Tronsmart Studio: test głośnika Bluetooth, który nie tylko brzmi, ale i … świetnie wygląda!

Znudzeni głośnikami bezprzewodowymi, które wyglądają jak podobne do siebie krople wody? Sam miałem dość klonów JBL (swoją drogą najnowszy JBL Flip 6 też zachowuje charakterystyczne kształty) i z tym większą radością powitałem newsa, mówiącego o tym, że pojawi się nietypowy głośnik Bluetooth, którego podstawowym miejscem pracy będzie nie plener i ciągły ruch, a … nasze mieszkanie.

Zapraszamy na test Tronsmart Studio, urządzenia, które nie tylko świetnie wygląda, ale tez potrafi nagłośnić spore pomieszczenie!

Tronsmart Studio: specyfikacja

Tronsmart Studio / fot. Offtech
Tronsmart Studio / fot. Offtech
  • Bluetooth 5.0
  • Kodeki: SBC
  • Pojemność baterii: 2000 mAh (różne dane na geekbuing, stronie producenta i Amazon – dla bezpieczeństwa przyjąłem najniższą deklarowaną pojemność)
  • Moc: 30 W RMS
  • Wodoodporność IPX4
  • Pasmo przenoszenia: 20 Hz – 20 KHz
  • Czas pracy: do 15 godzin (przy głośności 50%)
  • Czas ładowania: 3,5h
  • Wymiary: 206x 70x 58mm
  • Waga: 961 g
  • Zawartość opakowania: głośnik, kabel ładujący USB-C, instrukcja, karta gwarancyjna, przewód minijack do AUX

Muszę przyznać, że nie mam pojęcia, jaka jest pojemność baterii w urządzeniu: instrukcja wspomina o 2000 mAh *2 (cokolwiek ta *znaczy, bo raczej dwóch baterii tam się nie spodziewam), geekbuing – 2000 mAh, strona producenta – 2500 mAh.

Jednym słowem ze specyfikacji ładu nie dojdziemy, ale patrząc na realny czas pracy głośnika mogę raczej przychylić się do najsłabszej wersji, bo do deklarowanych 15 h nie udało mi się dotrwać. W moich rękach Studio zapewniał 10 do 12 h odsłuchu a zapewniam, że większość czasu grał dość cicho.

Poza tym dziwnym nieporozumieniem z pojemnością baterii reszta to standard w tej kasie produktów – poza budową i jakością wykonania, ale o tym w następnym akapicie 😉

Tronsmart Studio: budowa i jakość wykonania

Tronsmart Studio
Tronsmart Studio / fot. Offtech

Tronsmart kapitalnie uzupełnił ofertę swoich głośników Bluetooth o urządzenie dedykowane do użytkowania w domu (ale w razie potrzeby poradzi sobie także na zewnątrz, byleby nie zapominać, że poziom odporności na zachlapania jest niewielki), które przyciąga wzrok niezwykłą, aluminiową obudową i metalową maskownicą.

Tronsmart Studio
Tronsmart Studio / fot. Offtech

W tej klasie produktów Studio wygląda świetnie i może stanowić ozdobę salonu czy sypialni – w zasadzie jedyna kwestia, która nieco tu przeszkadza, to słaba czytelność przycisków sterowania, które znajdziemy na górnym panelu. Zostały one zgrupowane w dwóch rzędach, blisko siebie, a do tego żeby dojrzeć, jakie piktogramy na nich umieszczono, musimy pochylić się nad urządzeniem. Oczywiście z czasem obsługujemy je „na pamięć”, ale pierwsze kroki są irytujące.

Tronsmart Studio
Tronsmart Studio / fot. Offtech

Z tyłu przy krawędzi znajdziemy gniazdo ładowania, czytnik kart microUSB i gniazdo minijack. Świetnie rozwiązano kwestię stabilności głośniczka – pod spodem znajdziemy grubą, gumowaną podkładkę, która zapewnia mocną przyczepność i bezgłośne odkładanie/przestawianie.

Tronsmart Studio: sterowanie i aplikacja

Tronsmart od jakiegoś czasu jest w czołówce producentów starających się o to, by użytkownik miał dużą wiedzę na temat obsługi urządzenia. Stąd w opakowaniu znajdziemy sporych rozmiarów instrukcję, a jej elektroniczną wersję – w dedykowanej aplikacji.

Tronsmart Studio
Tronsmart Studio / fot. Offtech

Trzeba przyznać, że także w przypadku Studio udało się zaimplementować całkiem bogaty system sterowania:

  • zmniejszanie głośności/przełączanie na poprzedni utwór (-),
  • zwiększanie głośności/przełączanie na następny utwór (+),
  • play/pauzę (wiadomo co),
  • włączanie/wyłączanie (włącznik),
  • wywołanie asystenta głosowego/aktywacja SoundPulse, odebranie/zakończenie rozmowy (SoundPulse),
  • Broadcast mode (łączenie głośników),
  • zmiana źródła muzyki (Bluetooth).

Co ciekawe, nie zabrakło tu także diodowego wskaźnika stanu baterii (4 diody, każda to 25%) i niewielkich diod sygnalizujących działanie Bluetooth, SoundPulse i łączenia głośników.

Poza rozbudowanym sterowaniem znajdziemy tu także dedykowaną aplikację i jest to oczywiście program o radośnie prostej nazwie Tronsmart. Obecnie dzięki niemu możemy obsługiwać już 5 rodzajów urządzeń, w tym m.in. Apollo Q10, Air i bohatera naszego testu:

Dzięki apce możemy skorzystać z preinstalowanych ustawie korektora (8 trybów, w tym warte uwagi w zależności od okoliczności odsłuchu Default, Hi-Fi i Pulse, które jest niepokonane na otwartej przestrzeni).

Dodatkowo podejrzymy stan naładowania baterii, zaktualizujemy oprogramowanie, wybierzemy źródło dźwięku (BT, TF czy minijack) lub skontrolujemy tryb Broadcast. Na uwagę zasługuje też bogata instrukcja, jaką znajdziemy w sekcji pomocy.

Od czasu do czasu apka lubi się przyciąć, dodatkowo nie potrafi zapamiętać ostatniego ustawienia korektora i po ponownym uruchomieniu uparcie trwa na Default. Jednak jako całość to fajny dodatek, który wprowadza sporo ułatwień.

Jak brzmi Tronsmart Studio?

Tronsmart Studio
Tronsmart Studio / fot. Offtech

Historia głośniczków bezprzewodowych to jeden z cudownych przykładów rozwoju technologii konsumenckich ostatnich lat. Mówiąc wprost: kto by pomyślał, że za mniej niż 300 zł kupimy maleńkie urządzenie, które pozwoli zastąpić np. miniwieżę, jakiej używaliśmy w domu?

Dokładnie – moc Tronsmart Studio jest tak zaskakująca, że w zupełności wystarczy do odsłuchu w pomieszczeniu do około 15m2, a jeśli pokombinujemy z ustawieniem, to nawet większym. Na zewnątrz również nie miałem problemów ze słuchaniem muzyki i mimo bardziej „salonowego” przeznaczenia głośniczek dzielnie towarzyszył mi podczas sprzątania auta.

Mówiąc o tym konkretnym modelu powinienem zacząć od tego, że jest to bardziej uniwersalne urządzenie od recenzowanego już na naszych łamach Force 2 (zobacz test Tronsmart Force 2), mogące pochwalić się klarowniejszym przekazem, lepiej sprawdzającym się przy spokojniejszej czy bardziej wymagającej muzyce. Jeśli obawiacie się, że zabraknie basu i mięcha w tle, od razu Was uspokoję – w podstawowym, domyślnym ustawieniu korektora (tak, Studio posiada dedykowana aplikację) jest naprawdę nieźle!

Tronsmart Studio vs Anker Soundcore Motion +/ fot. Offtech
Tronsmart Studio vs Anker Soundcore Motion +/ fot. Offtech

Przez kilka dni korzystałem z głośnika bez instalowania aplikacji, tak, żeby wsłuchać się w jego podstawowe możliwości i muszę się przyznać, że już drugiego dnia testów uznałem, że Tronsmart jej w ogóle nie potrzebuje. Przyczyna jest prosta: na podstawowym zestrojeniu gra tak uniwersalnie i … sympatycznie, że momentalnie straciłem potrzebę eksperymentowania z brzmieniem.

W praktyce Studio to twardy zawodnik, który nie obawia się żadnego etapu z twórczości Davida Bowiego czy Metalliki! Jeśli nie zbliżymy się do maksymalnej mocy urządzenia, brzmi ono zaskakująco dojrzale, spójnie i energicznie, wydobywając z muzyki tak dużo, jak może wydobyć głośniczek tych rozmiarów. Najlepsze jest to, że to jedno z nielicznych rozwiązań tego typu, które dobrze oddaje środek pasma i wokale. Tak niewielkie modele zwykle nie są w stanie oddać głębi i przestrzeni muzyki, a tu pojawia się nawet coś na kształt soczystego basu, który nie zagłusza całej reszty!

Tronsmart Studio
Tronsmart Studio / fot. Offtech

Znacie początek „Pure Morning” Placebo? Powolny, rozkręcający się rytm oszczędnego grania jest tu tak ciekawie oddany, że mamy wrażenie odsłuchu z miniwieży, a nie takiego malucha. „Waiting Of A War” Foo Fighters pozwala usłyszeć gitarę, a nie coś w rodzaju ukulele – bo właśnie tak zazwyczaj radzą sobie z taką muzyką podobne gabarytowo urządzenia.

Aplikacja pozwala transformować Studio w pogromcę skwerów i plaż – w trybie Sound Pulse mamy do czynienia z tak potężną dawka loudnessu, że już na 3/4 skali mocy można odpalać małą imprezkę! Mamy tu kilka innych trybów, ale o ile w zamkniętej przestrzeni pokoju najbardziej rozsądnym będzie Default, tak na zewnątrz nie zabraknie basu, a zarazem dość czystego brzmienia właśnie w autorskim trybie Sound Pulse.

Reasumując: szukasz głośnika, który dobrze i czysto zgra w pomieszczeniu, ale na dworze nie przyniesie Ci powodów do wstydu i zabłyśnie basem? Tronsmart Studio to dobre rozwiązanie!

Czy warto kupić Tronsmart Studio: wady i zalety

Tronsmart Studio
Tronsmart Studio / fot. Offtech

Zanim zacząłem testy Tronsmart Studio nie miałem pojęcia, że głośniczek tak szybko sie u mnie zadomowi. Właśnie to ostatnie słowo jest najbardziej odpowiednie, ponieważ w 90% przypadków używałem go w mieszkaniu jako towarzysza pracy czy lektury, a od czasu do czasu dałem mu się wyszaleć przy głośnym odsłuchu.

Obecnie w tej klasie cenowej ze świecą szukać podobnie wykonanego i zaprojektowanego rozwiązania, które będzie dobrze brzmiało, zapewni silny, harmonijny i przestrzenny dźwięk, a do tego będzie świetnie wyglądało jako ozdoba salonu/pracowni/sypialni.

Na stronie producenta zapłacimy za Studio około 280 zł – w tej cenie łatwo przymknąć oko na drobne niedoskonałości, których Tronsmartowi nie udało się ustrzec.

Zalety:

  • wysoka głośność
  • uniwersalne brzmienie z możliwością podkręcenia dzięki apce
  • korektor w aplikacji i kilka innych przydatnych opcji
  • możliwość odtwarzania kart microSD i przesyłu dźwięku przez minijack
  • wygodne sterowanie
  • elegancki design i świetne wykonanie
  • rozsądna cena

Wady:

  • aż chciałoby się sparować od razu dwa głośniczki w stereo (albo więcej dzięki TuneConn, pozwalającej sparować do 100 urządzeń!)
  • okazjonalne przycięcia aplikacji
  • tylko poprawna bateria z długim czasem ładowania
  • przyciski sterowania mało czytelne – wygrał design nad funkcjonalnością

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

NAJNOWSZE