Luxman L-595A pewnie wygrałby większość konkursów sztuki designu w swojej kategorii – już dawno w świecie Hi-End nie pojawił się wzmacniacz, który tak udanie łączyłby nostalgiczny projekt z wyrafinowaną i na wskroś nowoczesną technologią.
Luxman L-595A: mocy (i maso!) przybywaj!
Luxman zawsze potrafił zadziwić sprzętem, który odróżniał się na tle konkurencji i potrafił połączyć dwie istotne kwestie: wygląd, zwiastujący luksus i odpowiednią cenę przy jednoczesnym braku epatowania oklepanymi metodami na dodanie urządzeniom posmaku premium.
Spójrzcie na model z 1989 roku, do którego bezpośrednio nawiązuje współczesny wzmacniacz:
Masywny, aluminiowy front, delikatne złocenia, dyskretne wyżłobienie w górnej części panelu, gustowna czcionka z efektownym „podpisem” – patrząc na zdjęcie wiemy, że widzimy kosztowne urządzenie, które potrafi swoją cenę oznajmiać światu bez zbędnego hałasu.
Nowy model, Luxman L-595A, również od pierwszego rzutu okiem robi wrażenie dzieła sztuki, które oddaje hołd historii. Wzmacniacz może pochwalić się imponującą masą, wynoszącą aż 27,7 kg! Na pewno swoje dodaje gruby panelem przedni, w całości wykonany ze szczotkowanego aluminium, jednak prawdziwych „winowajców” wagi ciężkiej znajdziemy we wnętrzu urządzenia.
W środku L-595A znajdziemy nawiązanie do architektury topowego modelu L-590AXII, z kilkoma usprawnieniami. Ten model pracuje w czystej klasie A i oparty jest na tranzystorach Push-Pull Darlington i wewnętrznym obwodzie ODNF-u (Only Distorsion Negative Feedback-ultimate), które pracuje w trybie dual-mono i oddziela obwody niezbalansowane od zbalansowanych.
Ten model, przy kapitalnych możliwościach brzmieniowych i Dumping Factor na poziomie 370, odzwierciedla jednak niską wydajność wzmacniaczy z klasy A. Moc Luxman L-595A to 30 W przy 8 Ω na kanał i 60 W przy 4 Ω.
Luxman L-595A: olśniewający front i panel tylny wyglądający jak milion dolarów
Dwa zdania o froncie wzmacniacza: znajdziemy na nim cały arsenał przycisków, które obecnie, w dobie kosztownego minimalizmu, są passe. W przypadku L-595A możemy przymknąć na ten fakt oko, bo to przecież ukłon w stronę klasyka. Przyciski sterują wejściami i wyjściami, a potencjometry służą do regulacji głośności, balansu oraz tonów wysokich i niskich.
Skoro panel przedni może nam tak zaimponować, to tył sprawia wrażenie wrót do skarbca McKwacza:
- 4 wejścia liniowe,
- 1 wejście gramofonowe MM / MC (przełącznik),
- 2 pary 3-pinowych wejść XLR,
- 1 wyjście przedwzmacniane RCA,
- wejście RCA,
- możliwość jednoczesnego podłączenie dwóch par głośników stereo.
Szczegółową specyfikację wzmacniacza znajdziecie m.in. tutaj.
Ten model został wyprodukowany w 300 egzemplarzach, a wyceniono go na 12 600 euro. Czy to dużo? Trudno powiedzieć, ale biorąc pod uwagę wycenę (3000$) również bazującego na nostalgii wzmacniacza JBL SA750, wydaje się to dość proporcjonalna kwota.
Czyżby świetna opcja inwestycji na czas inflacji dla osób, które nie potrzebują już więcej mieszkań?