Tani Wear OS to dobry Wear OS? Recenzja Mobvoi Ticwatch E3!

Ticwatch E3 to przykład relatywnie niedrogiego smartwatcha, pracującego pod kontrolą Wear OS.

System Google to jedno z najbardziej rozbudowanych środowisk pracy dla inteligentnych zegarków i gdyby nie jedna wada, o której na razie nie będę wspominał, to chyba dla większości userów byłby rozwiązaniem idealnym!

Ticwatch E3 / fot. OffTech

Dlaczego tak uważam? Otóż dostajemy tu:

  • obsługę sklepu Play z wieloma apkami, jakie znamy ze smartfonów,
  • eksport danych treningowych do Google Fit, łatwą integrację z wieloma znanymi serwisami czy dedykowane aplikacje (np. Strava!),
  • łatwe płatności z Google Pay,
  • możliwość prowadzenia rozmów głosowych czy odpowiedzi głosowych na powiadomienia,
  • mapy Google,
  • obsługę asystenta Google, Wi-Fi czy komórkowej transmisji danych.

Dodatkowo mamy tu coś, co z pozoru banalne jest jednak nie do przecenienia – prostą obsługę, z którą poradzi sobie każdy, kto miał w ręku jakiegokolwiek smartfona na Androidzie.

Co ciekawe, ten model ma sporo wspólnego z popularnym, ale droższym modelem Pro 3 Ultra (sprawdź test Ticwatch Pro 3 Ultra), słynnym z „podwójnego wyświetlacza” i lubianym za responsywność, czas pracy oraz ciekawy projekt.

Sprawdzamy, czy tańszy brat ma szansę powtórzyć sukces wersji Pro i czy budżetowe wejście w ekosystem Google ma sens?

Ticwatch E3: specyfikacja

Ticwatch E3 / fot. OffTech
  • Wyświetlacz: 1,3 cala, TFT, 360 x 360 px, szkło 2,5D
  • Obudowa: 44 x 47 x 12.6 mm, waga 32 g
  • Materiały: poliwęglan i włókno szklane
  • Bateria 380 mAh
  • Procesor Qualcomm Snapdragon Wear 4100
  • Pamięć: RAM 1 GB, ROM 8 GB
  • Oprogramowanie Wear OS
  • Łączność: Bluetooth 5.0, Wi-Fi 802.11 b/g/n, NFC, GPS + GLONASS + Beidou
  • Możliwość prowadzenia rozmów (głośnik i mikrofon)
  • Czujniki: tętna, SpO2, akcelerometr, żyroskop,
  • Odporność na poziomie normy IP68

Na pierwszy rzut oka specyfikacja wygląda całkiem apetycznie, ale jeśli zestawimy ten E3 z poprzednio testowanym Pro 3 Ultra, to szybko zauważymy, że tańsza wersja dostała mocno po tyłku!

Inaczej nie można nazwać:

  • malutkiej baterii (380 mAh vs. 577 mAh),
  • wyświetlacza LCD zamiast AMOLED,
  • braku czujników – światła, barometru a nawet kompasu!

Cięcia widoczne są gołym okiem i to dosłownie, a najgorsze jest to, że właśnie powyższe braki mszczą się na codziennym użytkowaniu…

Ticwatch E3: budowa i jakość wykonania

Ticwatch E3 / fot. OffTech

Zegarek zadziwia wyglądem, a przede wszystkim szeroką ramką wokół wyświetlacza, która kojarzy się nie ze współczesnymi smartwatchami, a starszymi zegarkami sportowymi. Szkoda, że tak duża przestrzeń wokół ekranu się marnuje – nie dość, że wygląda to przeciętnie, to jeszcze design 2,5D sprawia, że żadna fizyczna bariera nie chroni frontu przed uszkodzeniem.

Nie podoba mi się także grubość koperty, bo choć Ticwatch nie jest zbyt dużym urządzeniem, to już jego tęgość sprawia, że wyraźnie odznacza się on np. pod mankietem koszuli. Na plus trzeba zaliczyć wygodną obsługę dzięki sporym przyciskom, które pracują z wyraźnym skokiem i sprężystym oporem.

Ticwatch E3 / fot. OffTech

Silikonowy pasek jest w sam raz – tak naprawdę trudno mu coś zarzucić poza tym, że nie jest w żaden sposób wentylowany. Jednak jego jakość wykonania i wygoda są niezłe: nie uwiera ani nie uczula, nie rozciąga się zbytnio, jest wytrzymały i pasuje nawet na spore nadgarstki.

Warto podkreślić, że do wybory mamy trzy kolory (czarny, niebieski i żółty), a system zmiany pasków oparto na prostym teleskopie, do którego mamy łatwy dostęp i przesuniemy dźwigienkę nawet bez użycia dodatkowych narzędzi.

Reasumując: czuć, że zegarek jest raczej z tych budżetowych i świadczy o tym zarówno jakość i rodzaj zastosowanych materiałów, jak i przeciętne znoszenie trudów użytkowania (dość szybko ekran łapie rysy).

Dodatkowo przeciętny wyświetlacz LCD ciągle przypomina nam o tym, dlaczego nawet relatywnie niedrogie opaski przeszły już dawno temu na AMOLEDy!

Ticwatch E3: menu i obsługa

Zegarek pozwala monitorować tętno spoczynkowe z efektownym przedstawianiem na tygodniowym wykresie, oczywiście w przypadku przekroczenia granicznej wartości uzyskamy stosowane powiadomienie. Po treningu zobaczymy także strefy tętna, w jakich przebiegała nasza sesja.

Jak przystało na nieco bardziej zaawansowane urządzenie, smartwatch potrafi kontrolować poziom natlenienia krwi całodobowo i w sposób zautomatyzowany, a nie, tak jak robią to tanie opaski, tylko na żądanie użytkownika.

Nie zabrakło śledzenia w aplikacji rezultatów bliskiej osoby, która również używa smartwatcha Mobvoi, sami także łatwo udostępnimy podgląd swoich codziennych rezultatów.

Po aktualizacji zegarek potrafi monitorować ponad 100 dyscyplin i jedyne, co mnie pod tym względem irytowało, to rozbicie treningów siłowych na sporo ćwiczeń w rodzaju arnoldków, bicepsa stojąc, unoszenia sztangielek itp. – to trochę sztuczne nabijanie statystyk, tym bardziej, że znajdziemy tu całościowy trening siłowy.

Ticwatch E3 / fot. OffTech

Zegarek obsługujemy za pomocą tradycyjnych tapnięć i przeciągnięć:

  • ruch w dół na głównym ekranie odsłania szybkie ustawienia,
  • ruch w prawo – datę i asystenta głosowego,
  • ruch w lewo – ekrany Mobvoi (wyniki aktywności, pogoda, przypomnienia, wykres tętna oraz to, co samodzielnie tam dodamy),
  • ruch w górę odsłania powiadomienia – po tapnięciu widzimy jego pełną treść i możemy odpowiedzieć pisząc bądź dyktując.

Główne menu odpalamy górnym przyciskiem i znajdziemy tu mieszankę możliwości Wear OS i dodatki od Ticwatcha – szerzej pisaliśmy o nich w recenzji Mobvoi Ticwatch Pro 3 Ultra.

Ogólnie obsługa zegarka jest intuicyjna i bardzo sprawna, a jedyne niedociągnięcia są związane nie z samym systemem od Google, ale właśnie autorskimi rozwiązaniami Mobvoi (przeciętna jakość pomiarów zarówno treningów, jak i choćby poziomu hałasu).

Ticwatch E3: bateria to zło i inne wrażenia z użytkowania

Ticwatch E3 / fot. OffTech

Przechodzimy do wypadkowej możliwości urządzenia i komfortu jego obsługi – a ten jest poważnie ograniczony przez niedostatek czujników, ubogi ekran i zbyt słabą baterię!

Bateria w E3 przypomina niechlubne początki zegarków na Wear OS

Musimy zacząć od pięty achillesowej Ticwatcha E3, którą jest oczywiście bateria. Dawno nie spotkałem się z zegarkiem, który miałby problem z przetrwaniem doby na jednym ładowaniu i nie mówię tu o jakimś szczególnie wymagającym scenariuszu.

Z takim akumulatorkiem Mobvoi nie ma dziś czego szukać wśród smartwatchy, bo choć w różnych testach spotkacie się ze sformułowaniami, że urządzenie działa bez trudu 1,5h doby, to uważam, że taki czas można osiągnąć tylko wtedy, kiedy zwyczajnie mało korzystamy z zegarka.

Poniżej znajdziecie realne screeny z czasu pracy w zwykłych warunkach, bez jakiegoś szczególnego obciążania Ticwatcha:

Screeny dzieli 1,5h i sami widzicie, że przy głównym procesie o dźwięcznej nazwie „zegarek bezczynny” poziom baterii spadł aż o 7%! Wygląda to na połączenie słabej optymalizacji i zbyt małej pojemności baterii.

Ticwatch E3: ekran szału nie robi

Ekran to niestety zwykły LCD i nie ma co marzyć o pięknych AMOLEDowycy czerniach. Ticwatch ma dość bladą biel, ale przy zmniejszeniu poziomu podświetlenia na 2/5 wyświetlacz prezentuje się w pomieszczeniach całkiem przyjemnie. Niestety, czar pryska po zwiększeniu jasności, bo ekran zwyczajnie traci na wyrazistości kolorów.

Komfortu pracy nie ułatwia bynajmniej brak automatycznego regulowania podświetlenia (zegarek nie posiada czujnika światła), w związku z tym musimy każdorazowo je regulować w ustawieniach.

Podoba mi się za to spora ilość tarcz (kilkadziesiąt bezpłatnych, a do tego całe multum z Google Play), z których cała masa ma sensowne AoD, dzięki któym zegarek wygląda naprawdę ciekawie.

Responsywność na medal!

Czas na przerywnik w potoku marudzenia i dwa słowa należą się płynności działania zegarka, bo ta jest rewelacyjna!

Mamy tu słabszy ekran z mniejszą ilością pikseli niż w wyższych modelach tej marki, a do tego mniej czujników, za to zachowano procesor oraz ilość RAMu – taki zestaw sprawuje się bez zarzutów i niejeden droższy konkurent ma czego pozazdrościć.

Ticwatch E3 nie zawiesza się, błyskawicznie reaguje na polecenia, pozwala na sprawne przełączanie miedzy aplikacjami i szybkość działania w tej klasie cenowej i na tym systemie zasługuje na uznanie.

Jakość rozmów na Ticwatch E3

To druga kwestia, za którą wypada pochwalić urządzenie, bo rozmowy – oczywiście jak na miniaturową wielkość wbudowanego głośniczka i mikrofonu – stoją na dobrym poziomie, który w zasadzie nie odbiega od tego, co oferuje choćby Huawei.

Na pewno podczas rozmów w głośnej przestrzeni będziemy musieli podnosić nadgarstek w okolice ucha, ale już w normalnych warunkach, kiedy nic w tle nam nie przeszkadza (rozmowa w cichym pomieszczeniu czy nawet podczas jazdy autem, o ile nie jest to Passat w TDI, który jeden obrót licznika ma już za sobą) jest ona dość głośna i wyraźna.

Ticwatch E3 i tryby sportowe

Ticwatch E3 / fot. OffTech

Zegarek oferuje grubo ponad 100 trybów sportowych, a dzięki Wear OS można na nim instalować całe multum konkurencyjnych aplikacji (zresztą już na starcie poza oprogramowaniem Mobvoi znajdziemy tu Google Fit).

O ile wybór treningu i jego monitorowanie na zegarku działa naprawdę sprawnie, to już przesyłanie danych na linii zegarek – aplikacja w smartfonie jest tragicznie powolna! Trenując z Runnerem (zobacz Huawei Watch GT Runner recenzja) przywykłem do tego, że w sekundę po zakończeniu treningu dane wyświetlają się na telefonie – niestety E3 potrzebuje na to czasem kilkunastu minut…

Sama jakość zbieranych danych jest zaskakująco różna i trudno powiedzieć, czy zależy to od intensywności treningu, czy po prostu od czasu do czasu zegarek miewa swoje problemy.

Poniżej znajdziecie zebrane dane z przykładowych sesji treningowych.

Trening siłowy: Ticwatch E3 vs GT Runner

Jak widzicie, nawet dość spokojny trening siłowy potrafi pokazać rozbieżności: Ticwatch pomylił się o ponad 50 kcal (155 zamiast 212), natomiast dane z tętna są już na bardziej akceptowalnym poziomie.

Ważna uwaga: po zakończonym treningu z poziomu aplikacji Mobvoi udostępniamy dane tak samo, jak z krytykowanego za to Huawei – czyli tylko w postaci screena.

Inny trening w budynku: Ticwatch E3 vs Polar H10

Pas na klatkę piersiową nie był już tak łaskawy dla Ticwatcha, jak inny zegarek we wcześniejszym zestawieniu. Tym razem różnica w tętnie maksymalnym wyniosła aż 17 uderzeń na minutę (130 zamiast 147), ale średnie tętno nie wypadło aż tak źle, bo różnica wyniosła 5 ud/min (84 zamiast 89).

Za to spalone kalorie E3 pokazała sensownie, bo pas Polara znany jest z widocznego zaniżania rezultatów i 30 kcal więcej na zegarku rokuje dobrze.

Zestawienie z konkurencyjnym zegarkiem (wybrałem Hua nie przypadkowo, bo jest podobnie wyceniony) i pasem na klatkę pokazało jasno, że czujnikom i analityce Ticwatcha sporo brakuje.

Czy warto kupić Ticwatch E3?

Ticwatch E3 / fot. OffTech

Urządzenia w rodzaju Ticwatch E3 wychodzą z prostego założenia – mają zaoferować smak cenionych rozwiązań w niższej niż konkurencja cenie.

Niestety, cudów nie ma i za obniżenie kosztów produkcji finalnie płaci użytkownik, bo to on boryka się później z mizerną baterią, przeciętną analityką treningową, brakiem podstawowych czujników czy słabej jakości (i jeszcze gorzej zabezpieczonym przed uszkodzeniami) ekranem.

Moim zdaniem nie tędy droga i tani Wear OS na razie nie będzie dobrym zegarkiem – oczywiście mówię o obecnej chwili, bo kto wie, co przyniesie najbliższy czas. Szkoda, że Mobvoi zaliczył E3ką wpadkę, bo przywoływany już droższy Ticwatch Pro 3 Ultra ma już całkiem sporo do zaoferowania!

Reasumując: szukasz Wear OS, szykuj powyżej 1000 zł!

Ticwatch E3: zalety

  • Wear OS z bogactwem możliwości,
  • płatności Google Pay,
  • niezła jakość połączeń głosowych,
  • odpowiedzi na powiadomienia i rozbudowany podgląd,
  • dużo trybów sportowych.

Ticwatch E3: wady

  • czas pracy,
  • przeciętna i często za wolna aplikacja na smartfon,
  • słaba jakość ekranu LCD,
  • jak na wady – za wysoka cena,
  • archaiczny wygląd i przeciętne materiały.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

NAJNOWSZE