Roborock QR 798 niespodziewanie zawitał u mnie na testach już po tym, kiedy oswoiłem się z Sarosem 10, który został u mnie po recenzji. Dlaczego wspominam o poprzednim Roborocku? Sprawa jest prosta – to topowy model, jeszcze do niedawna wyceniany na około 5 tys. zł, wyposażony we wszystko to, czego można oczekiwać po idealnym robocie sprzątającym.
I właśnie w takim towarzystwie gościł u mnie o ponad połowę tańszy QR 798… Nie będę ukrywał, że obawiałem się, czy przyzwyczajenia wyniesione z Sarosa 10 nie wpłyną negatywnie na 798 i choć pierwszemu efektowi sporo brakowało do „łał”, to już do samej pracy robota nie sposób się przyczepić.
Co potrafi Roborock QR 798?

Najnowsza propozycja Roborocka charakteryzuje się niezłą mocą jak na swoją klasę cenową, wynoszącą 10 000 Pa. Kluczowe jest tu jednak zastosowanie mieszanki:
- nawigacji laserowej,
- wykrywania dywanów,
- magnetycznie mocowanych mopów (dwa okrągłe, obrotowe, a nie jeden klasyczny, ale za to wprawiany w ruch soniczny jak w przypadku Sarosa) z funkcją unoszenia,
- unoszenia podwozia (dzięki czemu robot sprawnie pokonuje niewysokie przeszkody), prostej ale wyposażonej w wiele opcji aplikacji
- czy w końcu genialnej (choć nie tak eleganckiej jak w Sarosie, ale o tym za chwilę) stacji dokującej, która nie tylko dozuje czystą wodę do robota, ale też myje i suszy mopa!
Producent przedstawiając 798 nazwał ją nie robotem, ale zautomatyzowanym systemem czyszczącym i mimo tego, że sprzęt nie jest kosztowny, to spełnia tę deklarację. Kluczem do sukcesu jest tu moim zdaniem stacja dokująca typu „wszystko w jednym”, która automatyzuje konserwację urządzenia, dbając o samoczyszczenie mopa i jego suszenie, opróżnianie kurzu i napełnianie zbiornika na wodę. Fajnym detalem jest zamykany, wielorazowy worek na brud.
Jak sprząta Roborock QR 798?

Byłem ciekaw, jak przedstawiciel serii QR poradzi sobie z gęstym dywanem i płytkami kuchennymi, na które rozlałem kawę – bo w to, że standardowe panele nie będą dla niego kłopotem, nie wątpiłem nawet przez chwilę, patrząc na unikatową boczną szczotkę (słynna dwuramienna końcówka) i gumową szczotkę główną oraz solidne mopy, wykonane z grubego materiału.
W kwestii kawy pierwszy przejazd QR-a zostawił delikatne ślady cieczy w kształcie wirującego mopa, ale już druga runda sprawiła, że podłoga była czysta – choć dość wilgotna.
Wysokie i gęste dywany nie są dla tego modelu żadnym wyzwaniem, nawet wtedy, kiedy zaczyna je odkurzać z niedosuszonym mopem – w takiej sytuacji robot unosi tylną część i mopy nie dotykają podłoża. Moc ssania jest w zupełności wystarczająca i nie mam tu punktu zaczepienia do krytyki (Saros 10 jest mocniejszy, ale w praktyce tego nie widać), podobnie jak do algorytmów pracy. Podobnie jak droższe sprzęty QR 798 przemieszcza się długimi i płynnymi ruchami, nie robi mijaków, a ilość rundek, jakie robi w tym samym miejscu, regulujemy w apce.
Recenzja Roborock QR 798 w formie wideo
Nie musicie wierzyć mi na słowo – niżej znajdziecie pełną reckę:
Podsumowanie i garść refleksji
Gdyby nie „stała” wieżyczka z LiDARem, brak szczotki DuoDivide, dłuższe suszenie mopów czy mało widowiskowa pod względem wizualnym stacja dokująca, to najnowszy i rozsądnie wyceniony Roborock QR 798 wcale szczególnie by nie odstawał od lepiej wyposażonych serii.
Mam wrażenie, że producent dokonał tu dość odważnego zagrania, bo kosztujący około 2000 zł sprząta niemal tak sprawnie, jak dwukrotnie droższe sprzęty! Byłem zdziwiony, jak dobrze ten sprzęt radzi sobie ze zbieraniem rozlanych płynów, jak zręcznie omija przeszkody i nie obija się o meble, jak sprawnie odkurza twarde podłoża i długie dywany.
Roborock ma fajny pomysł na przenoszenie topowych rozwiązań do niżej lokowanych urządzeń i to jest strzał w 10-tkę, bo coś dla siebie znajdą w jego portfolio klienci o różnej grubości portfela 🙂