Yamaha TW-E7B: wysmakowane TWSy, które same zadbają o brzmienie!

Pojawiła się Yamaha TW-E7B i chcę podzielić się z Wami małą refleksją. Nie wiem, czy nie będzie to zbyt krzywdzące dla Yamahy, ale mam wrażenie, jakby ten ceniony przecież producent przespał swoją szansę na szersze zaistnienie w dziedzinie konsumenckich słuchawek True Wireless.

Owszem, mieliśmy do czynienia choćby z modelem Yamaha TW-E3B, jednak wielu osobom zbyt mocno korzył się on z designem wypracowanym przez Audio-Technikę i nawet implementacja Listening Care nie na wiele się tu zdała. Mam jednak nadzieję, że TW-E7B będzie miał swoje pięć minut, bo zdecydowanie na nie zasługuje!

Yamaha TW-E7B: połączenie czterech technologii, które musi wypalić?

Yamaha TW-E7B / fot. Yamaha

Japoński potentat postawił we flagowym modelu na kombinację kilku technologii, w których oczywiście sam maczał palce i wiemy, że nie jest to bezmyślna kalka czy podkupowanie rozwiązań producentów.

Yamaha TW-E7B łączy:

  • True Sound (autorskie rozwiązanie oferujące żywy, dynamiczny i klarowny dźwięk),
  • Listening Care (w tym modelu w bogatszej wersji Advanced, pozwalającej na zachowanie szerokiego pasma nawet przy niskiej głośności ogólnej),
  • Listening Optimizer (mikrofony wewnętrzne są wykorzystane do dynamicznej korekcji brzmienia, dopasowanej do kanału słuchowego)
  • ANC (producent chwali się własnymi algorytmami do wyciszania hałasów otoczenia!).
Yamaha TW-E7B / fot. Yamaha

W połączeniu z oryginalnym designem ten model prezentuje ciekawe, własne spojrzenie na to, jak mogą wyglądać TWSy z górnej półki.

Przekonuje mnie takie podejście, które pozwala wziąć głęboki oddech, spojrzeć na dokonania konkurencji i zamiast po prostu je przejmować (metodą kopiowania lub kupowania licencji na konkretne rozwiązania) zastanowić się nad tym, jak wymyślić swoje rozwiązanie.

Co ciekawe, projekt wyglądający jak małe dzieło sztuki ma całkiem przyziemne uzasadnienie – taka konstrukcja zapewnia przy okazji mocną, pasywną ochronę przez hałasem z zewnątrz i sprawia, że słuchawka lepiej leży w uchu.

Czy Yamaha TW-E7B ma szansę powalczyć z topowa konkurencją od Sony?

Yamaha TW-E7B / fot. Yamaha

Pierwsze pytanie, jakie pojawi się w głowie wielu potencjalnych nabywców tych słuchawek, będzie związane z tym, jak mają się one do Sony serii WF. Oczywiście nie mam zielonego pojęcia w tym temacie, bo zwyczajnie Yamaszki nie miałem jeszcze w ręku, ale myślę, że może ona poważnie namieszać wśród osób ceniących bardziej naturalne brzmienie.

Zabawne, że Yamaha dopiero teraz wraca do swojej kultowej maksymy „Natural Sound”, która patronowała wielu wspaniałym wieżom, wzmakom i całym seriom naprawdę ciekawego sprzętu.

Jeśli Yamaha TW-E7B zgrabnie połączy dźwięk klasy Hi-Fi z wspomnianymi wcześniej możliwościami, to możemy mieć nadzieję na naprawdę ciekawe urządzenie. Warto zaznaczyć, że to nie koniec potencjału modelu, bo może ona także pochwalić się:

  • mikrofonami Qualcomm cVc,
  • trybem ANC wzbogaconym o Ambient,
  • Qualcomm TrueWireless Mirroring (bezproblemowe przełączenie miedzy słuchawkami),
  • trybem gamingowym
  • Google Fast Pair,
  • obsługą asystentów głosowych,
  • wodoodpornością IPX5,
  • pasmem przenoszenia 20 Hz – 20 kHz i obsługą kodeków SBC, AAC, aptX,
  • bogatą obsługą dotykową (nie zabrakło regulacji głośności bezpośrednio ze słuchawki),
  • niezłym czasem pracy (6 h + 16 h dzięki etui).

Jako, że nie ma urządzenia bez wad, także i tu nadziejemy się na problematyczne kwestie. Pierwsza z nich to brak gęstych kodeków (ani LDAC, ani L2HC itp.), druga – wycena, oscylująca wokół 1200-1300 zł po bezpośrednim przeliczeniu dolara na złotówki. Mam nadzieję, że narzut cenowy w Polsce nie będzie zbyt wysoki, bo inaczej trudno będzie Yamaszce konkurować z Soniaczem.

Szczegółową specyfikację znajdziecie na stronie producenta.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

NAJNOWSZE