„Kot rabina” Joann Sfar – przypowieści na wesoło?

Przewrotny, inteligentny, obrazoburczy, wywrotowy, zabawny – słyszałem to wiele razy jako frazy charakteryzujące twórczość Woodego Allena i nie cierpię tego rodzaju zbitek tak samo, jak filmów Allena (no dobrze, poza „Wszystko gra”), ale kiedy myślę o „Kocie Rabina”, to są pierwsze przymiotniki, które same cisną się na klawiaturę.

Komiks o Żydach i żydowskim kocie – czy to w ogóle możliwe? I czy kot może być Żydem? Tak, tego rodzaju pytania pojawią się w Waszych głowach, kiedy zanurzycie się w świat przedstawiony przez Joanna Sfara (tak to się chyba odmienia, wstyd się przyznać, ale początkowo widząc Joann Sfar jako autora komiksu myślałem, że to… kobieta).

Historie przedstawione na kartach zbiorczego polskiego wydania mają wszystkie zalety kina Allena, a pozbawione są jego wad: irytującej wszechobecności neurotycznego autora i mocno dyskusyjnego humoru, który wszelkie polemiki z jego śmiesznością czy nieśmiesznością kwituje wzruszeniem wątłymi ramionami z uśmieszkiem: „To jest humor inteligentny, nie każdy go zrozumie”.

Na szczęście zamiast samoudręczania się kolejną próbą obejrzenia któregoś z nowszych dokonań Allena proponuję wycieczkę do krainy Sfara, gdzie ironia jest co najmniej tak ostra, jak w najlepszych komediach Okularnika, ale w chwilę po celnym uderzeniu dostajemy porcję ciepłego uśmiechu człowieka, który wiele widział, wiele przeżył i wie, że śmiech i uśmiech ratuje życie.

Karty „Kota rabina” zapraszają do przedziwnej podróży do egzotycznej krainy z lat dwudziestych minionego stulecia, gdzie mniej i bardziej ortodoksyjni Żydzi sąsiadują z Arabami, a porządku pilnuje francuska władza.

Algierią od czasu do czasu wstrząsają pogromy, ale nie to jest główną osią fabularną tej opowieści:  nierzeczywistego wydźwięku komiksu dodaje fakt, że jego akcja została umieszczona w czasie historycznie nieodległym od Drugiej Wojny Światowej, i choć życie Żydów bywa zagrożone, to nic nie zapowiada Holocaustu.

Czas ten nie jest jednak poddany mitologizacji i również w nim Żyd może być nieobsłużony w restauracji bądź musi szukać schronienia przed zamieszkami. Do Algieru docierają również echa syjonistyczne, związane z poszukiwaniem przez Żydów swojego miejsca na Ziemi, oraz tendencje zbrojeniowe, wzywające młodych do walki czynnej przeciw licznym zagrożeniom.

W tym kotle społeczno-kulturowym – społeczność żydowska i arabska okupowana przez Francuzów (!) – naszym przewodnikiem zostaje tytułowy kot rabina, istota egoistyczna, jednak obdarzona niezwykłym poczuciem humoru, zmysłem ironii i w końcu… umiejętnością mowy (zyskaną w nieco szemrany sposób;))

Kot ów bez zbędnych ceregieli oprowadza nas po Algierze, zahaczając o dzielnice portowe, arabskie burdele czy żydowskie domy modlitw. Ba, w pewnym momencie towarzyszy swojemu państwu w podróży do Paryża, gdzie przy pierwszej lepszej okazji podaje się za kota biskupa, czym chce podnieść swój prestiż – oczywiście aby wyjaśnić postępowanie rabina, wzniesie się na wyżyny swojej elokwencji: jak wytłumaczyć, że biskup ma córkę?

Nie chcę zdradzać zbyt wiele z kocich perypetii, jednak zaręczam, że w czasie przygody z kotem rabina nie będzie chwili na nudę. Brzmi to karkołomnie: historia o Żydach i kocie z Algieru może być w ogóle zajmująca?

Otóż może.

Wystarczy kilku niebanalnych bohaterów, osadzonych w realiach historycznych  na styku Starego Świata, tego sprzed Zagłady, pełnego niejednorodnej witalności i poszukiwania drogi do Boga, w którym już objawiają się pierwsze zwiastuny Nowego Świata, Zagłady narodów, wiary i marzeń.

Ta perspektywa, znana przecież każdemu czytelnikowi komiksu, nadaje mu dodatkową wymowę, pozwalając spojrzeć na świat, którego już nie ma, nie przez pryzmat oświęcimskich kominów, ale poprzez obrazy zanurzone w ówczesnym życiu w całym jego przekroju: poznamy temperaturę ówczesnych sporów rabinackich, zwyczaje ortodoksyjnych Żydów i tęsknoty za asymilacją, rozrywki ludu i lektury pobożnych, a w końcu wyruszymy w podróż w towarzystwie rosyjskiego i algierskiego Żyda, Rosjanina i Muzułmanina w poszukiwaniu Afrykańskiej Jerozolimy!

kot rabina0004

To brzmi jak mieszanka piorunująca i zaiste nią jest, perypetie tej grupy będą okazją do refleksji nad tym, co ludzi łączy i nad tym, co dzieli. Są tu karty wprawiające w zadumę, kiedy po początkowym rozbawieniu przychodzi gorzkie pytanie: co takiego spieprzyliśmy, że ten świat już nigdy nie wróci?

Rozmach, z którym Sfar oprowadza czytelnika po dawnym Algierze, jest imponujący. Zwiedzimy tamtejsze domostwa, rynki, oazy, pustynie a w końcu przeniesiemy się do Europy, by obejrzeć oczyma żydowskiego kota sam Paryż.

Zaraz zaraz, ale czy kot może być Żydem?

Przekonacie się o tym, sięgając po „Kota rabina”.

Mocne 9/10

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

NAJNOWSZE