Jabra Elite 3, Elite 4 Active i Elite 7 Pro to przedstawiciele najnowszej rodziny słuchawek True Wireless od słynnego producenta o duńskim rodowodzie. O ile poprzednicy z serii 65/75/85t już były słuchawkami niezwykłymi, to nowa odsłona Elite mówi jasno: nadeszło przewartościowanie na rynku tego typu słuchawek i średnia półka cenowa należy do Jabry!

Od dłuższego czasu korzystam ze słuchawek tej marki i dotąd w swojej szufladzie trzymam 75tki, które były chyba pierwszymi TWSami, jakie bez cienia żenady pokazały, że dobra jakość dźwięku może się obyć bez aptX, a do tego nie musi kosztować kroci.
W zasadzie jedyne, do czego można było się przyczepić w tym urządzeniu, to design, który nie każdemu będzie się podobał (dość toporne „pąki” o nietypowym kształcie) oraz brak ANC – co ciekawe, o ile z tą pierwszą wadą po prostu trzeba się pogodzić, to już ANC pojawiło się dzięki aktualizacji w wersji Elite Active 75t!
Odświeżając serię Elite Jabra dokonała sprytnego posunięcia, bo okazuje się, że obecnie niemal każdy, kto chce kupić dobrze brzmiące TWsy w kwocie 300, 500 i 800 zł, musi zahaczyć o ofertę tej marki!
Jabra Elite 3: soczyste brzmienie, świetna ergonomia i rozsądne kompromisy

Jabra Elite 3 są „tym tańszym” modelem w portfolio marki i powiem od razu, na czym zaoszczędzono.
Otóż dla mnie największą różnicą w porównaniu z droższym rodzeństwem jest jakość materiałów i spasowania. Na szczęście dotyczy to tylko etui, bo same pąki są wykonane naprawdę solidnie i bez sknerstwa, ale wspomniane etui nosi już znamiona działań księgowego: jego klapka ma wyczuwalne luzy i … skrzypi!
Mój egzemplarz ma tak od początku, więc nie jest to wina poniewierki: po prostu ten typ tak ma i trzeba się z tym pogodzić – sprawdzałem na drugim urządzeniu i było bardzo podobnie.
Nie znajdziemy tu również modnych udogodnień takich jak:
- autopauza (dziś to chyba norma w słuchawkach tańszych nawet o stówkę),
- korektor z ręcznymi ustawieniami (mamy tylko preinstalowane, które są – delikatnie mówiąc – poza neutralem słabe),
- ANC – ale pamiętajmy, że wzorem 75t także 3ki mocno i głęboko siedzą w uchu, dzięki czemu pasywne tłumienie jest naprawdę odczuwalne,
- wybrakowana aplikacja – nie dość, że nie ma pejzaży dźwiękowych, to również zbrakło regulacji trybu transparentnego.
Oszczędności całkiem spore, zwłaszcza jak na fakt, że ciągle musimy zapłacić za nie około 300 zł, a za 500 zł kupimy już Elite Active 4, która oferuje duuużo więcej.
No dobra – wady znamy, a teraz czas na zalety. To jedne z najwygodniejszych słuchawek, jakie możecie znaleźć w tej półce cenowej i jeśli nie przeszkadza Wam to, że mocno wypełniają kanał ucha (tym samym tłumiąc odgłosy otoczenia), to będziecie używali ich z zadowoleniem. HearThrouh (tryb transparentny) jest dobry, jakość rozmów bardzo dobra, a brzmienie – cóż, określenie „powerful bass” nie znalazło się przypadkiem na opakowaniu 😉
Dźwięk, jaki reprodukują te słuchawki, jest zaskakująco potężny i jeśli nie jesteście basolubami, to pozycja „energize” i „bass boost” z equalizera w apce sprawi, że zakrwawią Wam uszy.
Na wyzerowanym ustawieniu korektora jest już wystarczająco energicznie, uwierzcie mi 🙂
Jabra Elite 4 Active: muzyczny kopniak energii, mocne ANC, dobra aplikacja i wodoodporność!
Podejrzewam, że spora część z Was miała nieco zawiedzione miny, że 3ce Jabry co nieco się dostało – ale razem z 4ką w wersji Active mogę powiedzieć, że od teraz towarzyszyć nam będą inne spostrzeżenia.
Niżej znajdziecie nasz pełny test Jabra Elite 4 Active w wersji wideo:
Przede wszystkim ten model to już Jabra pełną gębą:
- mamy tu bogatszą aplikację z manualnym korektorem (za dużo basów? paluch w equalizer i ustawiamy, jak chcemy!),
- solidny bas jest bardziej przystępny i otoczony lepszą średnicą niż w 3ce,
- pojawia się ANC, które jest naprawdę mocne,
- czas pracy na jednym ładowaniu realnie przekracza 6 h, łącznie z etui mamy tu ponad dobę grania,
- 4 mikrofony dbają o jakość rozmów,
- wodoodporność na poziomie IP57 (całkowite zanurzenie w płytkiej wodzie do pół godziny).
Tym, co mnie zaskoczyło, to bardzo dobra jakość rozmów w hałaśliwych miejscach i szok, jaki towarzyszy początkowi rozmowy, gdy ANC zostaje wyłączone – Elite 4 Active to jedne z nielicznych słuchawek, które świetnie radzą sobie z odgłosami tłocznej siłowni.
Na medal spisuje się sterowanie – jest fizycznie wciskane, ale ze względu na wodoodporność przycisk został zatopiony w miękkim tworzywie. Sprawdza się to na co dzień świetnie i dla mnie jest wręcz stworzone do użytkowania podczas aktywności fizycznej.
Reasumują – Elite 4 Active to inna liga niż budżetowa 3ka i widać/słychać/czuć to w każdym aspekcie działania słuchawek. Dla sportowców-amatorów to jeden z pewniaków w cenie około 500 zł!
Jabra Elite 7 Pro: zrównoważone brzmienie, multipoint, ANC, tryb transparentny, pełna aplikacja i przewodnictwo kostne w bonusie!

No cóż, przyzna bez bicia – trochę się obawiałem, co w praniu pokaże topowy model Jabry, bo po 85t poprzeczka była ustawiona naprawdę wysoko, a do tego dość rozsądna cena (około 850 zł, co jest wyraźnym ukłonem w stronę klientów – bo konkurencja z tej ligi ceni się od około 1000 zł) powodowała, że patrzyłem na niego cokolwiek nieufnie.
Jak się okazało, zupełnie niesłusznie!
Jabra Elite 7 Pro to świetnie True Wirelessy, które w rozsądnej cenie oferują:
- topowe ANC z możliwością regulacji,
- tryb transparentny (również regulowany – ale to już cecha, która łączy wyższe modele Jabry),
- szerokie i energetyczne brzmienie,
- wygodne, fizyczne, w pełni konfigurowalne sterowanie,
- w końcu pełną aplikację łącznie z pejzażami dźwiękowymi (cudeńko, jeśli potrzebujecie podkładu do skupienia, wyciszenia czy zaśnięcia),
- mega rozbudowaną a zarazem intuicyjną aplikację, od której (oczywiście od pełnej wersji) powinni się uczyć konkurenci,
- autopauzę,
- bezprzewodowe ładowanie,
- świetną jakość rozmów, w której tradycyjne mikrofony są wspierane przez przewodnictwo kostne.
W zasadzie tylko 7ka odwołuje się brzmieniowo do tego, co oferowała poprzednia seria– jest tu po prostu czyściej i klarowniej, niż w 3ce i 4ce, co ucieszy fanów bardziej wymagającej muzyki. To również urządzenie bardzo uniwersalne, któremu niestraszne różne gatunki i style muzyczne.
Jabra Elite 3, 4 Active i 7 Pro – który model wybrać?

Jabra trochę zbyt mocno zróżnicowała ofertę i najmniej opłacalny z przywołanej trójki jest model najtańszy. Gorsza jakość wykonania i materiały, uproszczona aplikacja, brak ANC, nastawione na basowy przekaz brzmienie, którego nie ułagodzimy manualnym korektorem. Na tle konkurencji z podobnej półki cenowej czai się tu głównie Hua z najnowszą odsłoną Budsów (zobacz test Huawei FreeBuds 4i) i ma to, czego zabrakło Jabrze Elite 3, czyli lepsze brzmienie i ANC.
Sytuacja zmienia się z nadejściem Elite 4 Active, bo tym razem one pokazują konkurencji w swojej klasie cenowej, jak powinny wyglądać i brzmieć najlepsze słuchawki dla sportowców do 500 zł. Mają wszystko, czego byśmy oczekiwali od takiego urządzenia, a Jabra nie powtórzyła tu błędów, z jakimi mieliśmy do czynienia przy 3ce.
Analogicznie jest w przypadku 7ki – bez cienia zażenowania ten model staje w szranki z topowymi urządzeniami i przegrywa jedynie brakiem gęstych kodeków (swoją drogą trochę dziwi upór Jabry, która od dawna wzbrania się nawet przed powszechnym stosowaniem aptX, nie mówiąc o LDAC).
Jabrze udało się odnowić swoje portfolio na tyle udanie, że od Elite 4 w górę można dać jej szansę niemal w ciemno.