Fresh 'n Rebel Cult to słuchawki nauszne, o których już wspominaliśmy przy okazji ich premiery. Kiedy tylko pojawiła się okazja testów, nie było sensu się zastanawiać: nieźle wycenione, jak zwykle w przypadku Freshy kolorowe, z mocną baterią, prostym sterowaniem i nietypowym wyglądem – dlaczego by nie spróbować?
Fresh 'n Rebel Cult: specyfikacja
- Łączność: Bluetooth 5.0
- Kodeki: SBC
- Konstrukcja: nauszne zamknięte z możliwością składania
- Regulacja głośności fizycznymi przyciskami
- Wbudowany mikrofon
- Gniazda: minijack 3,5 mm, USB typu-C
- Czas ładowania: ok. 3,5h
- Maksymalny czas pracy: do 25 h
- Materiały: ekoskóra, tworzywo sztuczne, miękka tkanina, stal
- Regulowany pałąk
- Przyciski sterujące na słuchawce
- Obsługa połączeń telefonicznych
- Akcesoria: kabel audio z wtykiem 3,5 mm, instrukcja obsługi, kabel USB-C
- Waga: 236 g
Fresh 'n Rebel Cult: budowa i komfort
Choć sterowanie jest realizowane przez tradycyjne, fizycznie wciskane przyciski, to są one świetnie zaprojektowane i wygodne w obsłudze.
Brzmienie Fresh 'n Rebel Cult: miękko i ciepło!
Fresh przed modelem Twins ANC (nasza recenzja Fresh N Rebel Twins ANC) nie miał u mnie zbyt dobrej renomy. Przyczyna była prosta – większość słuchawek tej marki o ile wyglądała świetnie i rzucała się w oczy nie tylko fanom muzyki, to brzmieniowo prezentowało poziom co najwyżej średni.
Dopiero ostatnie Twinsy z redukcją hałasów udowodniły, że Holendrzy potrafią połączyć ciekawy wygląd z brzmieniem, które nie będzie poniżej poziomu designu i do recenzji Fresh 'n Rebel Cult podchodziłem z optymistycznym nastawieniem. Czy moje przeczucia okazały się słuszne? O tym niżej!
Przede wszystkim muszę zaznaczyć, że urządzenie obsługuje jedynie SBC i trochę szkoda, że zabrakło tu przynajmniej AAC, które można było znaleźć w tańszych Apollo Q10 (Tronsmart Apollo Q10 recenzja). Mimo tego ograniczenia okazuje się jednak, że Cult grają całkiem przyjemnie i potrafią dać sporo radochy, zwłaszcza, jeśli preferujemy ocieplone i miękkie brzmienie.
Cult bardzo dobrze radzi sobie we współczesnym synthpopie, takim jaki znajdziemy np. w kawałku „Dancing On My Own” Robyn: klawisze naprawdę dają czadu, bas jest wręcz otulający, a całość wybrzmiewa zaskakująco czysto, jak na cenę i przeznaczenie!
Nieco gorzej jest w bardziej skomplikowanej muzyce, choć nie mam na myśli „Symfonii fantastycznej”, ale utwór „Lili i Pająk” z kapitalnej, ostatniej płyty Organka (Organek Ocali nas miłość). Choć całość się broni, to już bardziej kameralne, melorecytowane fragmenty cierpią na brak dynamiki i wysokich tonów – nie jest to cecha, która zabiera przyjemność ze słuchania, ale w zestawieniu z innymi, jaśniejszymi (czy po prostu droższymi) słuchawkami nausznymi różnicę wychwycicie od razu.
Co ciekawe, „Son Of A Gun” Dickinsona brzmi zaskakująco energicznie, a Cult potrafią radzić sobie z takim rodzaju metalu bez zająknięcia, dodając nieco dołu i czegoś w rodzaju koncertowej energii, ale takie zestawienie sprawdza się świetnie jako motywujący podkład na siłownię czy do biegania.
Klasyka rocka w rodzaju „La Grange” ZZ Top też nie jest wyzwaniem dla Fresha – dzięki rozrywkowemu zestrojeniu ten kawałek zaczyna brzmieć bardziej współcześnie, a gitara wciąż jest ostra i nacechowana tą charakterystyczną, surową barwą.
Jednak prawdziwym rajem dla Cult jest muzyka w stylu radosnych kawałków, jakimi raczył nas Moby na płytach z przełomu wieków. Taki „Honey” czy „Bodyrock” z „Play” stają się najlepszymi energetykami świata, które dodadzą sił wtedy, kiedy ich potrzebujemy.
Wygląda na to, że Fresh n Rebel postanowił iść w stronę słuchawek, które mają przede wszystkim brzmieć tak, żeby dawać nam więcej powodów do uśmiechu i pobudzać do działania. Bas jest miękki i podbity, a cały strój loudnessowy na tyle, na ile było to możliwe do uzyskania bez degradacji całości brzmienia.
To fajna filozofia grania, która powinna sprawić, że główni adresaci tego modelu – czyli młodzi ludzie – rzadko będą się rozstawać z Cultem.
Czy warto kupić Fresh 'n Rebel Cult? Wady i zalety
Na Cult trzeba patrzeć przede wszystkim w kategorii ceny słuchawek, za które dziś trzeba zapłacić około 250 zł. W tej klasie cenowej znajdzie się jeden konkurent, jaki mogę śmiało polecić zamiast Fresha i będzie to słynny Tronsmart Apollo Q10, oferujący w śmiesznych pieniądzach kapitalnie podkradziony z droższych Senków dźwięk i zbliżoną budowę.
Fresh brzmi bardziej ciepło i mniej detalicznie, nie znajdziemy tu również ani ANC (choć umówmy się, że to oferowane przez Tronsmart jest raczej symboliczne), ani aplikacji (w Apollo też jest jednak „bez szału” pod tym względem i apka jest bardzo uboga). W zamian mamy tu ciekawy wygląd i gumowane przyciski sterowania, pozwalające łatwo korzystać ze słuchawek w czasie treningów. Warto również dodać, że Fresh posiada możliwość połączenia tradycyjnym przewodem minijack (jest w zestawie i jak przystało na holenderską markę, jak zwykle cieszy oko tą samą kolorystyką co zestaw), której zabrakło w przypadku Tronsmarta.
Fresh 'n Rebel Cult będą ciekawym wyborem dla kogoś, kto w niskiej cenie szuka urządzenia wyróżniającego się wyglądem, a do tego zapewniającego solidną konstrukcję, która nie wytrzyma przenoszenie w plecaku czy torbie bez specjalnej ochrony. Ten model łatwo złożymy, dzięki czemu nie zabierze wiele miejsca.
Choć sam wybrałbym w podobnej kwocie inny model, to bez trudu wyobrażam sobie kogoś, kto będzie zadowolony z Cult. Jeśli lubisz nietypowy design i kolorystykę, ciepłe brzmienie, nad aplikację czy ANC przedkładasz solidną konstrukcję i składanie, a do tego nie chcesz przepłacać, to może być to rozsądny wybór!
Fresh 'n Rebel Cult: zalety
- niezły stosunek cena-jakość
- nietypowy wygląd i kolorystyka
- proste sterowanie
- uniwersalność zastosowania i łatwe przenoszenie
- ocieplone brzmienie
- dobra bateria
- możliwość pracy po minijack
Fresh 'n Rebel Cult: wady
- nie dla osób, które preferują czyste brzmienie
- kodeki – jedynie SBC
- słaba wentylacja
- brak obracania muszli
- brak aplikacji, ANC i dodatków, które wyróżniłyby ten model.