Marka realme (cechują ją pisownia małą literą) chyba nikomu już nie trzeba przedstawiać. Z firmy działającej w Chinach i Indiach realme przeobraziło się w tygrysa, przypominającego Oppo – i nic w tym dziwnego, bo za sterami marki zasiada … były wiceprezes Oppo 🙂
Poza smartfonami realme coraz silniej inwestuje w rynek wearables i słuchawek bezprzewodowych. Dotąd w portfolio marki mogliśmy znaleźć dwie inteligentne opaski:
- tani, kosztujący około 100 zł Realme Band 1,
- nieco droższy, obecnie wyceniany na około 250 zł Realme Watch 1.
Oba urządzenie nie kryły inspiracji hitami w rodzaju Mi Banda czy Amazfit GTS/BIP.
Obecnie marka wzbogaca swoją ofertę o model Watch S (znów „zaskakujące” podobieństwo choćby do odświeżonego Amazfit BIP S), który zrywa z dotychczasowym kwadratowym lookiem smartbandów realme i prezentuje klasyczną, okrągłą kopertę. Dodatkowo postawiono na poprawę parametrów wyświetlacza – nowość przywita nas rozdzielczością 360*360 pikseli na powierzchni 1,3 cala i posiada opcję automatycznego dostosowywania jasności do warunków otoczenia.
Watch S może pochwalić się także:
- monitorowaniem 16 trybów sportowych (w tym wioślarz i trening siłowy),
- 24-godzinnym pomiarem tętna w czasie rzeczywistym i zestawieniami wyników,
- pomiarem poziomu tlenu we krwi (tak dziś popularne SpO2),
- baterią pozwalającą nawet na 15 dni pracy,
- wodoodpornością IP68,
- obsługą powiadomień z popularnych aplikacji,
- sterowaniem muzyką i aparatem,
- monitoringiem snu i przypominaniem o nawadnianiu organizmu,
- ponad 100 tarczami zegarka.
Trzeba podkreślić, że realme potrafi umotywować cenę także lepszą jakością wykonania: urządzenie może pochwalić się szkłem z Gorilla Glass i aluminiową obudową.
Diabeł jak zwykle tkwi w szczegółach – bez testów jakości pracy funkcji monitorujących aktywność i sen trudno wypowiadać się na temat potencjału sprzedażowego tego modelu.
Na stronie producenta ciągle brak oficjalnej wyceny.
