Czasem trafisz na takie covery, które sprawiają, że odzyskujesz wiarę w sens tego rodzaju grania. Polish Metal Alliance: Stars to kolejny utwór tego wybitnego już projektu, który ze sposobu na przetrwanie pandemii powinien stać się jednym z polskich towarów eksportowych!
Przed PMA nie uwierzyłbym, że uda się zebrać tak wybitnych muzyków dla jednego kawałka. Efekt jest niesamowity, a covery w jej wykonaniu są jednymi z nielicznych, które częściej komentowane są przez obcokrajowców, niż Polaków.
Metal zamiast piłki nożnej nowym sportem narodowym!
Polish Metal Alliance: Stars, czyli cover wierny oryginałowi, ale z charakterem!
Nie mam pojęcia, kto stoi za powołaniem inicjatywy pod mianem Polish Metal Alliance, ale pewny jestem jednego: pomysłodawcy tego przedsięwzięcia należy się szacun! Zebrać pod jednym szyldem takie indywidualności i stworzyć z nich spójny przekaz, a jednocześnie pokazać korzenie muzyki i coverowania jako świetnej zabawy i pasji, to coś kapitalnego.
Dla mnie rewelacyjnym pomysłem jest skomponowanie teledysku z prywatnych nagrań artystów – nie znajdziecie tu za grosz nadęcia, ale prosty przekaz, w którym wszyscy jesteśmy współuczestnikami i spadkobiercami ogromnej, międzynarodowej rodziny o metalowych sercach.
Zanim przejdziemy dalej szybki rzut oka na skład Polish Metal Alliance, jednak żeby nie przedłużać wpisu podam tylko wokale, które współtworzą cover Stars:
- Małgorzata Ostrowska
- Piotr Cugowski
- Wojtek Cugowski
- Clödie
- Maciej „Maxx” Koczorowski – (Chainsaw)
- Krzysiek Sokołowski – (Nocny Kochanek)
- Grzegorz Kupczyk – (CETI)
- Marta Gabriel – (Crystal Viper)
- Piotr „Voltan” Sikora – (Exlibris, Leash Eye)
Nie mam zamiaru wyróżniać nikogo z tego szanownego grona, ale show kradnie Sokołowski z Kochanka (choć Piotrek Cugowski depcze mu po piętach), który nawet naśladując Dio potrafi zręcznie przemycić swoją manierę.
To jeden z fenomenów polskiego metalu/rocka – nie dość, że gość współtworzy cały nurt tej muzyki, który dał jej nowe tchnienie i przyciągnął kolejne generacje fanów do gitarowego łojenia, to jeszcze śpiewa tak, że Dickinson i Halford odprawiają msze, by Nocny Kochanek nigdy nie zagrał w Wielkiej Brytanii.
W całym towarzystwie trzeba też oddać ukłon w stronę Małgorzaty Ostrowskiej, której talent nie utracił nic ze słynnej drapieżności. Gdybym miał wskazać słabsze ogniwo, to bez dwóch zdań byłaby nim Clödie, która niepotrzebnie poszła tu w Nightwishowe tony.
PMA w „Stars” osiągnęła coś niemożliwego – mamy tu przecież niemal kopię oryginału, a mimo to czujemy, że właśnie taka wierność, a nie nonszalancja w interpretacji, jest właściwym sposobem oddania hołdu pomysłowi Dio. Jak zazwyczaj pieklę się, słysząc covery bez prób własnej inwencji, tak tu wszystko jest na swoim miejscu, a świeżości nadają mu polscy (znów podkreślę to z dumą, a co!) muzycy.
No cóż – dość gadania, czas przejść do słuchania:
Nie wiem, ja Wy, ale ja mam nadzieję, że covery, które dotąd poznaliśmy w wykonaniu Polish Metal Alliance, to dopiero przygrywka do własnego albumu.
Ale nie miałbym też nic przeciwko, gdyby PMA ruszyło w letnią trasę koncertową, nawet z samym coverami. Może koledzy i koleżanki z „Męskiego Grania” mieliby okazję posłuchać, jak można pogodzić pasję, charyzmę i talenty grupy twórców tak, by nie stracić ich indywidualności?