Test Hama Spirit Pure: mistrz budżetowej elegancji?

Hama Spirit Pure to najnowsze słuchawki bezprzewodowe z portfolio niemieckiej marki, które wydają się mieć całkiem ciekawy koncept – a przynajmniej ja odczytuję ten model jako budżetową propozycję dla osób szukających taniego urządzenia do rozmów i słuchania muzyki, które będzie dobrze wyglądało w bardziej wyszukanej niż t-shirt stylizacji.

I coś jest na rzeczy, bo mimo niskiej ceny (na stronie producenta zapłacimy za nie dokładnie 169 zł, a dodatkowo można ją zbić o 10% kodem HAMA2022), Spirit Pure zdecydowanie wyróżniają się od podobnie wycenionej konkurencji. Mamy to do czynienia z ciekawym etui i słuchawkami, które przyciągają wzrok z daleka dzięki „metalowej” części korpusu i połączeniu eleganckich kolorów bieli i srebra.

Hama Spirit Pure / fot. OffTech

No właśnie – w tej półce cenowej ze świecą szukać drugich słuchawek, które wyglądałyby tak elegancko w uszach zarówno 20-, jak i 50-latka. Wbrew pozorom to ważna kwestia, bo sporo osób szuka takich modeli, które nie tylko pozwolą w niezłej jakości posłuchać muzyki czy sprawdzić się jako zestaw do rozmów, ale też będą prezentowały się uniwersalnie i mało krzykliwie.

W zakresie designu taka właśnie jest najnowsza odsłona słuchawek True Wireless Hamy: dość wysmakowana, klasyczna i zgrabna. Sprawdzamy, jak sprawują się jako źródło dźwięku i z czego zrezygnowano, żeby osiągnąć naprawdę przystępną cenę?

Hama Spirit Pure: specyfikacja

Hama Spirit Pure / fot. OffTech
  • Wersja Bluetooth 5.0
  • Obsługiwane profile Bluetooth: A2DPV1, AVRCP 3, HFP V1, SPP V6
  • Kodek: AAC (widoczny w ustawieniach smartfona)
  • Zasięg emisji sygnału: 10 m
  • Zakres częstotliwości mikrofonu: 100 Hz – 5kHz
  • Zakres częstotliwości słuchawek: 20 Hz -20 kHz
  • Czułość mikrofonu: -44 dB +/- 3 dB
  • Dynamika: 101 dB +/- 3 dB
  • Pojemność baterii: 45 mAh słuchawka / 480 mAh etui ładujące
  • Obsługa asystentów głosowych
  • Sterowanie dotykowe

Na pierwszy rzut oka, zwłaszcza kiedy weźmiemy pod uwagę wspomnianą już cenę, Hama prezentuje się naprawdę nieźle! Na uwagę zasługuje obecność kodeka AAC, możliwość korzystania z jednej słuchawki autonomicznie, dobra bateria (do 5 h słuchawki, dodatkowych 20 dzięki podładowywaniu w etui), obsługa asystentów głosowych.

Hama Spirit Pure / fot. OffTech

Muszę powiedzieć wprost, że od słuchawek w tej klasie cenowej raczej nie oczekiwałbym specjalnych fajerwerków i to, co oferuje Hama Spirit Pure wydaje mi się sensownym kompromisem.

Na szczęście udało się zaimplementować obsługę kodeka AAC i choć producent zapomniał się tym pochwalić w specyfikacja, to takie dane podają opcje audio w sparowanym smartfonie. Nie jest więc źle i jedyne, na co mógłbym ponarzekać, to Bluetooth w wersji 5.0 – czyli tej, która pamięta … 2016 rok. Ta wersja miała już sensowną przepustowość i zasięg, więc nie zauważymy tu jakichś szczególny różnic w zestawieniu z nowszymi odsłonami, ale synchronizacja obraz-dźwięk może nie być idealna.

Reasumując: jak na słuchawki, które kosztują sporo mniej niż 200 zł, to Hama Spirit Pure prezentuje się wcale nieźle – tym bardziej, że poza technikaliami ma potężny wabik w postaci eleganckiego designu, jakiego w tej półce cenowej raczej nie znajdziemy.

Hama Spirit Pure: odważne etui i niezły pomysł na „pąki”!

Hama Spirit Pure / fot. OffTech

Słuchawki otrzymujemy w nietypowym opakowaniu, które nie jest klasyczną „skrzyneczką”, skrywającą produkt, ale na pół plastikową, na pół papierową konstrukcją, eksponującą design „pąków” i etui, które skrywa jedynie przeźroczysta wytłoczka.

Wygląda to fajnie i wbrew pozorom można rozpakować tak słuchawki, by nie uszkodzić opakowania, ale będzie to wymagało odrobiny cierpliwości 😉 Wewnątrz, poza ujawniającymi się już na wstępie elementami, o których wspomniałem, ukryto czerwony przewód ładujący (gniazdo USB-C) i dwie dodatkowe pary silikonowych nakładek.

Etui to na pierwszy rzut oka klasyczna, applepodobna forma, ale po uchyleniu wieczka okaże się, że Hama troszkę pokombinowała nad jego projektem i otwarte pudełeczko ujawnia „pąki”w całej okazałości, pozwalając przy tym łatwo je wyjąć. O ile takie rozwiązanie wygląda oryginalnie, to trzeba przyznać, że trochę utrudnia podważenie pokrywy (najlepiej robić to dwoma palcami, łapiąc za boki) i sprawia, że po otworzeniu nie potrafi ona utrzymać się w takiej pozycji i niemal natychmiast opada.

Na froncie etui umieszczono małą, dyskretną diodę, sygnalizującą białym światłem stan baterii (migająca – wymaga ładowania, jednostajne światło – w pełni naładowana). Na dolnej ściance umieszczono nieosłonięte, ale za to efektownie obramowane gniazdo ładowania USB-C. Trochę szkoda, że dioda na etui nie jest w stanie poinformować nas nawet o przybliżonym stanie baterii (np. 25, 50 i 75%, jak to często bywa nawet u najtańszej konkurencji).

Za to podoba mi się sama faktura tworzywa, z którego wykonano obudowę – nie jest to śliski plastik, ale przyjemnie satynowany, dzięki temu przyjemnie i pewnie leży w dłoni oraz sprawia wrażenie droższego, niż w rzeczywistości.

Hama Spirit Pure: metal czy plastik? Oto jest pytanie! / fot. OffTech

Same „pąki” po uchyleniu wieczka etui emitują niebieskie światło, które sygnalizuje gotowość do działania (białe – słaba bateria). Muszę przyznać, że mam mieszane odczucia w stosunku do powierzchni dotykowej słuchawek – bo producent określa je mianem metalowych, w pojawiających się polskich recenzjach również pada takie określenie, a ja mam wrażenie, jakby był to pomalowany na stalowy kolor plastik. Na pewno nie miałem tu poczucia obcowania z chłodnym i szlachetnym metalem🙂

Gdybym miał krótko podsumować budowę i jakość wykonania Spirit Pure, powiedziałbym, że jest co najmniej poprawnie jak na klasę urządzenia. Nic tu nie skrzypi, całość jest solidnie spasowana, a słuchawki naprawdę wyróżniają się z tłumu.

Hama Spirit Pure: komfort użytkowania i sterowanie, które wymaga uwagi

Hama Spirit Pure – choć to dość spore słuchawki – leżą w uchu zaskakująco dobrze! To moje pierwsze wrażenie, jakie odczułem po zamontowaniu „pąków”, bo obawiałem się trochę, że ich spore obudowy mogą sprawiać dyskomfort. Nic z tych rzeczy, bo Spirit jest bardzo lekki, a wielkość silikonowych nakładek dobrana tak, że bez trudu znajdziemy coś dla siebie (ja zostałem przy bazowych rozmiarach).

Hama Spirit Pure / fot. OffTech

Producent w materiałach promocyjnych podawał, że ten model ma zapewniać pasywną regulację hałasów otoczenia i choć nie jest to poziom dźwiękoszczelności, oferowany przez starsze modele Jabry (czy nawet niedawne 3ki – tu pisaliśmy o Jabra Elite 3), to odczuwalna bariera przed niepotrzebnym odgłosami jest tu wyraźnie obecna.

Po otworzeniu etui na „pąkach” zapalają się niebieskie diody, świadczące o parowaniu z naszym urządzeniem – finalne połączenie sygnalizuje dźwięk w obu słuchawkach.

Hama obsługuje sterowanie dotykowe:

  • aktywacja asystent głosowego – pojedyncze tapnięcie dowolnej słuchawki,
  • odebranie połączenia głosowego – podwójne tapnięcie dowolnej słuchawki,
  • odrzucenie połączenia głosowego – potrójne tapnięcie dowolnej słuchawki,
  • play/pauza – podwójne tapnięcie dowolnej słuchawki,
  • następny utwór – potrójne tapnięcie prawej słuchawki,
  • poprzedni utwór – potrójne tapnięcie lewej słuchawki.

Na szczęście komfort użytkowania bardzo wspomaga dobra obsługa Asystenta Google! Brak regulacji głośności w słuchawkach poprzez tapnięcia? Nic trudnego – wywołujesz asystenta i wypowiadasz na przykład „Ustaw głośność na 70%” (ale możesz powiedzieć zwyczajnie „trochę głośniej” czy „trochę ciszej” i po ułamku sekundy system sam ustawia żądaną głośność.

Asystent Google obsługuje całą masę innych komend i tak naprawdę możemy wykorzystać go nie tylko do przełączania piosenek czy regulacji głośności, ale głosowej obsługi całego smartfona (łącznie z wyszukiwaniem w Sieci czy wykonywaniem połączeń).

Hama Spirit Pure / fot. OffTech

Na koniec muszę wspomnieć o ważnej kwestii, która – zwłaszcza przez pierwsze godziny korzystania z tego modelu – naprawdę potrafiła irytować.

Mam na myśli nieszczęsny wybór pojedynczego tapnięcia na dowolnej słuchawce, które aktywuje asystenta głosowego. Przykład Hamy od razu przypomniał mi, dlaczego większość producentów zrezygnowało zupełnie z obsługi jednego „pacnięcia”, które w praktyce aktywujemy przypadkiem przy każdej próbie poprawienia słuchawek w uszach, a nawet zakładając je czy zdejmując!

Na początku takie przypadkowe odpalenie asystenta naprawdę mocno przeszkadza, tym bardziej, że zwykle musimy go wyłączyć na ekranie smartfona. Gdyby jeszcze Hama zostawiła jako efekt pojedynczego tapnięcia play/pauzę, to byłoby to pół biedy – a tak co chwila musicie borykać się z nasłuchującym asystentem Google.

Czułość paneli dotykowych jest bardzo dobra i o ile jest to zaletą w przypadku pozostałych komend, to w przypadku asystenta potrafi wywołać szewską pasję 😉

Podsumowując: Hama Spirit Pure to lekkie, wygodne słuchawki, których można używać godzinami. Znajdziemy tu dość rozbudowane sterowanie, jednak jego piętą Achillesową będzie zbyt duża czułość na dotyk, objawiająca się przypadkowym uruchamianiem asystenta głosowego.

Jak brzmi Hama Spirit Pure?

Hama Spirit Pure / fot. OffTech

Krótko i na temat: jak na słuchawki do 200 zł jest dobrze! Przede wszystkim udało się producentowi tak zestroić ten model, że jest pozbawiony głównego grzechu budżetowych chińczyków, czyli predyspozycji skierowanych jedynie w stronę elektronicznych, skupionych na basie brzmień.

Nie będzie to jednak tak czyste brzmienie, jak obiecywałaby nazwa słuchawek, bo scena jest dość wąska, a średnie tony nieco zduszone – w konsekwencji starszy rock brzmi zauważalnie gorzej i po tyłku dostają częstotliwości odpowiedzialne za wysoki wokal. Bardzo dużo zależy od poziomu głośności, ponieważ Spirit nabiera mocy gdzieś w 3/4 skali – im ciszej, tym jakość muzyki zwyczajnie staje się słabsza (bardziej ciasne brzmienie z mniejszą dawką wysokich tonów).

Co ciekawe, fani niskich tonów będą jednak mieli powody do zadowolenia, bo choć nie mamy tu co liczyć na tłuste basisko rodem z topowych Technicsów (recenzja Technics EAH-A800), to mamy tu do czynienia z dołem, który potrafi przyjemnie zadudnić i zejść w niskie rejestry. Kluczowe jest to, że bas nie rozlewa się na całość brzmienia i dodaje sporo kolorytu, nie fałszując całokształtu.

O dziwo to właśnie Hama będzie tymi słuchawkami, które mógłbym polecić jako uniwersalne, bo mimo wspomnianych wad nie udało mi się znaleźć takiego rodzaju muzyki, przy którym mógłbym powiedzieć z czystym sumieniem – ooo, tu Spirit Pure wyraźnie sobie nie radzi!

Właśnie wszechstronność wydaje mi się największym atutem tego modelu: czy słuchamy Lao Che, Archive, Łony, Niemena, Metalliki, Moby’ego czy Bacha w interpretacjach Jarretta, to słuchawki zwyczajnie dają radę i nie trzeba wybaczać im jakiejś wady, która w przedziale cenowym do 200 zł by je dyskredytowała.

Czy warto kupić Hama Spirit Pure? Wady i zalety

Hama Spirit Pure / fot. OffTech

Hama Spirit Pure to dobrze wykonane, eleganckie słuchawki, które ze względu na design i niską cenę wpadną w oko tym osobom, które szukają rozsądnego kompromisu koszty-wygląd-możliwości.

Niech nie zwiedzie Was cena sporo poniżej 200 zł (tu przypominam o kodzie na stronie Hamy, dzięki któremu zapłacimy za ten model około 150 zł), bo słuchawki oferują niezłe (a przede wszystkim uniwersalne i nie przebasowione!) brzmienie, obsługę kodeka AAC, niewielkie opóźnienia na linii obraz-dźwięk, komfort użytkowania i odczuwalną pasywną barierę przed hałasami otoczenia. Jakość rozmów głosowych jest poprawna.

Nie jest to urządzenie bez wad, bo nie ma co liczyć na wodotryski w rodzaju dedykowanej aplikacji, ANC, gęstych kodeków czy brzmienia rodem z górnej półki cenowej, ale na pewno mamy tu do czynienia z solidnym budżetowcem, który zapewni rozsądne brzmienie, ciekawy (i co unikatowe za takie pieniądze także elegancki) design oraz wysoki komfort użytkowania.

Hama Spirit Pure: zalety

  • nietypowy, elegancki design,
  • niezły czas pracy (realnie powyżej 4 h na jednym ładowaniu i dodatkowe 4 ładunki dzięki etui),
  • w swojej klasie cenowej rozsądne i nie przeszarżowane brzmienie,
  • lekkie, wygodne „pąki” z pasywnym tłumieniem,
  • szybkie parowanie i stabilna łączność,
  • obsługa asystenta Google i Siri,
  • dobra cena.

Hama Spirit Pure: wady

  • mam wątpliwości, czy „metalowa” powłoka na panelu dotykowym jest rzeczywiście metalowa,
  • nieprzemyślane sterowanie z nieszczęsnym pojedynczym tapnięciem na wywołanie asystenta głosowego,
  • ładne, ale nie do końca praktyczne etui (wieczko uchyla się pod kątem prostym i ze względu na spore rozmiary samo opada).

Szukasz dobrze wykonanego i niedrogiego mobilnego statywu? Sprawdź test Hama TRAVELLER 117 Ball!

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

NAJNOWSZE