym kanale YouTube.
Pilot – czy archaiczny design można wybaczyć?
Jak już wspominałem na wstępie, pilot jest mocno tradycyjny i naszpikowany przyciskami, które na szczęście są sensownie zgrupowane, co pozwala szybko się z nim oswoić. Jest prosty, duży i bardzo wygodnie się go trzyma.
Na samym dole mamy bezpośrednie przekierowania do popularnych streamingów, a w centrum znajdują się przyciski do sterowania głośnością, menu oraz przełączania kanałów. Wszystkie są łatwo wyczuwalne i wypukłe: nawet przy braku oświetlenia łatwo jest dzięki temu korzystać z pilota.
Na górze znajdują się przyciski numeryczne oraz włączanie i wyciszanie urządzenia. Jeżeli przywykniemy do tego trochę archaicznego designu to obsługa pilota jest prosta i bardzo responsywna.
Podsumowanie, a raczej porównanie – choć i tak wszystko zostaje w rodzinie!
Kto będzie zadowolony z telewizora TCL C805? Zaryzykuję stwierdzenie, że większość osób. Dlaczego? Ponieważ jest to sprzęt uniwersalny i bardzo solidny, jeżeli chodzi o jakość obrazu i wykonania (brawa za świetne spasowanie, choć jakość plastików podstawy jest bardzo budżetowa).
Mamy tu do czynienia z miniLEDem, ale budżetowość tego modelu może być dla niektórych odczuwalna i nie bez kozery to najniższy sprzęt w rodzinie TCL. Co najbardziej zabawne, konkurencji dla C805 upatrywałbym wśród urządzeń tej samej marki i mam tu na myśli model C845.
Porównując oba urządzenia zauważymy gołym okiem różnicę, nawet bez konieczności porównywania specyfikacji. Sprowadza się ona do jakości seansów w mocnym świetle dziennym, bo tutaj słabsza matryca antyrefleksyjna potrafi dać się we znaki. Ponadto czerń nie będzie tak solidna, jak w „845”, gdzie moim zdaniem była ona wyznacznikiem topu, jeżeli chodzi o tej klasy telewizory.
W C805 mamy delikatną szarawą poświatę – natomiast kąty widzenia są bardzo dobre, więc ta szarość nie będzie się zwiększała w zależności od naszego ustawienia względem ekranu.
Podsumowują, różnica między telewizorami jest na tyle odczuwalna, że ja osobiście wolałbym dołożyć trochę pieniędzy i kupić model C845. Nie znaczy to bynajmniej, że TCL C805 jest gorszym urządzeniem – trzeba po prostu pamiętać, że jest to najtańszy miniLED tego producenta i na czymś musiano zaoszczędzić.
Szukasz mniejszego, ale interesującego telewizora? Sprawdź recenzję TCL C745!