Z perspektywy słuchawek takich jak realme Buds Air6 Pro można rzeczywiście jakoś racjonalizować decyzję Jabry o odejściu z rynku konsumenckich TWSów.
Osobiście mam poczucie, że wraz ze zniknięciem Jabry i coraz większą ilością dobrze wycenionych słuchawek z obsługą gęstych kodeków, takich jak niedawno testowany Huawei FreeBuds 6i czy bohater dzisiejszego wpisu, kończy się pewna epoka, gdzie to potężne marki, osadzone w świecie audio, dyktowały warunki.
Na szczęście nie jest to miejsce i czas na zastanawianie się nad kondycją branży bezprzewodowego audio (ale to prędzej czy później pojawi się na offtechowym kanale na YouTube) i wracamy do najnowszych słuchawek realme – a wygląda na to, że jest o czym mówić!
realme Buds Air6 Pro: dwa przetworniki, gęste kodeki i mocarne ANC – a cena?
Spójrzmy, czym mogą pochwalić się najnowsze TWSy marki:
- znajdziemy tu dwa przetworniki – 11 mm oraz 6 mm, co może owocować pełnym, nasyconym brzmieniem,
- urządzenie obsługuje LDAC, więc fani gęstych kodeków mogą zacierać łapki i odpalać apkę Tidal z obsługą FLACów (no, chyba że są pechowymi posiadaczami Iphone, jak niżej podpisany),
- mamy tu ANC o potężnej mocy redukcji hałasów 50 dB oraz tryb transparentny,
- każda słuchawka posiada trzy wbudowane mikrofony,
- tryb gry ma zmniejszać opóźnienia do 55 milisekund,
- z ANC czas pracy łącznie z etui ma zbliżać się do 28 h, na jednym ładowaniu „pąki” mają pracować do 7,5h,
- sterowanie dotykowe obejmuje regulację głośności.
Jak widzimy, realme Buds Air6 Pro mają się czym pochwalić i jedyne, czego zabrakło mi w oficjalnej informacji przedpremierowej, to reszta obsługiwanych kodeków oraz bardziej szczegółowe możliwości aplikacji (np. czy obejmuje korektor i dostosowanie sterowania).
Na pewno są to jedne z ciekawszych słuchawek, które ostatnio debiutują, i mam nadzieję że będzie to dla mnie kolejne potężne zaskoczenie po świetnych FreeBudsach od Huawei.
Urządzenie w Chinach pojawiło się w cenie około 65 euro, a u nas prawdopodobnie dobije do 100 euro.