Test Kinera Celest Gumiho: budżetowe a niezwykłe słuchawki hybrydowe z przetwornikiem planarnym!

Kiedy okazało się, że trafią do mnie słuchawki Kinera Celest Gumiho, poczułem przyjemne uczucie, jakie towarzyszy nowej przygodzie. Nie ma tu żadnej przesady, bo to model planarny, a przyznam już na wstępie, że dotąd nie testowałem takiej konstrukcji i w końcu pojawiła się okazja, żeby naprawić to niedopatrzenie 😉

Gumiho to hybrydowe słuchawki dokanałowe z unikatowym, kwadratowym przetwornikiem planarnym własnej produkcji. Jest on odpowiedzialny za niskie oraz średnie tony i ma rozmiar 1cm, natomiast wysokie tony to zasługa zbalansowanego przetwornika armaturowego.

Kinera Celest Gumiho / fot. OffTech
Kinera Celest Gumiho / fot. OffTech

Producent twierdzi, że takie rozwiązanie pozwala cieszyć się jakością brzmienia analogiczną do kolumn głośnikowych i choć jest to twierdzenie nieco na wyrost, to muszę przyznać, że dźwięk tego modelu ma w sobie coś zaskakująco potężnego – przy zachowaniu czytelności całego przekazu.

Zanim przejdziemy do właściwej części recenzji, muszę podkreślić jeszcze jedną rzecz, która sprawia, że słuchawki nabierają zupełnie innego posmaku. Otóż ja połączenie „hybryda planarna i BA” z automatu lokalizuję gdzieś w obszarze śmiało powyżej 500 zł – i to w najlepszym wypadku!

Natomiast Kinera Celest Gumiho w polskich sklepach kosztują 300 zł i jest to cena odczarowująca planarne słuchawki IEM z nimbu urządzeń dla zamożniejszych fanów muzyki.

Przypomnę, że mówimy tu o 300 zł za świetnie wykonane słuchawki o nietypowej konstrukcji, z bogatym zestawem i wymiennym przewodem o popularnym mocowaniu! Czyżby pojawiły się w końcu słuchawki planarne dla mas? Sprawdzam!

Kinera Celest Gumiho: specyfikacja

Kinera Celest Gumiho / fot. OffTech
Kinera Celest Gumiho / fot. OffTech
  • Pasmo przenoszenia: 20 – 20000 Hz
  • Dynamika (SPL): 106 dB
  • Impedancja: 9 Ω
  • Kwadratowy przetwornik planarny 10 mm + przetwornik armaturowy BA
  • Przewód z posrebrzanej miedzi, 2-pinowe złącza 0,78mm
  • Złącze: minijack 3,5 mm
  • Ergonomiczna konstrukcja obudowy drukowana w 3D
  • W zestawie: „pąki”, przewód audio, sześć par (221 i 822) końcówek dousznych Celest Custom, pokrowiec do przechowywania, pędzelek do czyszczenia, instrukcja obsługi, metalowa zawieszka z „liskiem” Gumiho.

Kinera Celest Gumiho: budowa i jakość wykonania

Kinera Celest Gumiho / fot. OffTech
Kinera Celest Gumiho / fot. OffTech

Słuchawki są nam podane niemal na złotej tacy – mamy tu do czynienia z eleganckim opakowaniem, które spod przeźroczystego frontu kusi zgrabnie ułożonymi „pąkami” oraz metalowy brelokiem, obrazującym Gumiho – lisa z dziewięcioma ogonami, bohatera „Klasyki gór i mórz: Góra Qingqiu” (każdy jego ogon reprezentuje rodzaj duchowej świadomości).

Po rozpakowaniu naszym oczom ukaże się spora zawartość zestawu, obejmującego słuchawki, przewód, 3 jasne końcówki, 3 czarne końcówki, pędzel z igiełką do czyszczenia zestawu i kapitalne etui! Przyjrzyjmy się im po kolei.

Monitorki douszne Kinera to mistrzostwo wykonania i świetna wygoda

Kinera Celest Gumiho / fot. OffTech
Kinera Celest Gumiho / fot. OffTech

„Pąki” mają dość nietypowy kształt – część wystająca z ucha jest płaska (w wersji Pure – czysta, natomiast w nieco droższej ozdobiona wizerunkiem liska), materiały użyte na wewnętrznej części słuchawki są bardziej gładkie, niż na zewnętrznej, a całość została wydrukowana na maszynie 3D. Wtyk dwupinowego przewodu jest zwarty i idealnie dopasowany, a na przeciwległej ściance znajdziemy trzy niewielkie otwory, doprowadzające powietrze do wewnątrz.

Pięknie zabezpieczono słuchawkę przed dostawaniem się do niej brudu czy woskowiny – chroni ją przed tym metalowa i fantazyjna maskownica w lśniącym, „złotym” kolorze 🙂 „Pąki” są monolityczną całością i nie dopatrzymy się na nich żadnych wystajacych czy niedokłądnei spasowanych elementów – daje to przedziwne wrażenie obcowania z produktem premium, choć wiemy, ile realnie ten model kosztuje.

Wygoda użytkowania jest kapitalna. Słuchawki po dwóch-trzech odsłuchach montujemy w uchu już bezwiednie i tak samo jest z przewodem, który owija się częściowo wokół naszego ucha. Bardzo dobre dopasowanie zapewnia też niezłą izolację od hałasów z otoczenia, a słuchawki nie wypadają z uszu nawet podczas biegania czy ćwiczeń na siłowni.

Przewód do Kinera Celest Gumiho wygląda dobrze i tak samo się go użytkuje – choć od czasu do czasu nawet on się splącze

Kinera Celest Gumiho / fot. OffTech
Kinera Celest Gumiho / fot. OffTech

Gumiho posiada w zestawie przewód z posrebrzanej miedzi i czystego stopu miedzi w konfiguracji 4-rdzeniowej i 124-żyłowej. Wykorzystuje standardowe 2-pinowe złącza 0,78 mm i 3,5 mm wtyk końcowy. Takie rozwiązanie sprawia, że bez trudu – o ile najdzie nas ochota na bardziej szlachetne przewody – możemy eksperymentować i nie będzie to zbyt kosztowna zabawa.

Sam przewód jest przyjemny w użytkowaniu, dość miękki i niezbyt śliski. Umieszczono na nim opaskę z rzepem, pozwalającą spinać przewód po zwinięciu, a także regulację górnej części przewodu w postaci przesuwanej, kulistej szlufki. Wtyk minijack jest pozłacany i ozdobiony logowaniem Celest – wygląda to bardzo elegancko.

Końcówki douszne Celest Custom

Kinera Celest Gumiho / fot. OffTech
Kinera Celest Gumiho / fot. OffTech

W zestawie znajdziemy aż 6 par końcówek na słuchawki w różnych rozmiarach i co najciekawsze, różnią się one także czymś jeszcze. Otóż posiadają nieco inne właściwości akustyczne i tak:

  • Celest 221 Vocal Eartips (białe) mają wzmacniać tony wysokie i poprawiać wokal,
  • wkładki douszne Celest 822 (czarne) oferują wyważone zestrojenie.

W praktyce używałem czarnych gumek, choć muszę przyznać, że nie ma między nimi dużych różnic – na pewno nie takich, jakie oferują choćby tanie pianki Comply.

Przenoszenie i czyszczenie na medal

Kinera Celest Gumiho / fot. OffTech
Kinera Celest Gumiho / fot. OffTech

Na osobny akapit zasługuje etui, wykonane z dziwnego tworzywa w rodzaju ekoskóry. Nie dość, że jest zwyczajnie śliczne (przyjemny materiał, eleganckie obszycie i logowanie na froncie), to jeszcze może pochwalić się genialnym w swojej prostocie systemem otwierania! Otóż na górze etui umieszczono metalową szynę z zawiasami po bokach, której naciśnięcie powoduje sprężynowe uchylenie woreczka – wygląda to super i daje masę frajdy z użytkowania! Jak wygląda to w praktyce, zobaczycie w nagraniu na końcu wpisu.

Estetykę uzupełnia maleńka szczoteczka z igiełką na jednym krańcu, służąca do czyszczenia „pąków” – niby drobiazg, ale niezwykle praktyczny, a ze względu na mikroskopijne rozmiary może nam zawsze towarzyszyć w etui.

Oczywiście w zestawie nie zabrakło książeczki z opisem słuchawek i instrukcji oraz danych technicznych – także w języku polskim.

W ramach podsumowania mogę powiedzieć, że słuchawki Kinera Celest Gumiho są świetnie wykonane, lekkie i bardzo dobrze leżą w uchu. Dołączone akcesoria również są wysokiej jakości i pozwalają bezpiecznie przenosić zestaw i dostosować rozmiar końcówek do swoich preferencji.

Największe wrażenie robi jednak to, że tak bogaty i wykonany z pietyzmem zestaw możemy kupić za około 300 zł.

Jak brzmi Kinera Celest Gumiho?

Kinera Celest Gumiho / fot. OffTech
Kinera Celest Gumiho / fot. OffTech

W metalowych, przybrudzonych brzmieniach z „Venomous Rat Regeneration Vendor” Roba Zombiego jest to dokładnie takie brzmienie, jakiego oczekuję od słuchawek nie tyle tej klasy, co Gumiho, ale 2-3 krotnie droższej.

Przekaz z ociepleniem całości nadaje walcowatego posmaku tego rodzaju muzyce i sprawia, że mamy tu do czynienia z kapitalnym zestawieniem potężnych basów i tłustych gitar, a jednocześnie nie znikają smaczki tła w postaci zagrywek na organach Hammonda! Wokal jest wyrazisty i nie ma szans, żeby cofnął się gdzieś za podbite instrumentarium.

Zresztą podobnie jest w nieco bardziej wyrafinowanym metalu w stylu Pain of Salvation, choć tu już puryści mogą chwilami mieć wrażenie nadmiaru niskich tonów. Ale uwaga: bynajmniej nie świadczy to o tym, że średnica czy góra staje się mniej przejrzysta czy umyka na drugim planie, o nie! Nawet w partiach melorecytacji przeplatanych z krzykiem (jak w „On A Tuesday” z „In The Passing Light of Day”) tu nic nie ginie – po prostu jak zadudnią kotły, to możemy odczuć to aż w trzewiach.

Miałem ogromne wątpliwości, czy Celest Gumiho da sobie radę z tak przekombinowanym brzmieniem, pojawiającym się na „Heritage” Opeth, na jakim wykrzacza się tak na oko 3/4 słuchawek z podobnej półki cenowej ( i więcej nawet droższych bezprzewodówek), prezentując niestrawną pulpę, z której trudno wyłowić coś sensownego. I tu objawia się chyba najmocniej siła tego modelu, który – choć grawitujący w stronę ciemnego brzmienia – wyśmienicie radzi sobie z gęstą, opartą na skomplikowanych aranżacjach muzyką.

Czas na dalsza podróż w stronę bardziej wymagającej muzyki, choć ciągle pozostaniemy w strefie alternatywnego brzmienia. Padło na „Marionetki” Czesława Niemena, utwór o niesamowitej ekspresji i wysokiej dynamice, gdzie cały ciężar przesłania Norwida oparty jest na mocy wokalu, eksponowanego przez niemal teatralny podkład. I z tej próby nasz lisek wychodzi zwycięsko, bo mimo potężnie wybrzmiewających gongów średnie tony są klarowne i niczego nie ujmują z tego, co najważniejsze – czyli głosu.

Kinera Celest Gumiho / fot. OffTech
Kinera Celest Gumiho / fot. OffTech

A jak Gumiho sprawdzają się w popie i elektronice? W przypadku rapu z ambicjami, takim jak kawałki Bisza i B.O.K, brzmienie jest mocarne, z nisko schodzącym i drżącym basem, ale obfitość niskich tonów nie ujmuje nic z pełnego emocji wokalu.

Naprawdę trudno przyczepić się do przekazu tego modelu, który w zdecydowanej większości poradzi sobie bez trudu z niemal każdym rodzajem muzyki, od klasyki po rap. Oczywiście specyficzne, lekko nosowe brzmienie z mocarnym basem (ale pojawia się on wtedy, kiedy trzeba, nie przymulając całości!) nie przypadnie do gustu wyrafinowanym słuchaczom, skupionym na wyłapywaniu niuansów z nagrań orkiestrowych.

Ani to właściwy adres, ani półka cenowa i o tym trzeba powiedzieć wprost.

Dodatkowo nie do końca Gumiho jest w stanie ogarnąć przekaz w stylu garażowego metalu z lat 80-tych (może drażnić Was podbita górka talerzy, ale dodatek basu wychodzi takiej muzyce całkiem na zdrowie) czy rozlazłego, tłustego brzmienia rodem z trzech szóstek Danziga – w takich przypadkach całość zaczyna się rozjeżdżać i robi się po prostu zbyt gęsto.

Bardzo podoba mi się to, co lisek robi z progresywnym rockiem – polski Lizard brzmi tu wybornie i nabiera nieco dodatkowej mocy, dzięki czemu takie Opowieści z Karczochowego Lasu nabierają większego posmaku Dreamów, niż Crimsonów.

Gdybym miał w dwóch zdaniach podsumować, dla kogo będą Kinera Celest Gumiho, to odpowiedź jest (ha – co za odmiana!) prosta: lubisz, kiedy muzyka porywa Cię w wir emocji, a mocny przekaz z miękkim, ale plastycznym basem to Twój żywioł? No to w takim razie – i tu zupełnie nieważne, w jakim gatunku muzyki gustujesz – słuchawki z liskiem będą dla Ciebie.

Ale jeśli wolisz zrównoważone brzmienie, gdzie bas nie schodzi zbyt nisko, a dominuje średnica, to Gumiho mogą być dla Ciebie zbyt ciemne.

Czy warto kupić Kinera Celest Gumiho?

Kinera Celest Gumiho / fot. OffTech
Kinera Celest Gumiho / fot. OffTech

Zanim przejdziemy do głównych wad i zalet Kinera Celest Gumiho, muszę poruszyć jeszcze kwestię, która nie dawała mi spokoju. Otóż zanim zacząłem testować ten model, aż skręcało mnie z ciekawości, jak może brzmieć kwadratowy przetwornik planarny i czy to tak inne doświadczenie słuchowe, jak niektórzy twierdzą?

Moim zdaniem – nie. Gumiho dzięki unikatowemu przetwornikowi nie brzmi na tyle inaczej i specyficznie, by móc określić jego przekaz mianem własnej, oryginalnej i rozpoznawalnej w mgnieniu oka sygnatury.

Podczas miesięcznych testów zastanawiałem się kilkukrotnie, czy to w jakiś sposób obniży ocenę liska i doszedłem do wniosku, że … nie. W tej półce cenowej nie otrzymaliśmy brzmienia niezwykłego, ucieleśniającego różnicę pomiędzy klasycznymi słuchawkami hybrydowymi a planarnymi, ale w zamian otrzymaliśmy coś, co chyba jednak jest cenniejsze.

Tym czymś będzie pełne emocji brzmienie, znacznie przekraczające wycenę słuchawek.

Kinera Celest Gumiho: zalety

  • bardzo proste do wysterowania i głośne,
  • potężne, energetyczne i lekko ocieplone brzmienie z wieloma szczegółami,
  • uniwersalne zestrojenie,
  • wygoda i komfort noszenia,
  • bogaty zestaw ze wspaniałym etui,
  • świetny design,
  • stosunek cena-możliwości.

Kinera Celest Gumiho: wady

  • to nie są słuchawki dla fanów zrównoważonego brzmienia – przekaz jest podkręcony i nieco zaciemniony,
  • osoby, które spodziewają się uniesień po przetworniku planarnym, niech nie liczą na audionirvanę – brzmienie nie jest jakoś wybitnie oryginalne na tle „zwykłych” IEMów.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

NAJNOWSZE